Ariana Grande, piosenkarka, która swoją popularność wypracowała w dziecięcej stacji Nickelodeon. Choć ruszyła w kierunku w którym poszła znana wszystkim skandalistka Miley Cyrus, to z pewnością nie obrała tej samej ścieżki. Jej drugi album „My Everything” podbił rynek dwoma hitami - „Problem” i „Break Free”.
Kilka dni temu na swoim profilu na Facebook'u artystka podzieliła się swoimi przemyśleniami na temat kobiet i ich postrzegania we współczesnym świecie. Emocjonalny wpis już zdobywa spore poparcie wśród internautów.
„Mam dość życia w świecie, kiedy o kobietach nazywa się własnością byłego/obecnego/przyszłego mężczyzny. Nie należę do nikogo, tylko do samej siebie - napisała. W wywiadach nie pytają mnie już o chłopaków, bo zdałam sobie sprawę, że mam tak wiele do powiedzenia na zupełnie inne tematy. Robię najlepszą muzykę, jaką kiedykolwiek robiłam, przeżywam najlepszy czas w moim życiu, jestem w trasie koncertowej z najlepszymi ludźmi, jakich znam, ciężko pracuję każdego dnia, występując i tworząc dla moich fanów.
W mojej rodzinie tradycje feministyczne są bardzo długie (...) W 1969 roku Gloria Steinem opublikowała artykuł pt. After Black Power, Women's Liberation. 46 lat później wciąż mamy wiele do zrobienia! Jeżeli bowiem kobieta uprawia dużo seksu (albo w ogóle go uprawia), to jest dzi**ą. Jeżeli mężczyzna uprawia seks - jest ogierem, szefem, królem. Jeżeli kobieta chociażby mówi otwarcie o seksie - jest za to poniżana. Jeżeli mężczyzna mówi otwarcie, bądź rapuje, o wszystkich kobietach (nazywając je "ku***mi" lub "dzi***mi", jak miło), jest za to chwalony. Jeżeli kobieta widziana jest w towarzystwie przyjaciela z penisem, od razu uznaje się, że albo są parą, albo ze sobą sypiają.
Wiem, że zdajecie sobie z tego sprawę, ale podwójne standardy i mizoginia wciąż są obecne we współczesnym świecie. Nie mogę się doczekać, kiedy będę żyła w świecie, w którym ludzie nie są oceniani przez pryzmat tego, z kim się spotykają, czyimi są małżonkami czy z kim są związani, z kim uprawiają (lub z kim nie uprawiają) seks, z kim są widywani, lecz przez ich własną, indywidualną wartość.”