Przypomnijmy, że radni opozycji mieli wątpliwości, co do terminu uruchomienia lotniska, a także budowy terminala, radiolatarni oraz pozyskania certyfikatu lotniska cywilnego. Ich zdaniem dotychczasowe deklaracje władz spółki nie potwierdziły się.
- Prezesem Portu Lotniczego Radom jestem od trzech lat. Lotnisko w Modlinie potrzebowało na uruchomienie siedmiu lat, a w Lublinie sześciu. Pierwotnie zakładaliśmy, że lotnisko zostanie uruchomione 9 września 2013 roku. Ale w międzyczasie dowiedzieliśmy się, że Polska Agencja Żeglugi Powietrznej dopiero w lipcu rozstrzygnęła przetarg na budowę na Sadkowie radiolatarni, a na jej montaż daje sobie dziesięć miesięcy. Jednocześnie Minister Obrony Narodowej wydał korzystną dla powstających lotnisk interpretację prawa, która stwierdza, że nie muszą one zostać uruchomione w ciągu trzech lat od pozyskania terenów np. od wojska. Minister uznał, że sztywne trzymanie się tego terminu może oznaczać dla tych inwestycji dodatkowe i niepotrzebne koszty. Dlatego zdecydowaliśmy, że ze względu na oszczędności część prac zostanie wyhamowana - wyjaśnia Tomasz Siwak, prezes Portu Lotniczego Radom.
Lotnisko na Sadkowie cały czas czeka również na certyfikat z Urzędu Lotnictwa Cywilnego. Jest to kluczowy dokument dla funkcjonowania Portu.
- Mam już pisemną informację, że wszystkie nieprawidłowości wskazane w audycie zostały przez nas usunięte i certyfikat jest praktycznie gotowy. Nie chcę mówić, czy otrzymamy go za tydzień lub dwa, bo to wszystko zależy od pracy urzędu. Wiem również, że radni poruszyli kwestię emisji obligacji spółki. Do tej pory udało nam się wybrać bank, który zajmie się tą operacją. Wartość tych obligacji została ustalona na poziomie 140 mln zł. Ta kwestia jest od samego początku konsultowana z władzami miasta oraz skarbnikiem - dodał prezes Siwak.
Podczas ubiegłotygodniowej konferencji prasowej radni mieli również pretensje o to, że nie są np. informowani o rozmowach z przewoźnikami, którzy mogliby startować z Radomia.
- Ale każdy, kto prowadził kiedyś biznes wie, że takich informacji w trakcie negocjacji się nie podaje. Konkretne dane są dostępne tylko wtedy, gdy podpisze się umowę. Przykre jest to, że część radnych dopiero przed wyborami zainteresowała się lotniskiem. W ciągu trzech lat przyszło do mnie tylko dwóch radnych, którzy chcieli uzyskać informacje i mieć wgląd do dokumentów. Oprócz nich nie było nikogo - informuje Tomasz Siwak.