Życie Kai Redo, 29-letniej fotoreporterki z Radomia, nagle staje na głowie. Dziewczyna odwołuje ślub, wprowadza się do rodziców, a na dokładkę musi zmagać się z okropną szefową w redakcji lokalnej gazety, gdzie zarabia grosze. Wikła się w krótki romans z żonatym mężczyzną i skomplikowaną relację z dawnym szkolnym kolegą. W walce z przeciwnościami losu jej sprzymierzeńcami są przyjaciółki: Mini – miłośniczka ubrań z „drugiej ręki”, która mawia: „Daj mi dwadzieścia złotych, a tak cię ubiorę w lumpeksie, że koleżanki zzielenieją z zazdrości”, oraz Madzia nieustannie walcząca z nadmiarem kilogramów.
Oto Bridget Jones przeniesiona w polskie realia: zamiast chardonnay mamy pigwówkę, a zamiast Londynu – Radom, niechlubnego zwycięzcę plebiscytu na „najgorsze polskie miasto do życia”. Kaja dzielnie stawia czoło problemom zawodowym i uczuciowym, chociaż głodowa pensja utrudnia rozwinięcie skrzydeł, a wskaźnik masy ciała BMI nie zawsze jest w normie. Tryskająca energią i życiowym optymizmem bohaterka tworzy internetowy projekt, który w krótkim czasie zmienia życie jej oraz tysięcy kobiet z całej Polski. Nazywają się Błękitnymi Dziewczynami – są szczęśliwe i akceptują siebie. Spełnione kobiety, które odnalazły swoje miejsce na świecie. Dzięki uporowi, wytrwałości i pomysłowości osiągnęły sukces mierzony własną miarą. „Kobiety są niesamowite. Niech skonam, jeśli to nieprawda” – przekonuje Kaja Redo. A i Radom okazuje się znacznie ciekawszym i bardziej przyjaznym miejscem, niż wynikałoby ze stereotypowych opinii…
Gdyby Helen Fielding urodziła się w Polsce, zapewne napisałaby właśnie taką książkę jak „Błękitne dziewczyny": zabawną, ciepłą opowieść o współczesnych Polkach, z sympatią i przymrużeniem oka komentującą ich codzienne zmagania.
Przypomniały mi się słowa Mini: „Znajdź mi tę, jak to ujęłaś, Błękitną Dziewczynę, gdy co druga zarabia tysiąc złotych, haruje jak wół i ma cały dom na głowie. Trudno się dziwić, że narzeka! Poza tym mieszkamy w Radomiu. Gdzie ty chcesz szukać tych Błękitnych Dziewczyn? Na dworcu? W Tesco? Na Żeromce?”. Tak, właśnie tam. Wszędzie, jeśli to będzie konieczne, pomyślałam. Myślicie, że w innym mieście byłybyście szczęśliwsze? Fragment książki
Ewa Podsiadły-Natorska (ur. 1986) – radomianka od urodzenia i z wyboru. Absolwentka filologii polskiej. Dziennikarka współpracująca z lokalnymi mediami i ogólnopolskimi portalami internetowymi. Prowadzi własną agencję medialną oraz portal dla kobiet eRadomianki.pl. Uzależniona od pisania – pierwszą powieść napisała w wieku 12 lat. Lubi gotować, czytać i podróżować.