Choć to radni zaprosili dziennikarzy na konferencję, to zwrócili się do nich z prośbą o „uszanowanie okresu przedświątecznego i nie zadawanie pytań”. Złożyli za to oświadczenia i zapowiedzieli, że do dyspozycji będą po świętach.
Jako pierwsza, o powodach odejścia z Platformy Obywatelskiej, mówiła radna Katarzyna Pastuszka-Chrobotowicz. - To była trudna decyzja, jedna z najtrudniejszych, jakie musiałam w życiu podjąć. Od jakiegoś czasu głośno mówiło się w szeregach Platformy Obywatelskiej, że nie ma dla mnie w niej miejsca; że składam interpelacje, że zadaję dużo trudnych i dziwnych pytań. Te głosy nasiliły się 2 grudnia po wyborach w strukturach Platformy Obywatelskiej – zaczęła radna.
Jak wyjaśniła Pastuszka-Chrobotowicz, jednym z głównych powodów odejścia ze struktur było celowe blokowanie jej działań. - Nie mogłam w sposób sprawny, właściwy, w taki sposób, w jaki powinnam pełnić mandat radnej rady miejskiej, nie mogłam tego robić. Z informacji uzyskiwanych od pracowników urzędu miejskiego i najbliższego otoczenia pana prezydenta wynikało jasno, że jako radna Platformy Obywatelskiej jestem szkalowana, ośmieszana, podważane są moje kompetencje przez zaplecze polityczne pana prezydenta. Mówiło się też o tym głośnio, że jako radna Platformy Obywatelskiej nie będę mogła załatwić żadnej sprawy dla mieszkańców tego miasta, dla mieszkańców mojego okręgu wyborczego – żaliła się dziennikarzom radna.
Pastuszka-Chrobotowicz mówiła również o tym, że mimo wielokrotnych rozmów na ten temat zarówno z prezydentem Radosławem Witkowskim, jak i przewodniczącym klubu radnych PO Wiesławem Wędzonką, nie została podjęta żadna interwencja.
Radna zwróciła się też do prezydenta: - Panie prezydencie, to nie drobne osobiste interesiki zadecydowały, że zdecydowałam się odejść z Platformy, ale brak woli, chęci jakiejkolwiek współpracy pana zaplecza politycznego. Prawda jest jedna, trzeba z ludźmi rozmawiać, trzeba ludzi szanować i nie wolno ludzi traktować jak wrogów. Ja jestem gotowa do rozmów o przyszłości miasta i budżecie na 2018 rok; czekam na pana ruch.
Radny Marcin Kaca także mówił o tym, że długo znosił m.in. krytykę, brak uznania i szykany. - Zawsze praca na rzecz miasta i jego mieszkańców była dla mnie priorytetem, dlatego bardzo długo znosiłem utrudnienia, szykany i przeszkody, które w mojej pracy spotykały mnie ze strony władz miasta. Być może były spowodowane wewnętrznymi zaszłościami związanymi z wyborami wewnętrznymi w Platformie, wyborami samorządowymi. W wyborach samorządowych startując z pierwszego miejsca uzyskałem bardzo dużą liczbę głosów, co pozwoliło mi zdobyć mandat radnego i służyć moją pracą i wykształceniem miastu oraz jego mieszkańcom. Niestety, moje starania i wysiłki spotkały się nie tylko z brakiem uznania ze strony pana prezydenta i jego otoczenia, ale także z bezprzykładną, nieuzasadnioną krytyką, a nawet szykanami, co było dla mnie bardzo niezrozumiałe – wyjaśnił radny Marcin Kaca. - Ślubowałem miastu i mieszkańcom. Chcę być wierny tej idei i własnym przekonaniom, z dala od intryg i knowań dworu pana prezydenta. Dalej będę służył, ale już jako radny niezależny.