Po zmianie trenera Rosa Radom prezentuje się coraz lepiej. W ostatniej kolejce radomski beniaminek był bliski pokonania mistrza Polski, Asseco Prokomu Gdynia i tym samym sprawienia sensacji. Niestety nie udało się, choć zabrakło bardzo niewiele. Piotr Kardaś, kapitan Rosy wierzy, że drużynie uda się awansować na wyższe miejsce w tabeli Tauron Basket Ligi. Rozmawiał Michał Nowak.
Gratulacje bardzo dobrego w Waszym wykonaniu meczu z Prokomem. Zabrakło zaledwie jednego punktu…
Piotr Kardaś (Rosa Radom) - Dziękuję za gratulacje, ale tak jak zostało wspomniane, niestety jeden punkt na naszą niekorzyść. Płacimy chyba to frycowe beniaminka. Pracujemy na treningach ciężko, mamy nowe rozwiązania taktyczne. Mam nadzieję, że widać poprawę w naszej grze. W sobotnim meczu podjęliśmy wyrównaną walkę z mistrzem Polski. Wszystko idzie w dobrym kierunku i liczę, że kolejne mecze rozstrzygniemy już na naszą korzyść.
Czego Twoim zdaniem zabrakło, aby
przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść w tym pojedynku?
- Wiadomo, że można wszystko zgonić na ostatnią
akcję, ale to nie o to chodzi. Mecz trwa 40 minut i tak naprawdę kilka akcji lepiej
rozwiązanych mogłoby spowodować, że prowadzilibyśmy pięcioma czy sześcioma
punktami. Także absolutnie nie można mówić, że ktoś nie trafił w końcówce i
dlatego przegraliśmy, bo nie w tym rzecz.
To kolejny dobry mecz w Waszym wykonaniu. Widać poprawę w grze odkąd funkcję trenera objął Wojciech Kamiński
- Tak jak wcześniej wspomniałem, trochę inaczej pracujemy. Troszkę mamy
zmian w taktyce zarówno obrony jak i
ataku. Doszli nowi zawodnicy i też potrzeba czasu, aby ta maszyna zaczęła
funkcjonować należycie. Myślę jednak, że ta stabilność jest coraz bardziej
widoczna i w perspektywie czasu powinno się to przełożyć na lepszą grę i na wyniki.
W tym samym czasie co trener Kamiński do drużyny dołączył Ronald Dorsey. Przed meczem z Prokomem zarząd zakontraktował kolejnego nowego koszykarza, Dominique Wise. Jak ocenisz ich postawę? Szczególnie „Rona”, bo Dominique ocenić będzie ciężko ze względu na zaledwie jeden odbyty z Wami trening przed sobotnim meczem
- Ron na pewno wprowadza dużo agresywności w naszej grze w ataku jak i
w obronie. Jest to zawodnik, który zawsze chce zdobyć punkty. Jeśli chodzi o „Nica”
to myślę, że będzie miał tutaj bardzo dużo swoich szans. Jest graczem, który
bardzo dobrze panuje nad piłką, co wszyscy mogli zobaczyć podczas jego występu
w meczu z Prokomem. Mimo zmęczenia podróżami zaprezentował się bardzo dobrze i
myślę, że naprawdę dużo wniesie do naszej gry. Mam nadzieję, że będziemy się
wzajemnie uzupełniali i prowadzili drużynę do zwycięstw, bo tego nam brakuje
najbardziej.
Dominique gra na tej samej pozycji co Ty, ale taka rywalizacja wyjdzie Wam chyba na dobre?
- Mam nadzieję, że będziemy mieli zdrową rywalizację. Nieważne kto
będzie grał więcej minut, ale ważna aby drużyna wygrywała. O to chodzi w
sporcie drużynowym.
No właśnie, na razie jednak macie tylko trzy zwycięstwa na koncie, co jest dość mizernym wynikiem. Z drugiej strony jednak w kilku spotkaniach do odniesienia triumfu zabrakło niewiele
- Dokładnie tak. Jeszcze raz wspomnę o roli beniaminka. Często nam
brakuje czegoś w końcówce, jakiś niecelny rzut, komuś zadrży ręka. W efekcie tego niestety
mamy tylko trzy zwycięstwa. Drużyny z dołu tabeli, Kotwica Kołobrzeg i Start Gdynia
przyjeżdżają w tej rundzie do naszej hali i takie spotkania musimy wygrywać i
mam nadzieję, że ta pozycja w tabeli będzie z tygodnia na tydzień coraz lepsza.
Cały czas się trzeba uczyć, to dopiero Wasz pierwszy sezon w ekstraklasie
- Ktoś mądry powiedział, że człowiek uczy się całe życie (uśmiech).
Także dokładamy cały czas coś do naszej
wiedzy o koszykówce i ciężko pracujemy.
Dla wielu zawodników Rosy to debiutancki sezon w Tauron Basket Lidze, dla Ciebie również. Jak ocenisz różnicę między ekstraklasą a pierwszą ligą?
- Bardzo dużą różnicę robią obcokrajowcy. Oni tutaj przylatują, aby pokazać się w Europie i być może wybić się do jeszcze lepszych lig zagranicznych. Także to jest praktycznie cała różnica. Polscy zawodnicy, którzy występowali na pierwszoligowych parkietach, dają sobie również radę w ekstraklasie.
Patrząc na bardzo wysoką frekwencję na trybunach w radomskiej hali podczas ligowych meczów Rosy można chyba śmiało stwierdzić, że Radom jest spragniony basketu na najwyższym poziomie?
- Kibice nas wspierają i to nam bardzo pomaga. Byli z nami w Tarnobrzegu, tam niestety nie udało się wygrać. Musimy im się odwdzięczyć zwycięstwami. Ja jeszcze raz podkreślę, że liczę na to, że wreszcie zaczniemy wygrywać. W Radomiu na każdym meczu jest pełna hala i to bardzo cieszy. Kibice pomagają nam mimo porażek. W końcu im się odwdzięczymy i mam nadzieję, że jeszcze będą zadowoleni z tego sezonu.
Jak ocenisz pod względem organizacyjnym Rosę jako beniaminka Tauron Basket Ligi?
- Myślę, że Rosa spełnia wszystkie wymogi. Ludzie obserwujący z boku twierdzą,
że wszystko jest zorganizowane na najwyższym poziomie. Na pewno jakieś tam
mankamenty do poprawy są, ale Rosa to wszystko buduje w takim tempie, że jest
to godne podziwu.
Porównując choćby z Tarnobrzegiem, który jest w ekstraklasie już od kilku sezonów, można stwierdzić, że w Radomiu organizacja jest naprawdę dobra
- Tutaj wszystko dzieję się szybko i myślę, że jest to związane z ambicją ludzi, którzy zarządzają klubem. To jest bardzo ważne, że mimo porażek nie załamują rąk i starają się nam pomóc. Wszystko idzie w dobrym kierunku, brakuje tylko zwycięstw.
Odkąd zespół objął trener Kamiński, widać poprawę w Waszej grze, ale jak to wygląda od wewnątrz, na treningach?
- Każdy trener ma swoje mocne i słabsze strony jak każdy człowiek. Na pewno
trener Kamiński trochę inaczej z nami pracuje. Nieraz daje nam nieco więcej czasu na
odpoczynek. Obdarzył również zaufaniem węższą grupę zawodników, nie ma „przeciągu”
na ławce, że wszyscy biegają, wchodzą i schodzą. To jest jego podejście i
myślę, że idzie to w dobrym kierunku.
Jeszcze kilka tygodni temu mocno krytykowani za swoją dyspozycję byli Serbowie. W ostatnim czasie grają coraz lepiej
- Szczególnie chodziło tutaj o Slavise Bogavaca. Na pewno jest poprawa.
Trener wspomniał o jakiejś jego blokadzie psychicznej. Gra on w polskiej
ekstraklasie już kilka lat i to w dobrych klubach i dawał sobie radę. W tym
sezonie było coś dziwnego. Może za duża presja, wymagania. Ciężko na gorąco
stwierdzić, ale jest poprawa i z tego trzeba się cieszyć.
W najbliższą sobotę czeka Was kolejny ciężki mecz. Tym razem rywalem Rosy będzie trzeci w tabeli Trefl Sopot
- Na pewno nie będzie łatwo. Trener Kamiński trafił na ciężki terminarz. Najpierw graliśmy z Anwilem, ostatnio z mistrzem Polski, teraz czeka nas mecz w Sopocie z wicemistrzem Polski. Myślę jednak, że wyrównane mecze z takimi ekipami będą procentowały w starciach z rywalami, którzy są troszkę niżej w tabeli. Tak jak wspominałem, u siebie mamy Start i Kotwicę. W tym roku przeskoczyć o kilka pozycji w górę to byłby naprawdę duży sukces.