Początek sezonu dla Broni nie był udany. Jeszcze na początku września zajmowaliście przedostatnią pozycję w tabeli. Czym ta słaba dyspozycja była spowodowana?
- Zgadza się, mieliśmy trudne mecze na początku sezonu, pomijając pojedynek wyjazdowy z WKS-em Wieluń, w którym wygraliśmy 4:1. Później graliśmy z mocnymi rezerwami Legii, zdarzył się słaby mecz w Otwocku i dwa derbowe spotkania, które zawsze są niewiadomymi. Nieszczęśliwy remis z Pilicą, kiedy straciliśmy bramkę w ostatniej minucie, a potem porażka z Radomiakiem i rzeczywiście po pierwszych pięciu meczach mieliśmy tylko cztery punkty. Ja jednak wierzyłem w swoją drużynę. Praktycznie 90 procent zespołu pozostało z zeszłego sezonu, kiedy zajęliśmy drugie miejsce tuż za Ursusem. Wiadomo było, że liga będzie trudniejsza. Dołączyli spadkowicze z II ligi - Radomiak, Pelikan i Świt, a awansowały zespoły markowe takie jak Polonia i ŁKS. Wiedzieliśmy, że liga na pewno będzie wyrównana i tak też jest. Czasami jest tak, że w drużynie coś się zatnie i gra nie wygląda tak jak powinna. Na szczęście dalsza część rundy jesiennej była już w naszym wykonaniu lepsza. Nie robiliśmy oczywiście tragedii z tego kiepskiego początku. Myślę, że takim przełomowym pojedynkiem był ten bezpośrednio po przegranym derbowym spotkaniu z Radomiakiem, kiedy co prawda zremisowaliśmy bezbramkowo z Sokołem, ale rozegraliśmy dobre spotkanie, a w następnej kolejce wygraliśmy w Sieradzu. To był ten przełom, chłopcy uwierzyli w siebie.Mając na uwadze ten słabszy start, można powiedzieć, że trzecie miejsce na koniec rundy to wynik satysfakcjonujący?
W grupie łódzko-mazowieckiej III ligi Broń jest zespołem, który zdobył najwięcej bramek. Czego więc zabrakło aby osiągnąć jeszcze lepszy rezultat na koniec rundy?
- Zgadza się, strzeliliśmy najwięcej bramek i to jest moja myśl szkoleniowa. Byłem napastnikiem i nie lubię gry destrukcyjnej. Oczywiście nie zawsze to wychodziło. Dobierałem zawodników w taki sposób, aby pasowali do tego stylu gry, a zespół grał przyjemnie dla publiczności. Martwi jednak ilość straconych bramek, bo ta defensywa nie prezentowała się tak jak to powinno wyglądać. Trzynaście goli straciliśmy jednak w czterech meczach - z Legią, Ursusem, Lechią i Radomiakiem. W pozostałych spotkaniach straciliśmy tych bramek dziesięć. Nie zawsze więc ta gra w defensywie wyglądała źle. Myślę, że tak jak np. w meczu z Radomiakiem, straciliśmy bramki po błędach indywidualnych młodych zawodników a potem reszta poszła lawinowo. Dlatego ta ilość straconych bramek jest dość znaczna. Będziemy nad tym pracować. Zastanawiam się nad zmianą systemu gry w okresie zimowym. Po to jest właśnie te jedenaście sparingów aby taki system wprowadzić. Będzie to może nie system defensywny, ale większość zespołów w naszej ekstraklasie gra ustawieniem 3-5-2. Na to potrzeba jednak wielu treningów i gier kontrolnych, bo nie można tego wprowadzić z tygodnia na tydzień.Czy jest trener zadowolony z zawodników, którzy dołączyli do zespołu przed sezonem?
- Na początku nikt mi nie chciał wierzyć odnośnie Wajiha Bouchniby. Ja znałem tego zawodnika. Był rok wcześniej u nas na jednym sparingu z Avią Świdnik, potem miał kontuzje, wyjechał do Tunezji i wrócił w styczniu. Skontaktował się ze mną w lutym czy w marcu, ale miałem już wtedy skompletowaną kadrę. Zaproponowałem mu więc grę w LKS Promna, zespole klasy okręgowej. Widziałem ogromny potencjał w tym zawodniku, natomiast był nieprzygotowany i musiało minąć trochę czasu zanim zaczął w pełni prezentować swój potencjał. Miał też troszeczkę urazów, bo w tamtej lidze trenuje się inaczej, dwa maksymalnie trzy razy w tygodniu. Jest to też gra trudniejsza niż w III lidze. Zawodnicy tacy jak Wajih mają tam mniej miejsca i jest im trudniej. Ja mu dałem szansę w aktualnym sezonie i on ją w stu procentach wykorzystał. Zagrał kilka bardzo dobrych meczów, gdzie był jednym z najlepszych naszych zawodników.Co do Bartka Książka - to młody chłopak, trzy razy wychodził w pierwszym składzie, bramki nie zdobył i będę z nim rozmawiał czy dalej współpracujemy, czy może zdecydujemy się na wypożyczenie. Być może dostawał za mało tutaj szans na grę, ale to było spowodowane słabszym początkiem sezonu w naszym wykonaniu, bo gdybyśmy od początku byli w górnych rejonach tabeli i nie byłoby takiej presji wyniku, to być może tej młodzieży dawałbym więcej szans.
Jeśli chodzi o Ukraińców (Andrieja Radczenkę i Anatolija Titunina - przyp.red.), to nie jestem z nich w pełni zadowolony. Liczyłem na coś więcej z ich strony. Jednak ja też grałem na zachodzie i wiem, że okres aklimatyzacji w innym kraju wymaga czasu. Do tego dochodzi sytuacja na Ukrainie i dlatego też oni nie pokazali pełni swoich możliwości, bo na treningach prezentują się bardzo dobrze. Zobaczymy jak będzie to wyglądać po długim, zimowym okresie przygotowawczym.
Piotr Wieczorek z kolei dołączył do nas w ostatniej chwili ponieważ poszukiwałem lewego obrońcy. Wiedziałem, że to prawonożny zawodnik, ale w Calisii grał dużo na lewej obronie. Przyjechał jednak nieprzygotowany i dopiero końcówkę rundy miał lepszą.
Liderujący w tabeli Radomiak ma nad Bronią aż czternaście punktów przewagi. Jaki będzie więc cel Broni w rundzie wiosennej?
Na wiosnę zobaczymy odmienioną kadrowo Broń czy zmiany personalne będą raczej kosmetyczne?
- W sobotę był ostatni mecz rundy jesiennej, dlatego jeszcze za wcześnie jest aby składać deklaracje. Po dzisiejszym treningu [wywiad został przeprowadzony w poniedziałek] spotkam się z zarządem i będziemy wstępnie analizować sytuację, grę każdego zawodnika. Zarząd wysłucha i na pewno przedstawi też swoje wnioski. Teraz jest okres luźniejszy, dwa tygodnie roztrenowania i myślę, że w tym czasie zawodnicy dowiedzą się o decyzjach kadrowych. Tak jak pan powiedział wcześniej, strzeliliśmy dużo bramek - Piotr Nowosielski dziewięć, Mariusz Marczak osiem - obaj są w klasyfikacji wysoko i mają propozycję z innych klubów i nie wiadomo co oni zdecydują. Ja nie mogę im zabronić zmiany klubu, nawet tego nie chcę. Jeśli dostaną korzystniejszą propozycję z wyższej ligi to powinni z niej skorzystać dla własnego rozwoju piłkarskiego.