Władze szpitala są coraz bardziej bezradne, kurczą się zapasy środków ochrony osobistej personelu medycznego szpitala. Sytuacja ta jest związana z koronawirusem, a co za tym idzie diametralnie zwiększyło się zapotrzebowanie na tego typu asortyment. W związku z tym lecznica wystąpiła z wnioskiem do wojewody mazowieckiego o dostarczenie środków z rezerw strategicznych, ale mimo wielokrotnych pism do wojewody z prośbą o dostawy, lecznica nadal ich nie otrzymała. A to oznacza poważne konsekwencje. - Jeśli będzie taka sytuacja, że nie dostaniemy wsparcia od wojewody i jeśli nasi kontrahenci nie dostarczą nam środków ochrony jednorazowego użytku, typu maseczek, rękawiczek, fartuchów, które są niezbędne do wykonania operacji, będziemy musieli zawiesić planowe zabiegi - mówi Ewa Golonka, dyrektor ds. pielęgniarstwa i średniego personelu MSS.
Szpital stara się również pozyskać maseczki i kombinezony od dostawców, z którymi ma podpisane umowy, ale bezskutecznie, bo w tym momencie są to towary deficytowe i po prostu ich brakuje. - Wysłaliśmy całą masę zamówień do naszych kontrahentów i dostajemy zwrotnie informacje, że brak jest zapasów. Ostatnie pismo jakie dostałem informuje o tym, że 4 marca tego roku rząd niemiecki wprowadził zakaz eksportu produktów ochronnych i firma, z którą mamy podpisaną umowę, poinformowała nas, że w związku z tym nie może nam dostarczyć żadnych produktów. Z kolei druga firma powiedziała, że fabryki na terenie Chin nie dostarczają im komponentów i mimo, że mają z nami umowę, nie mogą dostarczyć nam środków ochrony - przyznaje Krzysztof Zając, wiceprezes MSS.
https://www.cozadzien.pl/zdjecia/konferencja-w-mazowieckim-szpitalu-specjalistycznym-zdjecia/63411
Okazuje się, że jeżeli na rynku są dostępne jeszcze jakieś środki ochrony podstawowej - to jak informują władze szpitala - są w bardzo ograniczonych ilościach albo firmy znacząco zawyżają ich ceny. - Otrzymujemy również pisma z firm, które proponują nam sprzedaż małych ilości po 5 złotych za maskę, za którą do tej pory płaciliśmy 18 groszy - informował wiceprezes szpitala.
Władze szpitala poinformowały także, że do dziś nie otrzymali odpowiedzi na wysłane wnioski, a było ich kilkanaście. Pierwszy wniosek został wysłany już 27 lutego do departamentu ratownictwa medycznego i obronności w ministerstwie zdrowia. - Mamy zapewnienie wojewody, że pieniądze są i rezerwy strategiczne są, niemniej jednak jesteśmy pomijani, dlatego, że nie mamy oddziału zakaźnego. Oddziały zakaźne prawdopodobnie dostają jakieś wsparcie, a my z tego wsparcia do tej pory nie korzystaliśmy. Dzisiaj panowie prezesi kontaktują się z biurem wojewody, nie ma odpowiedzi, ale chętnie skorzystalibyśmy z pomocy, bo my chcemy pracować, tylko musimy jeszcze mieć zaplecze - twierdzi Ewa Golonka.
W związku z kryzysową sytuacją, szpital już zlecił szycie maseczek szwalni. Maszynowe szycie maseczek miało miejsce 30 lat temu, ale jak wyjaśnia Łukasz Skrzeczyński, wiceprezes szpitala: "Chwytamy się wszystkiego, co możliwe i co może spowodować, żeby szpital mógł dalej funkcjonować".
Środki ochrony osobistej – jak poinformowano – wystarczą zaledwie do końca tego tygodnia.