Relacja pomeczowa - TUTAJ
Galeria zdjęć - TUTAJ
Zapis relacji live - TUTAJ
Jacek Magnuszewski (trener Radomiaka Radom): Mało w tym starciu było gry w piłkę, a dużo walki, ale takie są derby. Obie drużyny chciały ten pojedynek wygrać. Mój zespół słabo wszedł w ten mecz. Muszę powiedzieć, że nie wszyscy zawodnicy od początku udźwignęli ciężar i presję związaną z tym spotkaniem. Wiedzieliśmy czego należy się spodziewać po zespole Broni, że zdobywa bramki po stałych fragmentach gry i kontratakach. Niestety, moi podopieczni znowu w pewnym momencie się zdrzemnęli i straciliśmy bramkę. Chciałbym jednak ich pochwalić, bo od tamtego momentu wzięli się w garść i walczyli o każdy centymetr boiska i o wyrównanie. Strzeliliśmy bramkę na remis, która nie została uznana. Byliśmy stroną dominującą, byliśmy zespołem, który dążył do tego żeby strzelać bramki i udało nam się zdobyć jednego gola. Nie zdołaliśmy jednak wygrać.
Uważam, że było sporo czynników, które przeszkadzały nam w graniu. Przede wszystkim boisko, które było w fatalnym stanie. Nie dało się tutaj wymienić trzech podań z rzędu. Może ten mecz byłby dużo ciekawszy gdyby oba zespoły mogły grać w piłkę. Uważam, że do tego poziomu i widowiska sportowego nie dostosował się arbiter, który miał sporo pomyłek. Boli mnie szczególnie ta sytuacja, kiedy Broń strzeliła bramkę, bo nie było tam faulu, kontaktu między zawodnikami, a sędzia podyktował rzut wolny, po którym padł gol. Chciałoby się wygrać ten mecz dla naszych kibiców, którzy nas tutaj ogromnie wsparli i za to wielki szacunek dla nich. Ta sztuka się jednak nie udała, szkoda. Walczymy dalej o kolejne punkty w następnych meczach. Naszym celem jest zwycięstwo w grupie łódzko-mazowieckiej. Powolutku, małymi kroczkami będziemy do tego dążyć.
Tomasz Dziubiński (trener Broni Radom): Rzeczywiście, tak jak Jacek powiedział, ten mecz derbowy to specyficzna atmosfera na trybunach, dużo walki, mało gry. Nasza taktyka na ten mecz była taka jak wszyscy widzieli, czyli zdobyć bramkę po stałym fragmencie gry, cofnąć się i spróbować Radomiaka skontrować. Mieliśmy dobrą sytuację na 2:0, wychodziliśmy trzech na jednego, ale niestety Dominik Leśniewski nie dograł tak jak powinien to zrobić. W drugiej połowie dominacja Radomiaka była zdecydowana. W przerwie powiedziałem swoim zawodnikom żebyśmy poczekali na swoją szansę. Kluczowym momentem była zmiana Mikołaja Skórnickiego, który jest naszym najbardziej doświadczonym zawodnikiem. Dzień przed meczem na rozruchu naciągnął mięsień czowrogłowy i grał na środkach przeciwbólowych. Już w przerwie sygnalizował ból, ale zagrał jeszcze kwadrans w drugiej połowie. Kiedy zszedł z boiska, w środku zagrał Piotrek Nowosielski, który jest nominalnie napastnikiem lub bocznym pomocnikiem. Dlatego też Radomiak był silniejszy w tym sektorze i miał inicjatywę. My czekaliśmy na swoją szansę, taka się nie nadarzyła, trudno. Remis przyjmujemy z pokorą. Myślę, że ten rezultat nie krzywdzi żadnej z drużyn. Jeśli chodzi o pracę sędziego to nie będę się wypowiadał. Wybiegnę w przyszłość i życzę Radomiakowi awansu do II ligi.