Taniec z Gwiazdami to niewątpliwie najbardziej oklepany format, który wyczerpał się sezony temu – co nowego mógłby nam pokazać, poza twarzami i strojami?
Cztery lata temu firma Rochstar, korzystając ze znajomości prawa i znajomości, przejęła format. Ci którzy pracowali nad formatem w TVNie, rzecz jasna zabrali swoje rzeczy z szafek i ruszyli do „słoneczka”. Teraz Polsat odpłaca im się za ciężką pracę, a to jak rzekomo traktuje swoich „celebrytów” to farsa. Producent podobno pozwala sobie na o wiele więcej niż za czasów pracy w TVNie – czytamy w Twoje Imperium.
"Kiedyś nawet kilka występujących w programie gwiazd stanęło w naszej obronie, bo nie mogło patrzeć, jak jesteśmy traktowani. Wtedy usłyszeliśmy, że gwiazdy dziś są, a jutro ich nie ma, a producenci są zawsze i to z nimi należy się liczyć. Gdy program realizowano w TVN, liczono się z nami. Mieliśmy do dyspozycji samochód z kierowcą, by móc bezpiecznie wrócić w nocy po nagraniu do domu. W Polsacie jeździmy na własny koszt, a przecież niektórzy mieszkają poza Warszawą. Nie dostajemy już pieniędzy za próbne lekcje dla gwiazd, a kiedyś były opłacane tak samo jak lekcje indywidualne."
To jednak nie koniec szaleństwa. W salach treningowych pojawiły się kamery, które pozwalają na kręcenie i nadawanie on-line 24h na dobę.
„Producenci zachowują się tak, jakby byli panami naszego życia - narzeka inny tancerz.Wiedzą, że dla nas utrata tej pracy byłaby końcem świata. Mimo to uwielbiają trzymać nas w niepewności. Czujemy się z tym beznadziejnie, zdani na ich łaskę i niełaskę. Nikt z nas, może poza Kaczorowską i Maserakiem, nie wie, czy wystąpi w następnej edycji. Gdy odpadamy z show, przed kamerami wylewnie dziękujemy Polsatowi za wspaniałą opiekę i cudowną atmosferę. Ale trudno nam to przechodzi przez gardło.” - narzeka jeden z tancerzy.
Jak się okazuje „pożegnanie” może dotknąć każdego. Tak też się zresztą stało z Anną Głogowską, byłą prowadzącą show – po dziesięciu(!) latach prowadzenia programu. Na jej miejsce wskoczy młoda gwiazdeczka, silnie promowana w mediach, Agnieszka Kaczorowska.
„Doceniłam, że nie trzymano mnie dłużej w niepewności i że nie dowiedziałam się o tym z internetu- komentuje smutno. Nie wiem, co pani Terentiew o mnie myśli. Telewizja rządzi się własnymi prawami, usłyszałam tylko, że czas na zmiany. Nie ukrywam, że na początku było mi źle. Myślę, że rzeczywiście czas na zmiany, tak jak mi powiedziano. To było 10 lat mojego życia...”