Pan Mariusz stoi blisko drzwi do Biura Obsługi Mieszkańca. Zapłacił za to cenę bezsenności i zmarznięcia. - Jestem w kolejce 83., a byłem tu za dwadzieścia siódma wieczorem. W ogóle nie spałem. Stoję tu za mamę, która chodzi o kulach – mówi pan Mariusz. Bierze czynny udział w organizowaniu kolejki. – Staramy się zrobić tak, żeby było dobrze, a ludzie mają do nas pretensje.
Listy z nazwiskami trzyma Janusz Lachowicz, szef komitetu kolejkowego. Listy są dwie. Na każdej przy nazwisku numer. Ludzie z pierwszej listy jeszcze dodatkowo dostali numerki na małych kartkach wypisane czerwonym flamastrem. – Dopóki tu jestem pilnuję, żeby ludzie wchodzili według ustalonego na listach porządku, ale niedługo będę musiał to komuś przekazać – mówi pan Janusz. Był wcześniej, ma siedemnasty numer.
Ci, którzy stali całą noc często wymieniali się z bliskimi. – Część czasu postała za mnie córka, bo było bardzo zimno, nie dałbym rady – mówi mężczyzna w średnim wieku i dodaje, że w nocy panował w kolejce porządek. – Podzieliliśmy się na grupy po dwadzieścia kolejnych osób, w każdej grupie trzy, cztery osoby były odpowiedzialne za porządek i było dobrze – mówi mężczyzna.
Pod urzędem stoi też radny Jan Pszczoła. – Nie, ja nie stoję w kolejce, tylko patrzę co się tu dzieje. Patrzę jak w Radomiu nie ma pieniędzy, jak ludzie muszą stać ponad dobę, żeby dostać dotację – mówi radny.
Na końcu kolejki są już ludzie bez numerków. Niektórzy przyszli po prostu rano. – Gdybym wiedział, to przyszedłbym wcześniej – mówi mężczyzna, który przyszedł przed otwarciem urzędu. – Taki tłum ludzi! Nawet nie wiadomo czy starczy pieniędzy dla wszystkich, którzy dziś przyszli. Tych pieniędzy jest za mało – mówi.
Nocna kolejka po dotację na wymianę pieców
W tym roku w budżecie miasta na ten cel została zarezerwowana kwota pół miliona złotych. Więcej na ten temat pisaliśmy TUTAJ.
Przypomnijmy, że w 2014 i 2015 roku, dzięki dotacjom z rządowego programu Kawka oraz pieniądzom z budżetu miasta zostało zlikwidowanych prawie 600 pieców węglowych, które zostały zastąpione innymi systemami grzewczymi. Kwota jaką miasto otrzymało z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska to ponad 2,5 miliona złotych. Połowa to dotacja, a połowa – niskooprocentowana pożyczka.
Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska w zeszłym roku zaproponował wykorzystanie pieniędzy, które pozostały jeszcze z 2015 roku. Obietnica opiewała na prawie milion złotych dotacji i milion złotych pożyczki. Jednak ostatecznie, bez podania przyczyn Narodowy Fundusz odmówił przekazania pieniędzy.
W tym roku także nie dostaliśmy pieniędzy od państwa. Miasto postanowiło mimo to program kontynuować i wyłożyło całość kwoty z własnego budżetu.
Najświeższe wiadomości z Radomia i regionu znajdziesz na profilu CoZaDzien.pl na Facebooku - TUTAJ.