Pani Halina od ponad 30 lat pracuje w klubie seniora przy ulicy Sienkiewicza. Z okazji Walentynek opowiedziała nam o parach, które pokochały się już w starszym wieku.
– Przychodzą do nas emeryci i renciści, zazwyczaj samotni. Tutaj mają okazję w ciekawy, aktywny sposób spędzić czas i poznać kogoś, z kim spędzą resztę życia. Takich przypadków przez lata pracy widziałam wiele – przyznaje pani Halina.
Klub seniora przy ulicy Sienkiewicza jest czynny codziennie od godziny 14 do 20. Łącznie w zajęciach tam organizowanych tj. wieczorach poezji, balach przebierańców, wieczorach brydżowych, potańcówkach bierze udział od 250 do 300 klubowiczów.
– Na początku osoby, które przychodzą, są nieśmiałe, trochę zagubione, zawstydzone. My się tu wszyscy znamy, mamy bardzo rodzinną atmosferę, lubimy się – mówi Halina Świderska. – Mam jakiś dar, od razu kiedy zobaczę kogoś nowego, zastanawiam się do kogo z klubowiczów by pasował. I często okazuje się, że mam rację. Mija trochę czasu, a osoby, które ze sobą skojarzę, zostają parą.
Halina Świderska wspomina, jak w 1995 roku zorganizowała w klubie „Randkę w ciemno”.– Wygrał Zdzisław i Tereska, w nagrodę otrzymali bilet do kina. Niestety seans się nie odbył, ale oni zaczęli się wtedy spotykać, a później zostali małżeństwem - opowiada.
W Klubie Seniora poznali się również pani Ewa i pan Zygmunt, są parą od czterech lat. Jak wspomina Halina Świderska, pan Zygmunt po śmierci żony był bardzo przygnębiony. Do klubu przyprowadziła go córka.
KLUBOWY ŚLUB
– Na początku nieśmiało uczestniczył w naszych spotkaniach. Namawiałam Zygmunta, aby pojechał z nami na wyjazd nad morze. Wtedy przyszła Ewa, która od czasu do czasu zaglądała do naszego klubu – opowiada pani Halina.
– Zapytałem, czy ona jedzie. Powiedziała, że tak, więc i ja się zdecydowałem – mówi pan Zygmunt. – Pocałowałem ją wtedy przy drzwiach i tak, jakoś się zaczęło. Na tym wyjeździe lepiej się poznaliśmy i jesteśmy razem. Nasze rodziny „przyklepały" ten związek, akceptują nas.
Pan Zygmunt nieśmiało trzyma za rękę panią Ewę. Nie chcą zdradzać swojego wieku, podkreślają, że to nieistotne. – Były oświadczyny, mam pierścionek od Zygmunta, ale ja w tym roku wydaję za mąż córkę, więc na razie nie myślimy o naszym ślubie. Chociaż on cały czas o tym mówi – przyznaje z uśmiechem pani Ewa.
Symboliczny ślub pary już się odbył, podczas jednego z wyjazdów nad morze z Klubu Seniora.
– Ewa miała białą sukienkę i wianek, Zygmunt wystąpił w białych spodniach, kapeluszu i... moim granatowym żakiecie, bo nie miał swojej marynarki. Sypaliśmy ich ryżem, był orszak, wesele, a nawet oczepiny. Super się bawiliśmy – wspomina Halina Świderska.
TRUDNE SPRAWY
Raz do roku klubowicze jeżdżą do Warki, gdzie spotyka się kilkanaście klubów seniora. – Tam pamiętam, w naszej Tereni od pierwszego wejrzenia zakochał się pan Tosio z Puław. I przyjeżdżał do niej. To był piękny związek, niestety krótki, Tosio jakiś czas później zmarł – mówi pani Halina.
Takie sytuacje też się niestety zdarzają. Radomscy klubowicze w trudnych chwilach mogą jednak liczyć na wsparcie przyjaciół z klubu przy ul. Sienkiewicza. – Była też taka sytuacja, że jedna z pań poznała tutaj swoją miłość, wzięli ślub i byli szczęśliwi. Po jakimś czasie on zmarł, a ona kiedy już przeżyła żałobę, poznała innego pana i znowu wyszła za mąż – mówi pani Halina. - W klubie mieliśmy tez... dwa rozwody. Niestety, dwie pary, które się u nas poznały i pokochały, potem podzieliły sprawy finansowe.
Klubowa „swatka” pokazuje nam grube kroniki, prowadzone od lat, gdzie na zdjęciach widać szczęśliwych seniorów, opowiada historie o związkach, które zrodziły się w jej klubie.
– Miłość uskrzydla i dodaje zdrowia. Nawet po zdjęciach widać, jak ktoś bardzo się zmienił na lepsze, kiedy poznał drugą osobę. Panowie stają się bardziej zadbani, eleganccy, panie zaczynają się stroić, widać , że czują się dowartościowane - mówi pani Halina. – Trzeba pamiętać, że miłość może być pierwsza, druga, ale zawsze kocha się tak jak za pierwszym razem.