W filmie Jana Kidawy-Błońskiego zagrali m.in. Magdalena Boczarska, Julia Pogrebińska, Tomasz Kot, Krzysztof Stroiński, Agata Kulesza. Zdjęcia powstały na początku września 2011 roku w Radomiu. Jako tło posłużyły ulice Grodzka i Rwańska, a także Rynek.
RECENZJE
Tak o filmie mówi w "Gazecie Wyborczej" radomski pisarz Marcin Kępa:
"Wątek miłości lesbijskiej, ukazanej niezwykle sugestywnie przez młode polskie aktorki, dźwigające na swych barkach cały film (reszta ról to w zasadzie epizody), nie jest być może rodzimą terra incognita, ale nigdy dotąd polska kinematografia nie uczyniła zeń tematu przewodniego. Śmiałe, acz nie wulgarne, sceny erotyczne niewątpliwie lokują film Kidawy-Błońskiego wśród produkcji odważnych, w jakimś sensie również pionierskich. Spojrzenie na czas wojny z klaustrofobicznej perspektywy zakochanej w drugiej kobiecie kobiety, wraz z jej postępującym szaleństwem staje się kanwą filmowego traktatu o zabójczej, destrukcyjnej sile uczucia. (...)
W filmie wielokrotnie widzimy ciasne, puste ulice dochodzące do rynku - Rwańską i Grodzką. Odrapane, ciemne i zaniedbane kamienice, a także wymarły rynek przydają obrazowi grozy (...) Po raz kolejny potrzaskana tkanka miejska znakomicie sprawdza się w polskim filmie fabularnym, oddającym grozę czasów hitlerowskiej okupacji.
(...) Pewnie sporo filmowi przypnie się łatek (już właściwie się to dzieje), że jest "lesbijskim thrillerem" czy kolejnym "genderowym" produktem wrogich (wiadomo jakich) sił. Nie zmienia to jednak faktu, że powstał obraz ważny, oryginalny, w pewnym sensie pionierski.
A tak Łukasz Adamski na wnas.pl:
„W Ukryciu” był od dawna omawiany w otoczce pewnego skandalu. Lesbijski romans Żydówki i Polki z II Wojną Światową w tle? Czy może być coś bardziej szokującego? Jeżeli twórcy nastawiali się na skandal to kilkoma rozwiązaniami storpedowali swoje zamiary. I nie chodzi wcale o lesbijskie sceny między głównymi bohaterkami, ani drażliwą kwestię relacji polsko-żydowskich. Kidawa-Błoński zepsuł swój film w szczegółach i niestety źle napisaną rolą głównej bohaterki.
(...)
Janina na naszych oczach kilkakrotnie transformuje swoją osobowość. Z bojącej się pomagać Żydom dziewczyny przeistacza się w seksualnego wampa, następnie jest zimną zbrodniarką i w końcu przejawia psychopatyczne skłonności rozdygotanej kieszonkowej ( w pewnym stopniu) Madei. Bez wątpienia jest to świetna wyjściowa historia, którą we wbijający w fotel sposób pokazałby Lars Von Trier. Kidawa-Błoński wraz ze scenarzystą Maciejem Karpińskim potykają się niestety już przy tworzeniu postaci Janiny. Magdalena Boczarska robi wszystko by przypomnieć, że nie jest aktoreczką z kretyńskich polskich komedii. Przez źle napisaną rolę nie jest jednak w stanie przebić porządną kreację w „Różyczce”. Szkoda, bo aktorka w kilku scenach naprawdę pokazuje, że ma talent do dramatycznych kreacji. Niestety w jej postaci nie ma żadnych łączników, które wyjaśniałyby jej złożoność. Czy dziewczyna przejawiała psychopatyczne skłonności przed wojną? Czy drzemał w niej pierwiastek homoseksualizmu, który potrzebował pobudzenia? Czy poczucie jej winy i wyrzuty sumienia wynikają z jej katolicyzmu, czy może właśnie jego porzucenie skutkuje tym co zrobiła? Nie dostajemy odpowiedzi na te pytania. „W Ukryciu” mógł być solidnym thrillerem z wojną w tle. Kidawa-Błoński pokazał w „Różyczce”, że potrafi stawiać bardzo poważne pytania w filmie sensacyjnym z elementami erotycznymi. Ba, postać ubeka, który wpycha do łóżka ofiary własną kobietę była złożona i skomplikowana. Poprzez niuanse mogliśmy zobaczyć jej potworność. Właśnie tego zabrakło Janinie".