Najlepsze wiadomości video z Radomia znajdziesz na naszym kanale na YouTube - TUTAJ.
Historia czarnej płyty w Pionkach sięga lat 50. Wtedy Zakłady Chemiczne „Pronit”, po wojnie w Korei Północnej, utraciły część produkcji specjalnej. A zatrudnienie zredukowano aż o kilka tysięcy osób. Trzeba było produkować coraz więcej nie dla wojska, ale dla cywilów. Jednym z pomysłów było ulokowanie w Pionkach produkcji płyt gramofonowych. Najpierw, w 1956 roku, uruchomiono wytwarzanie masy do płyt winylowych, nazywanej masą mikro. W roku 1960 powstała tłocznia i ruszyła produkcja. Ponieważ była to największa wytwórnia płyt gramofonowych w Polsce, chyba w każdym ówczesnym domu była choć jedna wyprodukowana w Pronicie. Wielkość produkcji była zresztą imponująca. W roku 1960 wprowadzono na rynek blisko 2,5 mln płyt, a w 1983 ponad 6 mln krążków z Pionek trafiło do klientów w całym kraju. Od początku w Pronicie tłoczono płyty nagrywane i zlecane przez Polskie Nagrania. Pod koniec lat 70. tłoczenie płyt zaczęły też zamawiać inne firmy muzyczne: Tonpress, Wifon, PolJazz. Można więc mieć pewność, że jeśli z któregoś okna rozbrzmiewały Czerwone Gitary, działo się to za sprawą pionkowskiej czarnej płyty.
Dla wydawanych przez siebie płyt Pronit organizował też samodzielnie produkcję kopert. Projektowali je najlepsi w kraju graficy: Andrzej Pągowski i Andrzej Radziejowski oraz artysta plastyk Henryk Hajnrych z Radomia. Cenzura ingerowała w ostateczny kształt oprawy plastycznej płyt. Każdy projekt trzeba było dostarczyć do zatwierdzenia specjalistom od cenzury w Urzędzie Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk. Dopiero po akceptacji można było go skierować do zakładu poligraficznego. Czasem zdarzały się tragikomiczne sytuacje. Niektóre opisuje Wiesława Połońska w pracy Marka Majewskiego „Historia tłoczni płyt gramofonowych ZTS Pronit”: „Przygotowaliśmy płytę z nagraniami legionowymi. Po jednej stronie koperty był portret Józefa Piłsudskiego. Miał on po lewej stronie na piersi krzyż Viruti Militari i cenzura nie zgodziła się na taki wizerunek marszałka. Musieliśmy więc »odpiąć« to odznaczenie. Na rynku pojawiły się płyty z portretem Piłsudskiego bez odznaczenia”.
Produkcja czarnej płyty bardzo mocno wpłynęła na życie pionkowian. - W tamtych latach Pionki były najbardziej umuzykalnionym miastem w Polsce, bo prawie w każdym domu znajdowały się płyty i to w znaczących ilościach – wspomina Marek Majewski.
Część osób płyty kupowała, część pozyskiwała je z zakładu. Dużo płyt odrzucano, bo nie spełniały wymagań technicznych. Trafiały na zakładowe śmietnisko, a pracownicy brali je do domu. Czarne płyty grały w pionkowskich domach przez wiele lat i wpływały na życie towarzyskie mieszkańców przemysłowego miasta. Wszystkie prywatki i imprezy domowe odbywały się przy gramofonach. Przecież wtedy nie było jeszcze magnetofonów ani muzyki w formie cyfrowej.
Płyty z Pronitu pomagały też w innych sytuacjach. - Kierowałem w latach 80. działalnością socjalno-bytową w zakładzie, jako szef jeździłem do urzędu wojewódzkiego i woziłem te płyty w teczce do dyrektorów wydziału handlu, żeby dali dodatkowe przydziały na stołówkę zakładową, np. mięsa, które wtedy było na kartki. W czasach PRL-u jeździłem też do domów wczasowych, żeby zdobyć jakieś ciekawe miejsca wypoczynku dla pracowników. Mieliśmy swój ośrodek nad morzem, ale nie mieliśmy w górach, w związku z tym tak to się załatwiało. Czarna płyta ułatwiała negocjacje – wspomina Marek Majewski.
To właśnie pan Marek - mieszkaniec Pionek kilka lat temu postanowił zachować dla potomnych pamięć o czarnej płycie. - Zacząłem gromadzić artefakty i informacje. Wspólnie z moim kolegą i przyjacielem Jarosławem Szczypiorem, który również się tym interesuje, powiedzieliśmy sobie, że stworzymy taką izbę. Postała w 2011 roku w budynku dawnej dyrekcji Pronitu. Ale tu dostęp do niej był utrudniony. Stąd pojawiła się potrzeba, żeby izbę przenieść w inne miejsce i w tym roku przeniesiono ją do Centrum Aktywności Lokalnej. Teraz może być dostępna dla wszystkich – opowiada pomysłodawca powstania Izby Pamięci Czarnej Płyty.
W izbie zgromadzono dużo eksponatów i pamiątek z okresu produkcji czarnego krążka. Wiele z nich przekazali mieszkańcy, kiedyś pracownicy Pronitu. To małe muzeum pokazuje wszystko, co udało się zachować, ale też to, co najciekawsze z tamtego okresu. - Żałuję, że nie wpadłem na ten pomysł wiele lat wcześniej. Ponieważ tłocznia została zlikwidowana w 1990 roku i od tamtego czasu zaczęły znikać wszystkie dokumenty i urządzenia, które można byłoby zachować. Dlatego dziś nie dysponujemy już np. prasami do tłoczenia płyt, które zostały gdzieś sprzedane – opowiada Marek Majewski.
Mimo to w izbie zgromadzono bardzo wiele ciekawych eksponatów. Przede wszystkim można zobaczyć i dotknąć materiał, z którego powstawały płyty, czyli masę mikro. Na uwagę zasługują też metalowe matryce do tłoczenia płyt. Zarówno negatywy, jak i pozytywy. W izbie można poznać i zrozumieć ideę zapisu dźwięku na czarnej płycie.
Z inicjatywy Centrum Aktywność Lokalnej w tym roku przy izbie powołano Festiwal Czarnej Płyty. Impreza się udała. A organizatorzy mają nadzieję, że w kolejnych latach będzie o niej głośno w całym kraju. I o czarnej płycie z Pionek. I może wrócą tamte czasy, choćby we wspomnieniach?
Najświeższe wiadomości z Radomia i regionu znajdziesz na profilu CoZaDzien.pl na Facebooku - TUTAJ.