Jeszcze dwa lata temu Joanna studiowała matematykę na Politechnice Radomskiej. Kierunek wybrała bardziej z przypadku niż z potrzeby serca – zadziwiająco dobrze napisała maturę z tego przedmiotu, więc za namową koleżanki zdecydowała się iść na studia matematyczne. Nie ukrywa jednak, że dwa lata z królową nauk były ponad jej siły. – Męczyłam się. Od początku czułam, że to kierunek nie dla mnie. Przede wszystkim nie miałam pojęcia, czym się potem będę zajmować, a o uczeniu w szkole, na co się zanosiło, nie było mowy – opowiada Joanna.
Pod wpływem impulsu
Pewnego dnia wpadł jej w ręce kolorowy magazyn. Znajdował się w nim reportaż dotyczący odważnych, przebojowych dziewczyn, które postawiły wszystko na jedną kartę i postanowiły zacząć realizować swoje zawodowe marzenia. – Im się udało, więc pomyślałam, dlaczego mi miałoby się nie udać? To był impuls. Wiedziałam już, że muszę odejść z uczelni i zmienić swoje życie – wyznaje Joanna. Zaryzykowała. Kilka dni później zabrała dokumenty z politechniki, wydała praktycznie wszystkie oszczędności na potrzebne przybory oraz materiały, przemeblowała pokój i...
Więcej wolnego czasu
– Postawiłam na swoją pasję, czyli na ręczne robienie biżuterii, zwłaszcza kolczyków. Sprzedawałam je znajomym, rodzinie, a potem w internecie. Nie było łatwo, ale podobało mi się – nie kryje nasza rozmówczyni. Dzisiaj idzie jej już całkiem nieźle. Nadal pracuje w domu, ma swoje stałe klientki, choć nie kryje, że głównie koleżanki. A w wolnych chwilach, którego ma całkiem sporo, pisze wiersze. – Może też kiedyż zaryzykuję i je wydam? – żartuje Joanna.
Koszmarne życie
Z Magdą było nieco inaczej. Studiowała anglistykę w Lublinie i szło jej bardzo dobrze. Zresztą, nic w tym dziwnego, skoro od najmłodszych lat uczyła się tego języka. – Byłam skazana na angielski. Czułam się zobowiązana, żeby go poznawać – twierdzi Magda. Ponieważ pochodziła z niedużej miejscowości, marzyła o dobrej pracy w Lublinie, własnym gniazdku, oszczędnościach. Zaraz po studiach dostała posadę w gimnazjum, a popołudniami dorabiała sobie jako lektor w szkole językowej. – Niestety, szybko się przeliczyłam. Okazało się, że łączenie dwóch zajęć jest wycieńczające. Nie miałam czasu dla siebie, padałam z nóg, szczególnie zimą. To był koszmar – wspomina Magda.
Kobieta zawodowo spełniona
Sił starczyło jej na niewiele ponad rok. – Nie było żadnego przełomowego wydarzania. Po prostu obudziłam się pewnego jesiennego dnia i powiedziałam sobie „dosyć” – mówi nasza bohaterka. Co zrobiła? Odeszła z pracy – jednej i drugiej. Praktyczne z dnia na dzień. Zarejestrowała się jako bezrobotna. Po kilku miesiącach dostała dotację, około 18 tys. zł, na własną działalność gospodarczą. Otworzyła malutką pijalnię kawy w starej kamienicy. Pieniądze dołożyli jej rodzice, w remoncie pomógł chłopak. – Kawiarnię mam już prawie rok. Bywa różnie, ale nie żałuję. Może zabrzmi to naiwnie, ale czuję się spełnioną zawodowo kobietą. Odważyłam się i to się liczy najbardziej – konkluduje Magda.
Żeby nie żałować
Co o kobietach, które zdecydowały się na ryzykowny krok w stronę kariery, mówi znany psycholog biznesu Jacek Santorski? – To słuszna decyzja, bo kariery nie można robić linearnie. Bez ryzyka i eksperymentów trudno jest osiągnąć sukces. Tylko w ten sposób mamy możliwość poznać siebie i swoje możliwości – uważa specjalista. Zaznacza jednak, że takie decyzje kobieta powinna podejmować albo w okolicach 20. urodzin, albo już po trzydziestce. – Chodzi o to, że każda kobieta ma potrzebę uwicia własnego gniazdka. Dlatego na ryzyko lepiej postawić bardzo wcześnie. Albo właśnie później, gdy ma się już ułożone życie rodzinne – mówi Jacek Santorski. I dodaje: – Trzeba się na coś zdecydować, żeby potem nie żałować niczego.
Ewa Podsiadły-Natorska
![Urodzinowy Konkurs Radia Rekord. Do wygrania samochód! [FORMULARZ ZGŁOSZENIOWY]](/img/2024/08/23/_min/urodzinowy-konkurs-portal-radom.jpg)
