Według Jadwigi Wardzyńskiej, nękanie jej i innych osób rozpoczęło się we wrześniu 2013 roku, po tym, kiedy to Wojciech Bernat po konkursie na dyrektora szkoły skierował sprawę do sądu i wygrał z władzami miasta. To ona była w kręgu osób zatrudnionych przez Wojciecha Bernata i popierających go w walce o swoje prawa (przypomnijmy, że Bernat nie został dopuszczony do II etapu konkursu ze uwzględni na to, że - jak tłumacza władze miasta - nie złożył w odpowiednim momencie zaświadczenia o ukończeniu studiów – przyp. red.).
TENDENCYJNA KONTROLA
Księgowa tłumaczy, że Biuro Kontroli Urzędu Miejskiego pod koniec 2012 roku przeprowadziło w szkole kontrolę, która dała pozytywny wynik i na podstawie której dyrektor Wojciech Bernat otrzymał wyróżniającą ocenę pracy.
- Od września do października 2013 r. przeprowadzona została kolejna kontrola, moim zdaniem tendencyjna. Ponownie sprawdzeniu poddano rok 2012r. 2013r. i 2011r. Pracując na tych samych instrukcjach i tych samych dokumentach osoby kontrolujące wyciągnęły odmienne wnioski. Próbowano udowodnić mi malwersacje finansowe i działanie na niekorzyść placówki. Wyniki kontroli wykazały jedynie drobne nieprawidłowości, zdarzające się w wielu tego typu placówkach. Nic poważnego mi nie udowodniono – opowiada Jadwiga Wardzyńska. - Dodam, że w grupie pracowników czułam się odizolowywana i szykanowana. Niektórzy zgłosili nawet doniesienie na mnie na policję o mobbing. Jak główna księgowa może nękać nauczycieli?
WIZYTA U POSŁA
2 czerwca Jadwiga Wardzyńska zwróciła się do posła Marka Suskiego.
- Poprosiłam, aby wstawił się za mną u dyrekcji, bym mogła spokojnie pracować. Wtedy on stwierdził, że prawdopodobnie zostanę zwolniona ze względu na utratę zaufania. Co stało się faktem - wypowiedzenie otrzymałam 26 czerwca - powiedziała Jadwiga Wardzyńska. - Zwolnienie wręczono mi za piętnaście trzecia, przy świadkach. Zaplombowano mój pokój, nie pozwolono rozliczyć się ze wszystkich dokumentów. Zdążyłam tylko umyć po sobie szklankę i tyle.
Jadwiga Wardzyńska złożyła pozew do Sądu Pracy, będzie walczyła o przywrócenie jej do pracy i wynagrodzenie za okres od kiedy została zwolniona. Kobieta podkreśla, że zostało jej sześć lat do emerytury.
BEZ PUBLICZNEGO PRANIA BRUDÓW
Anna Stańczyk, dyrektor Zespołu Szkół Samochodowych nie chce ujawniać powodów zwolnienia głównej księgowej. W razie konieczności sprawę wyjaśni przed sądem.
- Uważam, że publiczne pranie brudów działa na niekorzyść szkoły – powiedziała nam.
Dyrektorka kategorycznie zaprzeczyła jednak sugestiom usuwania ze szkoły ludzi powiązanych z poprzednim dyrektorem.
- Od kiedy objęłam to stanowisko, nie robiłam praktycznie żadnych zmian kadrowych. Miałam powody, o których nie chcę publicznie mówić, aby zwolnić główną księgową i z ciężkim sercem wręczyłam wypowiedzenie jednemu z nauczycieli. W tej drugiej sytuacji czekam jeszcze na wyniki tegorocznego naboru - jeżeli będę miała wystarczającą ilość godzin, ten człowiek zostanie przywrócony do pracy. Nikogo więcej nie zwolniłam – wyjaśnia.
Anna Stańczyk opowiedziała również o okolicznościach wręczenia wypowiedzenia zwolnionej księgowej.
- Wypowiedzenie zostało wręczone w obecności świadków, a pokój księgowej faktycznie został zamknięty, chodziło bowiem o zabezpieczenie ważnych dokumentów. Umówiłam się z księgową, że następnego dnia zda wszystkie dokumenty. Nie pojawiła się wówczas w pracy, nie mogłam się również skontaktować z nią telefonicznie. W poniedziałek listem poleconym wysłaliśmy pismo z prośbą o uregulowanie zaległych spraw, jego kopię zanieśli również pracownicy szkoły do domu księgowej. Niestety pisma nie udało się dostarczyć osobiście – powiedziała Anna Stańczyk. - W środę komisyjnie gabinet został otwarty, a sprawy przekazane księgowej z zewnętrznej firmy. Praca działu księgowości została przywrócona.
