W Polsce jest ponad 9 mln emerytów i rencistów. Większość z nich ma bardzo niskie dochody. Czy można to zmienić?
- Na samym początku muszę powiedzieć, że w nowych czasach o emerytach wszyscy starają się zapomnieć, a przypominają sobie o nich tylko przed wyborami. A przecież emeryci to grupa społeczna, która za komuny zarabiała grosze, co przełożyło się to na niskie emerytury. Dziś niektórzy nawołują do likwidacji ZUS-u, ale to są hasła, które chcą wmówić młodemu pokoleniu - że nie trzeba dbać o starszych. A to przecież oni budowali nasz kraj i musimy o tym pamiętać. Problem naszego systemu emerytalnego wziął się z tego, że ludzi starszych przybywa – dziś emerytów i rencistów jest ponad 9,6 miliona. Młodzi często emigrują i w związku z tym proporcja pracujących do emerytów jest niekorzystna. Co należy zrobić? Podnieść dochody emerytów poprzez likwidację opodatkowania ich dochodów. Seniorzy już kiedyś zapłacili podatki. I to nie tylko składkę emerytalną, ale ogromny podatek polegający na zaniżonej płacy, co miało miejsce za komuny.
Gdyby emerytury nie były opodatkowane, to o ile więcej pieniędzy zostałoby w portfelach emerytów?
- To prosta matematyka. Każdy dostałby emeryturę wyższą o 17 proc., co stanowi od 200 do 500 złotych miesięcznie bez konieczności oczekiwania na „łaskę” w postaci 13-tej emerytury. Emerytury bez podatku to jeden temat, drugim jest czynsz za mieszkanie. Dziś jesteśmy świadkami bardzo szybkiego wzrostu cen mieszkań, także w starym budownictwie. W przyszłym roku grozi nam wzrost cen energii, wody, innych mediów, a także wszystkich usług, które pójdą do góry razem ze wzrostem pensji minimalnej. To spowoduje, że czynsze będą rosły w ekspresowym tempie, nawet szybciej od inflacji. Tutaj warto podkreślić, że koszyk podstawowych produktów kupowanych przez emerytów jest inny, niż u osób młodszych. Emeryci kupują głównie żywość, a ta drożeje w zatrważającym tempie. Jeżeli wskaźnik inflacji w naszym kraju wynosi 3 proc., to dla samej żywności już 7 proc. Generalnie wskaźnik inflacji dla dóbr konsumowanych przez emerytów jest wyższy od normalnego. Dlatego jeżeli ktoś daje emerytom 1100 zł brutto, czyli 880 zł na rękę, to nie jest żaden prezent, tylko co najwyżej rozliczenie inflacji, która zżarła ich emerytury. Wracając do podwyżek cen... Czynsze dla emerytów nie powinny być podnoszone więcej niż o wskaźnik inflacji. Tymczasem u nas stosuje się regułę akumulacji pierwotnej kapitału, która polega na tym, że w dobrych dzielnicach ceny nieruchomości mają drożeć szybciej. A jeżeli kogoś nie stać, to ma się stamtąd usunąć do biedniejszych części miasta. Jeżeli pójdziemy w tę stronę, a na to się zanosi, to emeryci będą na takie ruchy skazani, bo może im zabraknąć na coraz wyższe czynsze. Dlatego chcę wprowadzić prawo żelaznego lokatora, które będzie oznaczało, że czynszu dla emerytów i rencistów nie można będzie podnieść więcej, niż o wskaźnik inflacji.
Kolejną kwestią jest ochrona zdrowia. Na nią patrzę z niepokojem, ponieważ w służbę zdrowia pompowane są ogromne fundusze, a ciągle ich brakuje. Jestem za tym, żeby stworzono specjalny system opieki zdrowotnej dla ludzi starszych, m.in. rozdzielenie kolejek do lekarza dla seniorów i pracujących. Kolejna kwestia to tworzenie domów dziennego pobytu dla osób starszych. Powinny być na europejskim poziomie i warto zadbać o to, by również prywatnych inwestorów wspierało państwo. W końcu chodzi o godną jesień życia – być może każdego z nas.
https://www.cozadzien.pl/radom/dariusz-grabowski-pis-buduje-podzialy-to-sie-musi-skonczyc/59653
Przed wyborami europejskimi została wypłacona trzynasta emerytura, ale nie ma jej już w budżecie państwa na kolejny rok. Czy pana zdaniem to była jednorazowa kiełbasa wyborcza?
- O emerytach rządzący przypominają sobie przed wyborami. Te 1100 zł, które otrzymali, było okrutnym chichotem i przejawem swoistej pogardy PiS-u w stosunku do środowiska emeryckiego. Seniorzy wiedzą, że w zamian PiS oczekuje od nich właściwego głosowania w wyborach. Ta zależność jest tak czytelna, że nikt nie udaje, że jej nie ma. Czy w przyszłym roku też będzie 13. emerytura? Wątpię, żeby zniknęła. Pytanie tylko, czy znajdą się na nią pieniądze w budżecie. Bo aktualnie ich nie ma. Moim zdaniem o wiele mądrzej byłoby podnieść kwotę wolną od podatku; byłoby to zdrowsze i łatwiejsze rozwiązanie. Bo ani ZUS, ani urzędy skarbowe nie musiałyby nic liczyć. ZUS tylko wysyłałby pieniądze. Natomiast perspektywy dla emerytów w Polsce - lub dla osób, które przejdą na emeryturę w ciągu kilku najbliższych lat - są coraz gorsze i trzeba odpowiedniej polityki, żeby temu przeciwdziałać. Aktualnie, zgodnie z prawem, odchodząc na emeryturę ma się zagwarantowane 28 proc. ostatniej płacy. Proszę sobie wyobrazić, że nawet zarabiając 4 tys. netto i przechodząc na emeryturę, dostanie się tylko ok. 1200 zł. Tyle nam gwarantuje państwo. Dlatego ten system wymaga przebudowy. Ale rządzący nie chcą tego robić.
Politycy obiecują przed każdymi wyborami. Dlaczego emeryci mają zaufać właśnie Dariuszowi Grabowskiemu?
- Ja nie uwodzę emerytów. To, co mówię dziś, mówiłem już wiele lat temu, np. kiedy byłem doradcą Jana Olszewskiego. W demografii jest takie zjawisko, które nazywam „czasem przyszłym dokonanym”. Oznacza to, że jesteśmy w stanie oszacować, ile ludzi będzie w wieku emerytalnym za 20-30 lat. W latach 90-tych było wiadomo, ilu emerytów będzie w 2019 roku. Ja już wtedy mówiłem i jako jedyny poseł głosowałem w Sejmie przeciwko ustawie wprowadzającej OFE, czyli otwarte fundusze emerytalne. Wprowadzili je ludzie ze środowiska PO i PiS, którzy wtedy działali w AWS-ie. Pamiętam, jak wyklinali mnie, że wygaduję bzdury. A stało się to, co przewidywałem. System się zawalił, a OFE zlikwidowano. Rozbiórkę OFE rozpoczął Donald Tusk, a dokończył Jarosław Kaczyński. Przejęto gigantyczną kasę i to jest wielki dramat milionów ludzi, bo to oni zostali skrzywdzeni. Wtedy też rozsprzedano majątek państwowy, żeby były środki na bieżące emerytury. To był wielki dramat, który rozgrywał się na naszych oczach, a końcowym efektem była likwidacja OFE. Ja dziś niczego nie obiecuję, tylko sugeruję, że mamy w kraju znakomitych fachowców, jak profesorowie Domański czy Modzelewski. Należy z nimi usiąść i porozmawiać, a potem przygotować zupełnie inne podejście do kwestii emerytur. Ale tego trzeba chcieć.
To dlaczego partia rządząca tego nie chce?
- Już Churchill mówił, w pewnym wieku mężczyznę interesuje tylko władza. Nasza klasa polityczna pokazała, że zależy jej tylko na władzy. Jarosław Kaczyński mówi, że wychował „elitę władzy”, która jest namaszczona na rządzenie, ale chyba nie w interesie seniorów. Ponieważ w systemie emerytalnym są ogromne pieniądze, dlatego rządzący chcą je mieć do swojej dyspozycji. Bo przy nich zawsze będzie można zrobić pożytek dla siebie, czyli krótko mówiąc - coś może spaść do ich koryta.
Zmieńmy teraz temat... Niedawno Jarosław Kaczyński obiecał, że po wyborach Warszawa zostanie wydzielona z Mazowsza. Cieszy się pan? Bo w latach 90. głosował pan w sejmie za pozostaniem woj. radomskiego.
- Jeżeli posłowie PiS chcą „grzebać” przy podziale administracyjnym państwa, to najpierw niech przeproszą za likwidację woj. radomskiego, do czego „przyłożyli łapę” za kadencji AWS-u. Więc najpierw niech się rozliczą, a dopiero potem zaczną zmieniać. Po drugie: obecnie Warszawa jest już wyłączona z obliczania wskaźników dla Mazowsza, więc argumenty, że przez nią fundusze unijne nie trafią do naszego województwa, są nieprawdzie. Nowy podział administracyjny wykreowałby tysiące dodatkowych urzędników – kosztowną strukturę. Moim zdaniem należy w inny sposób działać na korzyść Radomia. Przede wszystkim - umożliwić samorządom dostęp do wpływów z VAT-u. Kolejnym pomysłem jest deglomeracja, czyli przenoszenie urzędów centralnych z Warszawy do Radomia. W poprzednich wyborach PiS obiecywał, że w Radomiu powstanie Centrum Przemysłu Zbrojeniowego i nic z tego nie wyszło. A ja apeluję, żeby stworzyć w Radomiu Polski Instytut Ochrony Jakości Żywności. Bo mało kto wie, że obecnie importowana żywność jest coraz gorsza, a my trujemy się, nawet o tym nie wiedząc. Dlatego niech taka instytucja powstanie w Radomiu. To lepsze, niż tworzenie dziwnego tworu administracyjnego i zatrudnianie setek urzędników z politycznego namaszczenia, którzy potem będą musieli głosować tak, jak im partia rządząca nakaże.
https://www.cozadzien.pl/radom/grabowski-to-byla-szczegolna-kampania/59822
Jarosław Kaczyński stwierdził, że dzięki wydzieleniu Warszawy z Mazowsza Radom będzie mógł przestać być miastem upadłym. Czy uważa pan Radom za takie miejsce?
- To bełkot Kaczyńskiego. Jak można mówić o Radomiu, jako o mieście upadłym? Tu żyją tysiące ludzi, dla których to najważniejsze miejsce na ziemi. Takie stwierdzenie ich obraża. Radom to kolebka polskiej wolności i to trzeba głośno wykrzyczeć. To robotnicy dali sygnał, że wolność jest niezbywalna i należy się wszystkim. Jak można o takim mieście mówić, że jest upadłe? Radom ma przed sobą przyszłość, tylko trzeba chcieć ją tworzyć.