Resursa Obywatelska już ósmy raz zorganizowała Anima Urbis, czyli szukanie ducha miasta. W tym roku tematem przewodnim były „Radomskie ścieżki wolności” w kontekście odzyskania niepodległości. - Szukamy ducha miasta, czyli miejsc i ludzi, którzy w pewien sposób budowali, tworzyli Radom i jego historię. W tym roku obchodzimy 100. rocznicę odzyskania niepodległości, więc to naturalne, że temu wydarzeniu poświęcamy więcej miejsca. Stąd tytuł tegorocznej Animy – wyjaśnia Renata Metzger, dyrektor Resursy Obywatelskiej, organizator Anima Urbis.
A wędrówka ścieżkami wolności rozpoczęła się w sobotę, 16 czerwca o godz. 20 na rynku, gdzie zainscenizowano wjazd do Radomia marszałka Józefa Piłsudskiego. W jego rolę wcielił się aktor Włodzimierz Mancewicz. Także tu odbył się koncert pieśni patriotycznych w wykonaniu grupy wokalnej z Resursy.
Drugim przystankiem był kompleks klasztorny ojców Bernardynów. Piękny zabytek znalazł się na mapie nocnego zwiedzania miasta z dwóch powodów. W tym roku świętujemy 550. rocznicę przybycia ojców do Radomia. To także wspieranie przez radomskich bernardynów powstania styczniowego, które skutkowało czasową likwidacją klasztoru. Podczas Anima Urbis poznaliśmy legendę o Krwawym Starcu, czyli płk. Dionizym Czachowskim i wysłuchaliśmy koncertu organowego w wykonaniu Sebastiana Bączkowskiego. Co ciekawe, uczestnicy mogli zobaczyć miejsca na co dzień niedostępne dla wiernych. - To refektarz, w którym spotykali się powstańcy styczniowi, tam składano przysięgę, pisano odezwy. Na co dzień to miejsce jest niedostępne. To jedyne miejsce, w którym zachowały się oryginalne polichromie po pożarze w 1959 roku. Ciekawy jest także tzw. piekarnik przy klasztorze, jedyny tego typu ocalały obiekt w Polsce – opowiadał gwardian o. Stanisław Górka.
http://www.cozadzien.pl/zdjecia/anima-urbis-dusza-miasta-2018/48367
Z klasztoru uczestnicy poszukiwań ducha miasta przeszli na ul. Traugutta do siedziby straży pożarnej, w której zwiedzili izbę pamięci. Dowiedzieli się także, jakie radomskie organizacje były przed stu laty zaangażowane w przygotowania do odzyskania niepodległości.
Stamtąd powędrowali na dziedziniec Miejskiej Biblioteki Publicznej, na którym był koncert poezji śpiewanej „Pisana Niepodległość” i występ duetu Prozak. Po drodze uczestnicy minęli dom, w którym debatowano, jak przejąć władzę od austriackiego okupanta (tu klarował się przyszły Komitet Pięciu), a także okolice, w których został zastrzelony Stanisław Werner, bojownik o polską wolność. Następnie przy pomniku ławeczce prof. Leszka Kołakowskiego ponownie zaprezentował się Teatr Poszukiwań - tym razem w krótkim spektaklu opartym na tekstach filozofa pochodzącego z Radomia.
Około północy Anima dotarła na pl. Corazziego, gdzie mogliśmy zobaczyć rekonstrukcję przejęcia władzy z rąk austriackiego okupanta przez Polaków. A było to 2 listopada 1918 roku – tak narodziła się Republika Radomska, czyli pierwsze miasto na terenie Królestwa Polskiego, które odzyskało niepodległość. Krótka inscenizacja odegrana na balkonie gmachu budynku zaprojektowanego przez Corazziego przypomniała wystąpienie Stanisława Kelles-Krauza, który stanął wówczas na czele Komitetu Pięciu i zwrócił się do radomian. - W imieniu tymczasowego komitetu rządowego zawieszam nasz znak narodowy Rzeczpospolitej Polskiej! Niech powiewa ponad trony na chwałę ludu polskiego. Na pohybel wrogom! - mówił w odezwie do zgromadzonych Kelles-Krauz, w rolę którego wcielił się Robert Jabłoński z Teatru "Resursa".
W pozostałych członków Komitetu wcielili się aktorzy i zaproszeni przez Resursę goście.
W tym roku korowód Animy Urbis prowadziła wyjątkowa, podświetlana latarenka, którą zdobiło zdjęcie ze studium panoramy sylwetek Radomia z 1966 roku, które niegdyś, jako architekt Miejskiej Pracowni Urbanistycznej, wykonała architekt i urbanista Elżbieta Maj. - Zdjęcie zostało zrobione z perspektywy ul. Iglastej i Czarnieckiego. Mam ten obraz w domu do tej pory. Mój mąż mi go oprawił. Resursa, z którą się przyjaźnię, zaproponowała wykorzystanie tego motywu do tegorocznej Animy. Latarenka bardzo mi się podoba, jestem usatysfakcjonowana – wyjaśnia Elżbieta Maj.
Na zakończenie Anima Urbis w niebo zleciały balony; tym razem nie białe, a białe i czerwone.