Rozumiem, że wcześniej nie można było zaplanować imprezy, zwłaszcza w sytuacji, gdy kasa miejska świeciła pustkami, a pieniądze były potrzebne na ważniejsze cele, jak choćby wynagrodzenia dla urzędników, pracowników jednostek podległych miastu czy też na uregulowanie już wcześniej zaciągniętych zobowiązań. Przecież nikt w urzędzie nie mógł przewidzieć, że radni za trzecim razem wyrażą zgodę na coś, na co się dwukrotnie nie godzili. Tym samym radni pokazali, jak dzięki partyjnej wojence i chęci rozzłoszczenia prezydenta zrobili na złość nam – radomianom.
Zastanówmy się, co można przygotować na ostatnią chwilę, gdy większość dobrych artystów jest już dawno zakontraktowanych. Pewnie można by załatwić słabego DJ-a. Może jakichś najgorszych discopolowców, bo już ci trochę mniej straszni byliby wynajęci, a o gwieździe wieczoru z pewnością moglibyśmy zapomnieć. Scenę, światła i nagłośnienie może dałoby się wypożyczyć z Amfiteatru. Ale to nie wszystko - ktoś musi wystąpić, ktoś zagrać, ktoś zaśpiewać. Więc jednak się nie da na szybko i bezkosztowo.
Jedno jest pewne - wszyscy obrońcy zwierząt powinni się cieszyć. Dlaczego? Bo miasto w tym roku nie wyda ani grosza na pokaz sztucznych ogni. Chociaż mieszkańcy pewnie sami sobie takie pokazy przygotują. Radomskich radnych - w przeciwieństwie do niektórych mieszkańców - stać na płatne i wystawne bale. Jednak mimo wszystko trochę wstyd. Wstyd, że 14. pod względem liczby mieszkańców miasto nie organizuje sylwestra dla swoich mieszkańców.
Podziękujmy zatem radnym, dzięki którym spora grupa gorzej zarabiających radomian, których nie stać na płatnego sylwestra, została skazana na zabawę we własnym domu. Niech świętują nowy rok z nowymi radnymi rosyjskimi musującymi namiastkami tego oryginalnego francuskiego. Dziękuję zatem w imieniu wyborców. Jesteście super! Za zaoszczędzone w tym roku pieniądze miasto planuje jednak organizację innej imprezy. „Organizacja plenerowego sylwestra wiąże się z dużymi kosztami. Dlatego, biorąc pod uwagę fakt, iż miasto ma wiele innych potrzeb, należy rozważyć, czy w przyszłości nie lepiej wydać te kilkadziesiąt tys. zł na inne cele, np. na organizację atrakcyjnego wydarzenia w sezonie letnim, czyli wtedy, gdy plenerowe imprezy, z uwagi na pogodę, cieszą się dużo większym zainteresowanie” – poinformowano w komunikacie.
Jaka zatem może być alternatywa dla imprezy, na którą często przychodzili ludzie, by wspólnie świętować nadejście nowego roku? Eureka! Mam pomysł. I to nie byle jaki, bo ostatnio bardzo modny. Może niech mieszkańcy naszego pięknego miasta spotkają się tego wieczoru na głównych placach Radomia i urządzą sobie silent party. Słuchawki na uszy wpięte w telefon wystarczą. Przecież i tak sieci komórkowe tego szczególnego wieczoru będą na tyle przeciążone, że komórki będą się nadawać jedynie do słuchania radia. Nie narzucam Radia Rekord, ale po ostatnich redakcyjnych zmianach z pewnością usłyszą tam lepszą muzykę niż dotychczas. Bawmy się zatem. I niech to będzie ostatni cichy bal!