Energetyczne Centrum od października ma siedzibę przy ul. Granicznej. To firma działająca od 2010 roku. Jest częścią grupy Energy Supplier No 1, lidera sprzedaży energii w Europie Środkowej. W Polsce EC zatrudnia 250 pracowników i swoim zasięgiem obejmuje cały kraj. Jak informują przedstawiciele firmy, EC proponuje klientom indywidualnym tańszą energię elektryczną, gaz i wodę. EC prowadzi też działalność dobroczynną i charytatywną, sponsoruje reprezentację Polski w koszykówce a także drużynę Rosa Radom.
Problem w tym, że w całej Polsce na EC mnożą się skargi. A prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów skierowała przeciwko spółce Energetyczne Centrum pozew do sądu.
- Sprawa została skierowana do Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów - informuje Artur Kosim z departamentu współpracy z zagranicą i komunikacji społecznej UOKiK i w kwestii szczegółowych informacji odsyła do specjalnego komunikatu opublikowanego w stronie internetowej urzędu.
W maju tego roku pracownicy UOKiK postanowili zbadać działania spółki Energetyczne Centrum. Jak możemy przeczytać w komunikacie, takie kroki zostały podjęte w wyniku licznych skarg dotyczących umów, które konsumenci podpisywali z firmą. Po przeprowadzeniu analizy wzorców umów stosowanych przez EC miało okazać się, że niektóre z nich mogą zawierać niedozwolone postanowienia, dlatego też prezes UOKiK pozwała radomską firmę do sądu, a tym samym zakwestionowała postanowienia stosowane w umowach o zakup energii elektrycznej zawieranych na czas określony. W uzasadnieniu możemy przeczytać, że - według UOKiK - postanowienia w umowach są nieprecyzyjne z uwagi na brak jednoznacznych oraz jasnych informacji dotyczących ostatecznej wysokości sankcji za zerwanie umowy przed terminem. Jak podaje urząd, konsumenci EC rezygnujący z umowy o zakup energii elektrycznej, będą musieli zapłacić kwotę w wysokości ulgi przyznanej im w związku z zawarciem umowy. Niestety, umowa z EC nie zawiera informacji o wysokości ulgi, ponadto spółka nie informuje o zasadach jej wyliczenia. Spółka nie informując dokładnie o wysokości sankcji, zdaniem UOKiK może kształtować jej wysokość według własnego uznania, jednocześnie pozbawiając konsumenta możliwości weryfikacji. Jeżeli sąd przyzna rację UOKiK, zakwestionowane postanowienie zostanie wpisane do rejestru klauzul niedozwolonych, a jego stosowanie będzie zabronione.
- Kiedy 27 lipca tego roku poszłam do siedziby firmy, aby rozwiązać umowę zawartą w maju tego samego roku, otrzymałam jakiś dokument do podpisu, po czym osoba, która mnie obsługiwała, wyszła na chwilę do innego pokoju. Kiedy wróciła, dowiedziałam się, że mam umowę, którą rzekomo zawarłam 2 lipca. Jak to możliwe, skoro z pracownikami tej firmy miałam do czynienia tylko raz - w maju? Mało tego, nie posiadam żadnej kopii pisma, które - jak twierdzi pracownik firmy - miałam podpisać na początku lipca. Z dokumentu, który otrzymałam 27 lipca również nie wynikało, że podpisuję jakąkolwiek umowę. Teraz, aby rozwiać wszelkie wątpliwości, będę musiała zasięgnąć porady rzecznika praw konsumenta - wyjaśnia kobieta.
Osoba, która ma podejrzenia co do tego, że została w jakikolwiek sposób oszukana, powinna zgłosić się do Miejskiego lub Powiatowego Rzecznika Praw Konsumenta, który oceni czy podejrzenia są zasadne. Jeśli tak, to w następnej kolejności sprawa będzie przez niego zgłoszona do UOKiK.
Mimo wielokrotnych prób, nie udało nam się skontaktować z rzecznikiem spółki EC.