"Mama", reżyseria i scenariusz: Xavier Dolan; obsada: Anne Dorval, Antoine-Olivier Pilon, Suzanne Clement; produkcja: Kanada [2014], czas trwania: 139 min; od lat: 15
Owdowiała kobieta wychowuje samotnie agresywnego syna. Chłopak ma piętnaście lat i cierpi na ADHD. Wspólnie próbują związać koniec z końcem i stawić czoła problemom. Nieoczekiwanie w ich życiu pojawia się Kyla, tajemnicza sąsiadka mieszkająca po drugiej stronie drogi. Dziewczyna sprawia, że w życiu matki i syna znów pojawia się nadzieja na lepszą przyszłość.
Wywiad z Xavierem Dolanem
Paweł T. Felis: Podobno byłeś bardzo rozczarowany, kiedy twój poprzedni film - "Na zawsze Laurence" - nie znalazł się dwa lata temu w konkursie głównym w Cannes?
Xavier Dolan: - Wmówiono mi to. Była tylko jedna osoba, której w prywatnej rozmowie powiedziałem w Montrealu: "Szkoda, że nie znaleźliśmy się w głównym konkursie". Chyba nietrudno zrozumieć, że ktoś, kto próbuje zrobić najlepszy film, jaki jest w stanie, może być zwyczajnie - zwłaszcza kiedy ma 23 lata - rozczarowany. Ale rozczarowany i kropka. Bez histerii.
W tym roku przez wielu krytyków twój film typowany jest do Złotej Palmy. A jeśli jej nie dostaniesz [rozmowa odbyła się przed ogłoszeniem werdyktu - PTF]?
- To naturalne: dajesz z siebie wszystko i liczysz na to, że inni to docenią. Ale w życiu naprawdę nie chodzi o to, żeby wygrywać Złote Palmy. Z nagrodą albo bez - nic się w moim życiu nie zmieni. To nie statuetki wyznaczają kariery reżyserów, ale fakt, w jaki sposób rozmawiają z widownią, czy potrafią zapisać się w jej emocjach dłużej niż na dwie godziny seansu. Ważne jest to, żeby każdym kolejnym filmem wygrywać swoją własną Złotą Palmę. Przekroczyć siebie.
Masz ledwie 25 lat i już pięć filmów na koncie. Masz czas na życie prywatne?
- Nie mam chłopaka, nie widuję często mojej rodziny. Nie mam życia prywatnego. Miałem kota, ale okazałem się alergikiem i nie mogę go mieć dłużej. Nazywał się Jack Dawson - oczywiście po bohaterze mojego ulubionego "Titanica". Dlatego zamierzam zrobić sobie przerwę. Odsuwam się na chwilę od kina, we września wracam do szkoły - będę studiować germanistykę i historię sztuki. Jestem tym podekscytowany - wreszcie zacznę obracać się wśród ludzi w moim wieku. To jak niesamowita podróż w stronę normalności, która była dla mnie ostatnio niedostępna.
Kokietujesz?
- Nie. Ja naprawdę nie mam wyboru. Nie jestem w stanie zrobić kolejnego filmu. Mam kilka scenariuszy, na pewno do nich wrócę. Ale nie teraz. Wiem, ile każdy z filmów wymaga, jaką cenę się za niego płaci. Te nieprzespane noce, stresy, wylane łzy zaczynają odbijać się na mnie fizycznie. Widać je na mojej twarzy. Muszę zwyczajnie pożyć, żeby mieć o czym robić kolejne filmy.