O sprawie nielegalnych odpadów poinformowali radni Prawa i Sprawiedliwości w trakcie piątkowej konferencji prasowej. Znajdują się one w jednym z magazynów przy ul. Ofiar Firleja, w niedalekim sąsiedztwie Publicznej Szkoły Podstawowej nr 18. - Odpady pochodzą prawdopodobnie z Gdyni. To są odpady płynne w beczkach. Z opinii wynika, że w momencie, gdy znajdą się tam osoby z niedopałkiem papierosa, pół Firleja wysadzi w powietrze. Nawet jeśli nie mamy pieniędzy na usunięcie tych odpadów to powinniśmy ten teren zabezpieczyć i wyłączyć go z użytkowania - mówi radny Dariusz Wójcik. - Czytamy w serwisach społecznościowych jak to cudownie jest w Radomiu. Okazuje się, że mieszkańcy tej części miasta żyją na bombie, bo tak można mówić o kilkudziesięciu czy kilkuset tonach składowanych w halach - dodaje Łukasz Podlewski, przewodniczący klubu radnych Prawa i Sprawiedliwości.
Właścicielem magazynu jest osoba prywatna, która według informacji przekazanych przez radnego Dariusza Wójcika, poinformowała organy ścigania o składowanych odpadach. Radni PiS-u poinformowali, że mimo własności prywatnej, odpady powinno usunąć miasto. Na dowód przedstawili ustawę o odpadach z 2012 r., gdzie w jednym z punktów czytamy, że "w przypadku gdy ze względu na zagrożenie dla życia lub zdrowia ludzi lub środowiska konieczne jest niezwłoczne usunięcie odpadów, właściwy organ podejmuje działania polegające na usunięciu odpadów i gospodarowaniu nimi". W przypadku Radomia jest to prezydent. - Pan prezydent powinien z rezerwy budżetowej przeznaczyć środki na utylizację tych odpadów toksycznych. Jeśli nie chciałby tego zrobić to jesteśmy jako radni gotowi na zwołanie nadzwyczajnej sesji i znalezienie środków na to działanie - uważa Robert Fiszer, radny Prawa i Sprawiedliwości.
Radni podczas konferencji prasowej stwierdzili, że cała sprawa została zamieciona pod dywan przez miasto. Pierwsze pismo w tej sprawie miasto otrzymało 26 sierpnia ubiegłego roku, a drugie 19 maja br. - Jestem członkiem komisji zdrowia i dla zdrowie mieszkańców i mojej rodziny jest najważniejsze. To niedopuszczalna sytuacja, że od roku radni jak i sami mieszkańcy nie są informowani o takim zagrożeniu - zaznacza Katarzyna Pastuszka-Chrobotowicz, wiceprzewodnicząca Rady Miejskiej w Radomiu.
Po konferencji prasowej, na profilu Radosława Witkowskiego, prezydenta Radomia pojawił się wpis, w którym możemy przeczytać, że miasto od samego początku chciało, aby składowisko zlikwidował właściciel posesji. Urząd Miejski jest gotowy na usunięcie odpadów, ale musi ogłosić przetarg i zabezpieczyć na ten cel ok. 10-20 mln zł. Padła propozycja, aby sprzątanie terenu sfinansowało ministerstwo klimatu i środowiska. A będzie co sprzątać, bowiem szacunkowo jest tam około tysiąc ton odpadów. Pismo prezydenta Radosława Witkowskiego w tej sprawie przekazał na ręce wiceministra Jacka Ozdoby, Konrad Frysztak, poseł Platformy Obywatelskiej.
- Jakaś mafia, która najpierw skupuje, a potem przechowuje odpady naciągnęła i wykorzystała zaufanie prywatnych właścicieli. Dzisiaj mamy taką sytuację, że 50 m od szkoły i przedszkola jest nielegalne składowisko. To państwo pozwalacie na to, żeby dochodziło do takiego nielegalnego obrotu odpadami bez kontroli państwa - mówił Frysztak podczas posiedzenia komisji sejmowej.
- Powinniśmy jako miasto ubiegać się do skarbu państwa o zabezpieczenie tych środków, ale główne i pierwsze zadanie należy do prezydenta miasta. Mamy drogę prawną - jako miasto możemy podać właścicieli obiektu do sądu o zwrot tych środków. Od tego są prawnicy, którzy powinni pracować - stwierdza Dariusz Wójcik, radny Prawa i Sprawiedliwości.
Prezydent Witkowski zapewnił, że miasto będzie chciało pociągnąć do odpowiedzialności tych, którzy są odpowiedzialni za stworzenie nielegalnego składowiska. Wiadomo, że postępowanie w tej sprawie prowadzi prokuratura. Do czasu usunięcia odpadów, straż miejska będzie kontrolowała sposób przechowywania odpadów, a także będzie sprawdzała czy właściciel posesji w odpowiedni sposób zabezpiecza magazyn przed dostępem osób postronnych.