„Mój
kamyczek do ogródka...
Ćpać,
czy nie ćpać, oto jest pytanie?...
Z tym dylematem może się
zmierzyć niedługo każde dziecko w naszej szczęśliwej ojczyźnie.
Nie żartuję. Kiedy dokładnie?
Kiedy zalegalizujemy
lecznicze narkotyki (są takie podobno). Dylemat może zabrzmieć
wtedy : leczyć , czy nie leczyć oto jest pytanie? I tym sprytnym
zabiegiem zdejmiemy z siebie odium odpowiedzialności za stos
nieszczęść na własne życzenie.
Przetacza się przez kraj z
siłą wodospadu afera z dopalaczami (swoją drogą ciekawa nazwa dla
trucizny). I dobrze, że się przetacza! Afera pełna ofiar naiwnych
młodych ludzi szukających euforii i psychicznego orgazmu. Powstają
filmiki ku przestrodze, wypowiadają się lekarze, cierpią rodziny
poszkodowanych i sprzedawcy wyrobów kolekcjonerskich. Jedna wielka
narodowa trauma!
Z tego chaosu ludzkich emocji moją uwagę
przykuła jednak teza działacza, aktywisty Pana Legierskiego, który
upatruje zwycięstwo w krucjacie przeciw dopalaczom w legalizacji
narkotyków. Jeśli damy ludziom te "sprawdzone" , nie
będziemy musieli eksperymentować dalej szukając ich bardziej
toksycznych odpowiedników. Czyli jak zwykle : "wybierz mniejsze
zło". Tak brzmi jego teza.
Wyobraźmy więc sobie, że
jest jak Pan Legierski sobie wymarzył. I co się dzieje? Narkotyki
są na wyciągnięcie ręki. Może kupić każdy. Ale za co? Czy
uzależniony od narkotyków (bo uzależniają i to na ŚMIERĆ)
wypracuje sobie na nie kasę, czy będzie kombinował, żeby szybko i
za wszelką cenę zdobyć kolejną działkę? A jeśli nawet pójdzie
do roboty, czy będzie wydajny, zainteresowany swoją pracą, czy
będzie ona tylko sposobem na dobrnięcie do następnego haju? Co dla
nich stanie się celem w życiu? Rodzina, dzieci , praca, marzenia,
czy walnięcie kolejnego bucha, który wprowadzi ich w imaginację o
niebie na ziemi?
Wyobraźcie sobie tabuny naćpanych zombi ,
którzy zamiast roweru czy fitnesu relaksować się będą w
narkotycznym letargu z głupkowatym grymasem na pozbawionym wyrazu
bladym obliczu.
Ciekawa perspektywa...
Lekarze
specjaliści definiują skutki działania narkotyków jednoznacznie.
Ale kto by tego słuchał? Że zmieniają osobowość, że powodują
lęki i psychozy. Nieodwracalnie. Skutki brania mogą się ujawnić
nawet po wielu latach. I co mi jest panie doktorze??? Na Boga
ratujcie! Nie da rady. Za późno. Stało się. Teraz mnie leczcie.
Ale jak? To już nie ty. To ktoś inny. To narkoman. Człowiek
uzależniony. Pozbawiony woli i logicznego myślenia. ONE WAY
TICKET!
Żyjemy w kraju,gdzie nie możemy poradzić sobie z
gorzałą. Trupy dzieci w beczkach do kapusty, skatowane niemowlę,
bo konkubent był pijany, rozjechane na przystanku ludzie, bo
kierowca miał dwa promile...
Kokaina uzależnia 400!!!!
razy bardziej niż alkohol...
"Masz to w Polsce?" Możesz
mieć. Panowie Legierscy ci to załatwią.
Kiedy słyszę
ten celebrycki bełkot, nóż mi się w kieszeni otwiera. Nie chcę
być ofiarą rewolucji narkotycznej. Chcę mieć spokojną i godną
emeryturę , a nie harować dodatkowo na nowe miejsca w szpitalach
dla ofiar źle pojętej wolności wyboru.
Wiem co mówię,
bo widziałem jak rozpada się rodzina, kiedy dla matki ważniejsze
jest żeby wziąć niż córka, mąż i dom!
I daję Wam słowo
honoru, że sztandar walki z tym gównem będę niósł wysoko, póki
zdrowie pozwoli.
Życie to nie hazard i nie ma takiej
stawki, która byłaby większa niż życie!
Pozdrawiam. Hans
Kloss”