W środę (14 stycznia) w Sądzie Rejonowym w Radomiu odbyła się kolejna rozprawa przeciwko Grażynie Gołosz, lokatorce bloku przy ulicy Mieszka I 15, która nie zgadza się z dopłatami, które naliczył jej Miejski Zarząd Lokalami. Przewód sądowy nie został zamknięty, a to dlatego, że radca prawny zarządcy budynku złożył nowy wniosek do rozpatrzenia. Konkretnie chodzi o powołanie bezstronnego biegłego, który sprawdziłby, czy zapisy na starym wodomierzu głównym były prawdziwe i zgodne z tym, co wskazywały urządzenia zamontowane w poszczególnych mieszkaniach.
WODOMIERZ, KTÓREGO NIE MA
Sąd jednak nie przychylił się do tego wniosku, bowiem okazało, że poprzedni wodomierz główny został zdemontowany, przekazany Wodociągom Miejskim i... zutylizowany. - Nie można zatem sprawdzić funkcjonowania czegoś, co zostało zniszczone - oświadczył sąd.
Jednocześnie sędzia stwierdził, że w tej sprawie faktycznie przydałaby się opinia biegłego, która dotyczyłaby nie tylko jednego urządzenia do pomiaru zużytej wody, ale wszystkich działań MZL w latach 2009 - 2012, w tym zasadności naliczenia dopłat oraz ich wysokości. Obie strony postępowania zaakceptowały to rozwiązanie. Sąd powoła niezależnego eksperta, który zweryfikuje dotychczasowe dowody. Kiedy będzie znana opinia biegłego? Tego w tej chwili nie wiadomo. Trudno również wskazać, kiedy całe postępowanie się zakończy.
HISTORIA KONFLIKTU
Przypomnijmy, że konflikt pomiędzy lokatorami bloku, a Miejskim Zarządem
Lokalami zaczął się w 2012 roku. Wtedy to mieszkańcy dostali od
zarządcy budynku pismo, z którego wynikało, że muszą dopłacić za wodę
i ogrzewanie za lata 2009 - 2012. Dopłaty sięgały nawet kilku
tysięcy złotych. Mieszkańcy stwierdzili, że już raz zapłacili swoje
rachunki i nie mają zamiaru uiszczać należności za sąsiadów.
Z
czasem całą sprawą zainteresowali się również radni. W 2013 roku Komisja
Rewizyjna Rady Miejskiej w Radomiu wykazała podczas kontroli w MZL, że
błędem było m.in. nieopracowanie przez zarządcę regulaminu określającego
sposób dokonywania odczytów liczników zużytej wody, a także brak
bieżących remontów bloku. Mimo protestów mieszkańców, dyrekcja MZL nie zgodziła się na umorzenie
dopłat i pozwała do sądu tych lokatorów, którzy nie podpisali ugody
i nie zaczęli spłacać długu.