Oprócz działania antydepresyjnego słońce wpływa pozytywnie również na nasz układ odpornościowy. Dodatkowo już 15 minut „kąpieli słonecznej” pozwala wytworzyć w organizmie odpowiednią ilość niezwykle cennej witaminy D3, a przez to skutecznie chronić go przed krzywicą i osteoporozą. Poza tym lato i zwiększone promieniowanie słoneczne sprzyja odchudzaniu nie tylko dlatego, że w tym czasie bardziej mobilizujemy się do dbania o swoją sylwetkę, lecz także dlatego, że już samo ciepło zwiększa metabolizm. Jak widać, promieniowanie ma wiele dobroczynnych efektów, trzeba jednak pamiętać, że oprócz plusów istnieją też minusy przebywania na słońcu.
Szkodliwe działanie UV
Każdy z nas z pewnością nieraz słyszał o szkodliwym działaniu promieniowania ultrafioletowego. Zacznijmy jednak od wyjaśnienia, że stanowi ono jedynie część promieniowania słonecznego. Oprócz promieniowania UV, słońce wytwarza również promieniowanie podczerwone i światło widzialne gołym okiem. Jednak spośród całego spektrum promieniowania słonecznego, to właśnie fale UV wywierają na nas negatywne skutki.
– Promieniowanie UV za względu na długość fali dzielimy na trzy różne zakresy, które biologicznie powodują różne efekty – wyjaśnia dr Marek Wasiluk z warszawskiego Centrum Medycyny Estetycznej Triclinium. – Najmniej oddziałuje na nas promieniowanie UVC. Nie dlatego, że jest najsłabsze (jest wręcz przeciwnie – działa najbardziej rumieniotwórczo), lecz dlatego, że jest praktycznie całkowicie pochłaniane przez warstwę ozonową, przez co prawie w ogóle nie dociera ono do Ziemi. Inaczej jest z dwoma pozostałymi rodzajami fal. Promieniowanie UVA przenika głęboko wewnątrz skóry i jest odpowiedzialne za wytwarzanie w niej wolnych rodników. Te z kolei w dłuższej perspektywie są odpowiedzialne za starzenie się skóry, wiotczenie, powstawanie zmarszczek i zmian barwnikowych. Znacznie silniej, a więc i o wiele bardziej niebezpiecznie, oddziałuje na organizm promieniowanie UVB. Jest ono mutogenne, wywołuje na skórze rumień i w głównym stopniu jest odpowiedzialne za poparzenia słoneczne. To ono wywołuje m.in. raka skóry. Na szczęście UVB operuje w dużo mniejszym stopniu, niż mniej szkodliwe promieniowanie UVA. UVA stanowi ok. 90 proc. docierającego do nas promieniowania ultrafioletowego – tłumaczy dr Marek Wasiluk.
Mimo mniejszej szkodliwości, nie powinniśmy lekceważyć promieniowania UVA. Jego cechą jest to, że przenika zarówno przez cienkie ubrania, jak i przez szyby oraz chmury. Jesteśmy więc narażeni na jego działanie praktycznie przez cały rok, nie tylko w upalne i bezchmurne dni. Poza tym nie trzeba wychodzić na zewnątrz, żeby pozostawać w jego zasięgu. Wystarczy bowiem przebywać w biurze z dużymi oknami lub jechać samochodem. Co ciekawe, paradoksalnie jasne ubrania noszone latem chronią nas przed nim mniej, niż czarne. Przepuszczają bowiem część promieniowanie, podczas gdy czarne je zatrzymują.
Opalać się czy nie?
Niestety, choć opalone ciało wygląda o wiele atrakcyjniej niż blade, to starzeje się ono również o wiele szybciej. Opalenizna jest reakcją obronną organizmu na promieniowanie słoneczne. Kiedy wystawiamy się na słońce, melanocyty (komórki znajdujące się w skórze) zaczynają produkować znacznie więcej melaniny – naturalnego barwnika odpowiedzialnego za zatrzymywanie promieniowania słonecznego. Oczywiście jeśli opalamy się zbyt często i długo, naturalna ochrona przestaje być wystarczająca. W taki sposób ciało pokrywa się ładnie wyglądającym brązem, ale jednocześnie zaczynają zachodzić w nim procesy niszczące skórę. Wytwarzane pod wpływem UVA wolne rodniki burzą strukturę tkanki, osłabiają jakość kolagenu i powodują destrukcję elastyny. Skóra staje się cieńsza, mniej jędrna oraz wysuszona. Pojawiają się na niej nieestetyczne przebarwienia, a z czasem także zmarszczki. Mogą tworzyć się również zmiany naczyniowe i przebarwienia.
Dr Marek Wasiluk z kliniki Triclinium tłumaczy, że osoby o jasnej karnacji są bardziej narażone na szkodliwe działanie promieniowania. – Wybierając się do ciepłych krajów trzeba pamiętać, że nasz fenotyp, nie jest przystosowany do słońca operującego w tamtych szerokościach geograficznych. Dlatego jadąc przykładowo do Grecji lub Egiptu, gdzie dawki promieniowania są wyższe niż te, do których jesteśmy przyzwyczajeni, powinniśmy zachować szczególną ostrożność. W takich miejscach bardzo łatwo możemy nabawić się poparzenia słonecznego.
Jak się chronić?
Jeśli chcemy uchronić skórę przed szkodliwym promieniowaniem i jednocześnie nie rezygnować całkowicie z przebywania na słońcu, powinniśmy używać kosmetyków z filtrami. Na rynku do wyboru mamy kosmetyki z filtrami mineralnymi i chemicznymi. Podstawowa różnica w ich działaniu polega na tym, że filtry chemiczne charakteryzują się zdolnością pochłaniania promieniowania UV i przekształcania go w nieszkodliwą energię cieplną, natomiast filtry mineralne powodują odbijanie bądź rozpraszanie promieni słonecznych. Biorąc pod uwagę działanie, bardziej skuteczne są filtry mineralne, natomiast pod względem jakości kosmetyków przodują filtry chemiczne charakteryzujące się lepszą konsystencją. Najczęściej producenci w jednym kremie ochronnym łączą oba rodzaje filtrów. Bardzo ważne jest, aby czytać opakowania i sprawdzać, czy kosmetyk chroni zarówno przed promieniowaniem UVA, jak i UVB. Trzeba również zwracać uwagę na wysokość faktora SPF (ang. Sun Protection Factor), który jest współczynnikiem ochrony przed promieniowaniem UV, a więc określa właściwości ochronne produktu przed poparzeniem słonecznym. Dla zobrazowania, najniższy SPF 2 blokuje UVB w 50 procentach, natomiast najwyższy – SPF 50, w 98 procentach.
Dr Marek Wasiluk apeluje, aby w okresie letnim pamiętać o regularnym stosowaniu odpowiednich preparatów ochronnych. – Kosmetyk z filtrem należy wklepać w całe ciało co najmniej 20 minut przed pierwszą ekspozycją na słońce, a następnie powtarzać czynność mniej więcej co 2 – 3 godziny. Warto również wiedzieć o tym, że woda, pot czy piasek mogą obniżać efektywność działania kosmetyku.
Choć solaria działają generując wyłącznie promieniowanie typu UVA, są tak samo destrukcyjne dla skóry, jak prawdziwe promieniowanie słoneczne. Jedynym zdrowym zamiennikiem dla naturalnej opalenizny pozostaje opalanie natryskowe.
Latem ciężko jest zrezygnować z odrobiny przyjemności, jaką jest wystawianie ciała na słońce, ale zawsze warto robić to z umiarem i rozsądkiem. Tylko wówczas będziemy w stanie uniknąć niepożądanych efektów ubocznych beztroskiego plażowania.