Szpitale nie odmówią pomocy nikomu, nawet osobie nieubezpieczonej. Jednak przy wypisie, choremu bez ubezpieczenia lecznica wystawi słony rachunek. Za noc w szpitalu można zapłacić nawet tysiąc złotych! W takiej sytuacji była nasza czytelniczka.
- Złamałam nogę w kolanie. W przychodni zrobiono mi zdjęcie RTG i skierowano do szpitala. Pojechaliśmy do leczniczy przy ul. Tochtermana. Tam lekarze założyli mi gips i pozostawili na noc na oddziale ortopedii. Lekarz zapowiedział, że rano zrobią mi dodatkowe badania. Jednak do nich nie doszło - podczas rannego obchodu ordynator zdecydował, że nie jest to konieczne. Dostałam wypis ze szpitala z rachunkiem do zapłacenia w wysokości niespełna tysiąca złotych! Tyle pieniędzy za jedną noc w szpitalu, kolację i śniadanie, założenie gipsu i podanie leku przeciwbólowego? Faktycznie, nie jestem ubezpieczona, ale tysiąc złotych to cena jak za noc w pięciogwiazdkowym hotelu! - opowiada nasza czytelniczka (nazwisko znane redakcji).
Na rachunku, który otrzymała czytelniczka, widnieją punkty, określające schorzenie, z jakim pacjentka przyszła do szpitala oraz usługę, jaką otrzymała.
JAK TO SIĘ NALICZA?
- Pacjent nieubezpieczony musi płacić za pomoc medyczną, którą uzyskuje w szpitalu. Za ubezpieczonych płaci NFZ. Faktycznie, na rachunku znajduje się odpowiednia ilość punktów. Każdy punkt w całej Polsce kosztuje tyle samo, czyli 52 zł. By właściwe wyliczyć ich ilość za daną usługę, medycy korzystają z katalogu punktów opracowanego przez NFZ. Procedura szpitalna za ok. tysiąc złotych jest tak naprawdę dość tania. Są i takie, które kosztują kilkanaście tysięcy złotych, np. operacje - tłumaczy Andrzej Pawluczyk, dyrektor Radomskiego Szpitala Specjalistycznego przy ul. Tochtermana.
Agata Sochaczewska z mazowieckiego oddziału NFZ w Warszawie potwierdza słowa dyrektora i tłumaczy, że
w przypadku prostego leczenia złamanej nogi, najbardziej właściwa do
rozliczenia jest grupa JGP H64, w ramach której szpital otrzymuje właśnie niespełna tysiąc złotych w przypadku pobytu w szpitalu poniżej dwóch dni.
- JGP to skrót od pełnej nazwy Jednorodnej Grupy Pacjentów, natomiast symbol H64 określa schorzenie, z jakim pacjent pojawił się w szpitalu. W skład tego symbolu wchodzi kilkadziesiąt kodów, które wyszczególniają usługę medyczną wykonaną na rzecz chorego. Wszystkie symbole JGP znajdują się w katalogu świadczeń zdrowotnych określonych przez NFZ - tłumaczy.
OD OPŁATY MOŻNA SIĘ WYBRONIĆ
Nasza czytelniczka została z długiem na głowie. Jednak... nie na długo.
- Po paru dniach do mojego domu przyszedł pracownik socjalny, by przeprowadzić wywiad środowiskowy. Po miesiącu otrzymałam list z Urzędu Miasta, że zostałam objęta ubezpieczeniem zdrowotnym na okres 60 dni, a rachunek, który wystawiono mi w szpitalu, zapłaci NFZ. Ucieszyłam się. Kamień spadł mi z serca. Nie musiałam myśleć, skąd wziąć pieniądze na spłatę tego długu - mówi nasza czytelniczka.
Zgodnie z art. 54 ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych, wójt, prezydent czy burmistrz danej gminy mogą wydać decyzje o przyznaniu ubezpieczenia zdrowotnego osobie nieubezpieczonej na okres maksymalnie do 90 dni. Jednak trzeba spełniać odpowiednie kryteria, m.in. należy mieć obywatelstwo polskie oraz dochód na osobę w rodzinie nie większy niż 458 zł brutto, a na osobę samotną - 542 zł brutto. Decyzję o przyznaniu okresowego ubezpieczenia gmina wysyła do szpitala, do właściwego oddziału NFZ oraz do osoby objętej ubezpieczeniem.
NIEDBALSTWO SETEK OSÓB - DŁUGI DLA SZPITALI
- W Radomiu w ubiegłym roku ok. 250 radomian skorzystało z tego typu ubezpieczenia. To dużo. Myślę, że to niedbalstwo ze strony tych osób. Nasz kraj jest dość liberalny, jeżeli chodzi o uzyskanie ubezpieczenia zdrowotnego. To proste. Można iść do Powiatowego Urzędu Pracy i zarejestrować się jako bezrobotny i ma się ubezpieczenie. Niestety, niektórzy radomianie nie myślą o tym, zachowują się nieodpowiedzialnie - mówi Anna Kwiecień, wiceprezydent Radomia.
Luiza Staszewska, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Radomiu, zwraca uwagę na problem ściągnięcia niezapłaconych rachunków za usługi medyczne świadczone w szpitalu osobom nieubezpieczonym. To dług taki sam, jak inne. By go ściągnąć, należy iść do sądu. Ten wyda nakaz zapłaty, który kieruje się do komornika. Jednak nie w każdym przypadku da się rozwiązać ten problem.
- Rachunki niezapłacone przez nieubezpieczonych to straty dla szpitala. W przypadku obywateli innych narodowości, np. rumuńskiej czy bułgarskiej, trudno określić, gdzie te osoby mieszkają, bo często się to zmienia. Dlatego trudno uzyskać spłatę rachunku ze szpitala. Właściwie pieniądze, które wyda szpital na leczenie tych osób, są praktycznie nie do odzyskania.