To co było niemożliwe stało się faktem. Zespół Kęczanina Kęty spisany na straty w fazie play-off z Czarnymi Radom udowodnił w drugim spotkaniu, że waleczność o każdą piłkę ma we krwi. Praktycznie w całym niedzielnym (7 kwietnia) meczu gonili wynik, a końcówki setów potrafili przechylić na swoją korzyść i to oni w ostatecznym rozrachunku mogli cieszyć się z zasłużonego zwycięstwa.
Zapis relacji live
- TUTAJ!
Galeria zdjęć -
TUTAJ!
Video spotkania -
wkrótce
"Ale za to niedziela, będzie nasza" - takim okrzykiem pożegnali swoich siatkarzy po przegranym sobotnim, pierwszym pojedynku fani z Kęt. Trzeba przyznać że ich słowa były prorocze, gdyż w niedzielnym spotkaniu pomiędzy tymi zespołami padł sensacyjny rezultat - 1:3 dla Kęczanina i teraz rywalizacja przenosi się do Kęt i kto wie jaki będzie rezultat tych spotkań.
Początek pierwszego seta nie zapowiadał nam emocji jakie były przygotowane dla fanów siatkówki w Radomiu. Po pierwszych piłkach mecz zapowiadał się niewinnie. Gra toczyła się punkt za punk i nikt nie chciał popełnić własnych błędów. Jako pierwsi na zdecydowane prowadzenie wyszli gospodarze, którzy po dwóch atakach
Wachnika oraz
Prygla wyszli na trzypunktowe prowadzenie (11:8). Od tego stanu meczu, "Wojskowi" zaczęli dyktować warunki na siatce. Niesieni ogromnym dopingiem własnych kibiców, systematycznie powiększali swoją przewagę nad przeciwnikiem (14:11). Po chwili tablica z wynikiem pokazywała już (18:12), jednak goście nie zamierzali mówić ostatniego słowa. Ciężar gry na swoje barki w atakach wzięli
Błasiak oraz
Wawrzyńczyk, którzy dzięki dobrej grze
Mierzejewskiego w obronie wyprowadzali skuteczne kontrataki. Po bloku
Bieguna na
Radomskim wynik zmalał zaledwie do trzech punktów (19:16). Czarni jednak szybko otrząsnęli się z serii rywali i "wrócili" do właściwej gry (22:19). Wygrana premierowego seta była zatem na "wyciągnięcie ręki", jednak goście również wierzyli, że tego seta da się jeszcze ugrać. Kęczanin doskoczył Czarnych na jeden punkt (22:21), a w kolejnej akcji zatrzymany blokiem był
Wachnik i emocje rozpoczęły się na nowo (22:22). Jako pierwsi piłkę setową w górze mieli gospodarze (24:23), jednak wprowadzony w drugiej części seta na rozegranie
Kapuśniak, kiwką dał grę na przewagi (24:24). Końcówkę tego seta nie można napisać inaczej, jak heroiczną walką o każdą piłkę z obydwu stron. Górą jednak okazali się gospodarze, którzy zachowali więcej chłodnej głowy i wygrali pierwszego seta (33:31)
Druga partia rozpoczęła się z "wysokiego C" w wykonaniu Czarnych Radom. Już po chwili objęli znaczne prowadzenie (5:1), jednak jak się okazało, było to ostatnie tak wysokie prowadzenie gospodarzy w tym secie. Czarni Radom mięli problemy z wyprowadzeniem ataków w pierwszym tempie, a kontry skutecznie wykańczali
Błasiak oraz środkowi
Mysera i
Pietraszko (10:9). Od tego stanu meczu gra toczyła się punkt za punkt. Na ataki
Wachnika i
Radomskiego goście systematycznie odpowiadali środkiem, który tego dnia "działał" u nich wręcz wyśmienicie. Od wyniku (18:19) gra gospodarzy wyraźnie "siadła". W ataku nie radzili sobie
Prygiel oraz wprowadzony w drugiej części tego seta
Gutkowski. Po stornie gości nieomylny był
Biegun, który tylko w wiadomy sobie sposób znajdował receptę na blok gospodarzy. Przy wyniku (20:22) błąd przejścia dołem popełnił
Neroj, a kibice Kęczanina Kęty skandowali: "Jeszcze dwa, jeszcze dwa". Ich prośby zostały wysłuchane i goście za sprawą skutecznej kiwki
Kapuśniaka w ostatniej akcji tego seta, wrócili do gry o zwycięstwo w całym meczu (22:25).
Trzeci set to ogromna wola walki i determinacja w szeregach Kęczanina. Czarni Radom w tym secie byli tylko tłem w dobrze funkcjonującej grze zawodników gości. Przy stanie (7:8) pojedynczym blokiem popisał się kapitan gości -
Fijałek, który zatrzymał
Wachnika. Jakby tego było mało, kolejne trzy akcje padły łupem zespołu z Kęt. Prym w ataku wiódł
Wawrzyńczyk, a swoich prób nie mógł skończyć
Prygiel. To doprowadziło do tego, że Kęczanin prowadził już (9:14). Armagedon w wykonaniu podopiecznych
Marka Błasiaka miał jednak dopiero nadejść. Przy stanie (10:13) "Wojskowi" w jednym ustawieniu stracili pięć punktów. Swoje "trzy grosze" w tym spotkaniu zaczęli dodawać
Błasiak oraz
Biegun, na których Czarni nie mogli znaleźć recepty w bloku (10:18). Wynik wyglądał fatalnie, a gra "Wojskowych" nie napawała optymizmem. Każdy z niedowierzaniem zerkał na tablice z wynikiem, który z każdą akcją przybliżał gości do upragnionego triumfu. Czarni w tym secie zdołali zdobyć jedynie czternaście punktów, a Kęczanin niesiony dopingiem własnych kibiców, nie dał sobie odebrać zwycięstwa w tej odsłonie. Trzeciego seta zakończył
Walczykowski, który tym samym wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie w całym spotkaniu 1:2.
Czwarty set rozpoczął się zdecydowanie od ataków gospodarzy, którzy podrażnieni porażkami w dwóch poprzednich partiach mieli w głowie jeden cel - tie-break. Czarni zaczęli tego seta zdecydowanie i już po chwili prowadzili bardzo wysoko, bo aż (10:4). Skuteczne pojedyncze bloki naszych siatkarzy:
Radomskiego oraz
Grzechnika dały nadzieję, że to jeszcze nie jest koniec i mecz rozstrzygnie się w piątej partii. Po błędach w ataku
Walczykowskiego i
Wawrzyniaka tablica pokazywała wynik (18:12). Niestety gospodarze dosłownie w kilka minut stracili niemal całą przewagę, na którą tak systematycznie pracowali w tym secie. Błąd rozegrania
Neroja, autowe ataki
Radomskiego oraz wykorzystywane kontry po stronie Kęczanina przez
Błasiaka,
Wawrzyńczyka oraz
Pietraszkę dały wynik (19:18). To było coś niebywałego i niewytłumaczalnego. Drużyna z Radomia wręcz "stała" i przypatrywała się jak Kęczanin mądrze gra w obronie i sumiennie wykańcza kontry. Gra zaczęła wchodzić w decydującą fazę. Mimo utraconej przewagi Czarni mieli w górze dwie piłki setowe, które zostały obronione przez zawodników z Kęt. Przy stanie (24:24) pierwszą piłkę meczową dał swojej drużynie dał
Wawrzyńczyk, który zatrzymał blokiem Wachnika (24:25). Pierwszy match-ball został obroniony, jednak kilka akcji później
Wachnik wyrzucony za antenkę na prawym skrzydle, zaatakował w połowę taśmy i to Kęczanin mógł unieść ręce w geście zwycięstwa (25:27).
To jest właśnie piękno sportu. Wydawało się, że Kęczanin jest spisany na straty w walce z Czarnymi Radom o półfinał fazy play-off I ligi. Niedzielna wygrana doprowadziła do stanu 1:1 (gra toczy się do trzech zwycięstw) i teraz rywalizacja przenosi się do Kęt i kto wie jakie będą wyniki dalszych spotkań. Niewytłumaczalne w grze Czarnych Radom jest trwonienie ogromnej liczby punktów z rzędu, które sprawiły, że Kęczanin potrafił odrobić nawet przewagę sześciu punktów. "Wojskowi" na poprawienie swojej gry mają tylko pięć dni i kto wie co wydarzy się w przyszłym tygodniu w Kętach.
MVP spotkania:
Mateusz Błasiak (Kęczanin Kęty)
Czarni Radom - Kęczanin Kęty 1:3 (33:31, 22:25, 14,25, 25:27)Czarni Radom: Kałasz (7), Radomski (9), Grzechnik (8), Neroj (4), Wachnik (18), Prygiel (20), Filipowicz (libero) oraz Gonciarz, Gałązka, Gutkowski, Kocik, Ferek.
Kęczanin Kęty: Fijałek (5), Mysera (14), Wawrzyńczyk (13), Błasiak (18), Pietraszko (13), Biegun (10), Mierzejewski (libero) oraz Wawrzyniak (4), Walczykowski (2), Kapuśniak (3).