![](http://www.cozadzien.pl/img/zdjecia/film_-_zdjęcia/uklad.jpg?1365503891296?1365503891296)
Na premierze filmu był obecny prezydent Bronisław Komorowski, który po seansie powiedział: "To jest film, który powinni obejrzeć wszyscy, którzy kiedykolwiek mogą decydować o cudzym życiu". W opinii krytyków "Układ zamknięty" jest mocny, obnaża polską skłonność do chciwości, oszustw, intryg, bezwzględnego niszczenia tego, co dobre. Zwraca się uwagę na to, że ludzie mający szemraną przeszłość z bezpieką, teraz w czasie demokracji obejmują wysokie i dobrze płatne stanowiska i na dodatek wyciągają łapy po uczciwy biznes.
Życie pisze scenariusze...
"Układ zamknięty" jest oparty na faktach. To historia Lecha Jeziornego, Pawła Reya i Grzegorza Nici, głównych akcjonariuszy Krakmeatu i Polmozbytu. Przedsiębiorcy i grupa ich pracowników w 2003 r. zostali zatrzymani pod zarzutem działalności w zorganizowanej grupie przestępczej. Spędzili w areszcie ok. dziewięciu miesięcy. Zarzuty dotyczyły m.in. rzekomych nieprawidłowości w rozliczeniach między spółkami Krakmeat i Polmozbyt. Po sześciu latach śledztwa sprawę umorzono, a poszkodowanym biznesmenom przyznano po 10 tys. zł odszkodowań. Sprawcami ich nieszczęścia mieli być prokurator i naczelnik skarbówki, którzy uknuli plan zgarnięcia ich firmy, wplątując biznesmenów w rzekome przestępstwa gospodarcze i pranie brudnych pieniędzy. Panowie nie zostali pociągnięci do odpowiedzialności. Nawet otrzymali awanse zawodowe i pracują do dziś. W filmie zmieniono oczywiście nazwiska i nazwy - mamy tu do czynienia z firmą Navar, prowadzoną przez Marka Stawskiego, Piotra Maja i Grzegorza Rybarczyka oraz prokuratorem Andrzejem Kostrzewą i jego współpracownikami.
Genialny Gajos
Janusz Gajos odgrywa czarny charakter prokuratora Kostrzewy - przebiegłego, niezwykle inteligentnego, cwanego, chciwego człowieka, który jest mózgiem całej operacji przeciwko właścicielom Navaru. To były partyjniak, miłośnik polowań i jedzenia tylko tych zwierząt, które upoluje. Jego dewizą jest eliminacja słabych jednostek dla dobra "mocnego" ogółu. Gajos idealnie oddał charakter bezwzględnego, chciwego intryganta, który po trupach dąży do swojego celu. I czyni to w białych rękawiczkach.
Antyterroryści, poronienie, gwałt, próby samobójcze
To mocne sceny "Układu...". Po wejściu antyterrorystów do domów biznesmenów, żona Stawskiego poroniła, dzieci Rybarczyka przestają mówić, a Maj wtrącony do więzienia, był gwałcony przez współwięźniów i dwukrotnie próbował się zabić. Firma Navar zostaje przejęty przez prokuratora Kostrzewę i jego wspólników, ale nie na długo. Firma straciła na giełdzie, stała się kulą u nogi. W efekcie dochodzi do bankructwa. Biznesmeni mają zniszczone życie, a prokuratorzy i ich wspólnicy dostają awanse i nadal pracują.
"Układ zamknięty" a "Dług"
Po obejrzeniu "Układu..." widz jest świadomy tego, że zobaczył prawdę. W Polsce tak się dzieje. Przysłowie "najciemniej jest pod latarnią" nabiera nowego znaczenia. Bezprawie w kolebkach prawa, czyli w prokuraturze i "skarbówce", jest zatrważające. A najgorsze jest to, że nie ma sposobu na ludzi piastujących ważne stanowiska. W tym aspekcie ten film jest mocny. Jednak brakuje mu tego, co ma "Dług" Krzysztofa Krauzego - napięcia, gradacji emocji. W "Długu" widz przez cały film obserwuje psychozę, w jakiej znaleźli się Adam Borecki i Stefan Kowalczyk. Podobnie jak biznesmeni z "Układu...", chcieli stworzyć firmę, ale potrzebowali na to pieniędzy. Niestety spotkali na swojej drodze złego człowieka, Gerarda, który poprzez szantaże, zastraszanie, bicie, zmienił ich życie w koszmar. Trudno określić, który film jest bardziej brutalny w swej prawdzie o Polsce. Oba pokazują autentyczne historie, oba obnażają polskie bezprawie.
Brak napięcia, emocje zbyt ukryte
Po obejrzeniu "Układu..." człowiek wychodzi z kina nieco zmieszany. Ma mętlik w głowie - w końcu to nie był tylko film. Po jakimś czasie uświadamia sobie, że jest malutki w tym państwie, że jutro mogą przyjść po każdego z nas i szantażem, przemocą, wmówić całe zło świata. Nie ma możliwości obrony, nie ma sprawiedliwości.