- Właściwie to nie wiem, dlaczego właśnie mama została wybrana matką chrzestną m/s Radom II – mówi pan Artur. - Była, oczywiście, rodowitą radomianką. Przez całe swoje zawodowe życie, poza krótkim epizodem w urzędzie miejskim, pracowała w RWT. To wtedy był nadal potężny, znany zakład... Mama wtedy, na przełomie lat 80. i 90., była brygadzistką; miała pod sobą 50-60 osób. Ale zadecydowało chyba to, że mama zawsze była osobą bardzo aktywną, zaangażowaną społecznie. Lubiła pomagać; jeśli widziała, że ktoś potrzebuje pomocy, nigdy nie przeszła obojętnie. Otwarta na ludzi, skromna...
W Stoczni im. Komuny Paryskiej
Budowa uniwersalnego drobnicowca o wyporności 13864 DWT rozpoczęła się jesienią 1988 roku i trwała prawie dziewięć miesięcy. Powstała w Stoczni im. Komuny Paryskiej w Gdyni jednostka miała 148,99 m długości, 22 m szerokości, a zanurzenie 9,1 m. Osiągała prędkość 16,9 węzła. Pojemność m/s Radom w tonach rejestrowych (tak wtedy liczono) wynosiła ponad 11,5. Poza drobnicą mógł przewozić ładunki płynne i chłodzone. Wodowanie techniczne odbyło się 18 maja 1989 roku, a nadanie imienia 17 stycznia 1990.
- Mama pojechała wtedy do Gdyni na dwa dni. Z delegacją władz miasta i z Radomskiej Wytwórni Telefonów – opowiada pan Artur. - Grała orkiestra, jak to zwykle w przypadku chrztu statku; był przemarsz marynarzy.
Matka chrzestna m/s „Radom” przywiozła z Gdyni niewielką drewnianą beczułkę, do której pracownicy stoczni zapakowali szyjkę od butelki szampana i kawałek biało-czerwonej taśmy. Na tabliczce przyczepionej do beczułki wygrawerowano: „Pani Halinie Marcula Matce Chrzestnej jednostki M/s „Radom” na pamiątkę uroczystości nadania imienia – Stocznia im. Komuny Paryskiej w Gdyni” plus data”17.01.1990 r.
Do Afryki Zachodniej
Do Gdyni Halina Marcula wraz z delegacją z Radomia wybrała się raz jeszcze – 2 lutego, kiedy na statku podniesiono banderę. - Wiem, że radomskie zakłady przekazały na statek jakieś gadżety, pamiątki. Od miasta był obraz – przypomina sobie pan Artur.
Obraz był rzeczywiście wyjątkowy – ogromna, specjalnie wyprawiona przez radomskich garbarzy skóra z wizerunkiem centrum Radomia autorstwa Adama Roskowińskiego.
Dwa dni później m/s „Radom” wyruszył w swój pierwszy rejs – do Afryki Zachodniej. - Potem na nasz adres przychodziły telegramy od kapitana – pozdrowienia z różnych portów, życzenia świąteczne... Mama przekazywała je radomskiej prasie, a ta publikowała te telegramy, by radomianie wiedzieli, co się dzieje z „ich” statkiem – opowiada syn pani Haliny.
Każda matka chrzestna statku mogła się na swojej jednostce wybrać - na koszt Polskich Linii Oceanicznych – w rejs, w wybranym przez siebie terminie. - Z tego przywileju mama nie skorzystała. Zawsze coś stawało na przeszkodzie – przyznaje pan Artur. - Dla niej najważniejsza była praca, dom, dzieci... Nie wyobrażała sobie rozstania z tym wszystkim na te dwa, trzy miesiące. Pewnie, że żałowała, że jakoś jej plany i statku nie mogą się zejść, ale żeby jakoś bardzo miała o to pretensję do losu, to nie zauważyłem.
Pasje pani Haliny
M/s „Radom” długo nie popływał pod polską banderą. W związku z kryzysem w polskiej żegludze już w 1993 roku został sprzedany zagranicznemu armatorowi. W Naviera Universal pływał pod nazwą Unisierra, potem Venus i Quarry Bay, a od 2001 roku jako Golden Trader. Szczecińskie przedsiębiorstwo Euroafrica gdzie ostatecznie trafił zmieniło mu nazwę na m/s „Alexander”.
- Oczywiście bycie matką chrzestną statku, który nosił imię jej rodzinnego miasta, było dla mamy ważne. Zbierała wszystkie wycinki z gazet, gdzie pisano o m/s „Radom”, zachowała zdjęcia, dokumenty... Bardzo ją cieszyła publikacja o matkach chrzestnych polskich statków, w której ma swój biogram – wspomina pan Artur. - Doceniała wyróżnienie, zaszczyt nawet, ale nie postrzegała siebie wyłącznie poprzez ten epizod.
Bardzo dużo czytała, różnych rzeczy. A na emeryturze odkryła w sobie pasję twórczą. - Najpierw były obrazy ze skóry; znalazły się w domu jakieś skórzane kurtki i to z nich powstały pierwsze obrazy mamy – wspomina pan Artur. - Próbowała rysunku, malowania akwarelami... Może te próby i były trochę niezgrabne, ale kolory dobierała genialnie.
Jednak najbardziej spodobała jej się rzeźba. - To ja kupiłem dłuta, jeszcze kiedy mieszkałem w domu rodzinnym; chciałem rzeźbić, ale jakoś straciłem zapał. I tak przeleżały kilkanaście lat zapomniane – śmieje się syn pani Haliny. - Przychodzę kiedyś do mamy, a ona rzeźbi. Drewno dostała od sąsiada. Pierwsze próby nie były specjalnie udane, ale się nie poddawała. Rzeźbienie bardzo szybko stało się jej pasją.
Pani Halina pozostawiła po sobie kilkadziesiąt rzeźb, skórzane obrazy, rysunki. I parę pamiątek po tym styczniowym dniu, kiedy ogromnemu drobnicowcowi nadała imię „Radom”. Zmarła 6 lipca tego roku.
Z inicjatywy „Życia Radomskiego”
M/s „Radom”, którego matka chrzestna została Halina Marcula był drugim drobnicowcem o tej nazwie. Pierwszy m/s „Radom został zwodowany prawie dokładnie 55 lat temu – 26 lipca 1966 roku.
To w szczecińskim przedsiębiorstwie Polska Żegluga Morska, które dysponowało ponad setką nowoczesnych statków, narodził się pomysł, by nowym jednostkom nadawać nazwy polskich miast. Pomysł - w styczniu 1966 roku, kiedy to w Radomiu gościł dyrektor PŻM, Jerzy Karger - podchwyciła redakcja gazety „Życie Radomskie”. Szybko powołano Społeczny Komitet Patronatu nad m/s „Radom” i budowy jachtu pełnomorskiego „Dar Ziemi Radomskiej”, który rozpoczął społeczną zbiórkę pieniędzy i darów rzeczowych oraz książek na potrzeby biblioteki okrętowej.
Wystrój reprezentacyjnych pomieszczeń statku miał nawiązywać do miasta i regionu. Znalazły się tam prace plastyczne przedstawiające tradycje przemysłowe Radomia, herb miasta, fotografie, elementy reklamowe lokalnego przemysłu. Nad tymi pracami czuwali projektanci i wykonawcy - radomscy artyści plastycy, m.in. Maciej Paterkowski, Tadeusz Hajnrych, Marek Moszyński, Jerzy Likowski.
Jedni magnetofon, inni sztućce
Radomska Wytwórnia Telefonów przekazała prototypowe aparaty telefoniczne do pracy w klimacie morskim, unifon do łączności wewnętrznej i elementy wystroju messy. Radoskór przekazał skóry na tapicerkę mebli okrętowych. Drzewicki Gerlach wyposażył statek w sztućce, a WCZ Radom w magnetofon. Zebrane 500 książek oprawiła Powiatowa Spółdzielnia Pracy „Wielobranżowa”.
Matkę chrzestną m/s „Radom” komitet patronacki wybrał spośród kilkunastu kandydatek. Została nią Bogumiła Siczek - wówczas 29-letnia brygadzistka w Radoskórze.
M/s „Radom” był jednym z dziewięciu drobnicowców wybudowanych przez Stocznię Szczecińską im. Adolfa Warskiego dla PŻM w latach 1965-1967. Miał 124 m długości i 17 m szerokości. Przystosowany był do transportu mięsa mrożonego, przetworów owocowo-warzywnych, cementu, chemikaliów, karbidu i samochodów. Wyposażony był także w osobny zbiornik do transportu olejów jadalnych.
W pierwszy rejs – do Konga m/s „Radom” wypłynął 15 kwietnia 1967 roku. Kapitanem statku został radomianin, Jan Jakóbiec.
14 czerwca 1984 roku drobnicowiec został wykreślony z Polskiego Rejestru Statków i sprzedany do Chittagong (Bangladesz), gdzie został złomowany.