56 lekarzy z Radomskiego Szpitala Specjalistycznego przyjęło wypowiedzenia zmieniające warunki pracy, tracąc tym samym wywalczoną w 2007 roku waloryzację. Natomiast 4 lekarzy - specjalistów złożyło wypowiedzenia.
Przypomnijmy, że w 2007 roku w ramach ogólnopolskiego strajku przy udziale Ministra Zdrowia – Zbigniewa Religii podpisano porozumienie, które zagwarantowało lekarzom coroczną waloryzację wynagrodzenia w stosunku do średniej krajowej (Więcej na ten temat pisaliśmy TUTAJ). Szpital w związku z tym zdecydował, że waloryzacja ma im zostać odebrana. W radomskim szpitalu dotyczyło to 60 ze 130 lekarzy, którzy na nowych warunkach pracują już od 2013. - Uważamy, że było to niesprawiedliwe wobec innych lekarzy. W szpitalu pracuje 1500 osób a 60 z nich było uprzywilejowanych, dlatego wypowiedzieliśmy te warunki – mówi wiceprezydent Jerzy Zawodnik.
Zawodnik przyznał, że władze miasta i dyrekcja szpitala spodziewają się, że lekarze będą się odwoływać. Szpital już raz wręczył wypowiedzenia zmieniające warunki pracy, ale wówczas w umowie nie było informacji jakie lekarze będą mieć wynagrodzenie zasadnicze po okresie wypowiedzenia. Wówczas sprawa trafiła do sądu, a lekarze wygrali. - Wiemy, że wpłynęły jakieś pozwy do sądu nie mniej jednak jesteśmy mądrzejsi o doświadczenia naszych poprzedników. Wiemy dlaczego wówczas przegraliśmy i dziś tą poprawkę uwzględniliśmy – wyjaśnia wiceprezydent. - Nowe warunki znane są lekarzom, więc tego argumentu nie będą mogli podnosić. Mimo tego, że zdecydują się na tą drogę sądową jesteśmy spokojni.
Grzegorz Szczęśniak szef Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy przyznał, że mimo tego, że większość lekarzy przyjęła nowe warunki pracy, to jednak złożyli oni wnioski do sądu. - Zostajemy w pracy, ale odwołujemy się od tych warunków, które są nam zaproponowane – tłumaczy lekarz.- Już kilkakrotnie sąd stawał po naszej stronie, zobaczymy jak będzie tym razem.
4 lekarzy, którzy nie przyjęli nowych warunków pracy złożyło wypowiedzenia. Ich umowa wygasa pod koniec czerwca. - Czujmy żal, że nam się zabiera, to co wywalczyliśmy, a nie proponuje chociaż wyrównania do średniej krajowej, która cały czas rośnie. Nasze pensje są zamrożone od wielu lat – dodaje Szczęśniak.