Stali czytelnicy dobrze wiedzą, jak bardzo lubię męczyć polityków. Zwłaszcza tych niekonsekwentnych, którzy co chwila zmieniają poglądy i ugrupowania. Kiedyś takim politykiem był Wojciech Bernat, który w krótkim czasie przeszedł drogę od startu z list SLD, przez poparcie dla kandydata PO, członkostwo w Nowoczesnej i kolejny start w wyborach, tym razem z list Bezpartyjnych Radomian. Jednak z nadchodzącą wiosną Wojtkowi zaczął rosnąć godny następca, który również ugrupowania zmienia jak rękawiczki. Choć może w jego przypadku lepiej napisać, że zachowuje się jak chorągiewka na wietrze. A z nadchodzącą wiosną młody polityk poczuł wiatr zmian. Jakby to zaśpiewał Grzegorz Markowski - „wiatr odnowy wiał”.
O kim piszę? O Patryku Fajdku, który został lokalnym koordynatorem nowo powstałej partii Wiosna. Prześledźmy dotychczasową karierę polityczną Patryka. Początek jego działalności politycznej to młodzieżówka Ruchu Palikota. Patryk aktywnie się udzielał w Ruchu Młodych w czasach, gdy Palikot postanowił z Radomia wystawić na listy do sejmu spadochroniarza z Warszawy Armanda Ryfińskiego, który - jak sam mówił - zna Radom i potrafi się po nim poruszać bez mapy. Ten sam kandydat, zanim zdobył mandat, obiecywał radomianom tor Formuły I. Gdy już mandat otrzymał o wyborcach, o obietnicach zapomniał. Zasłynął jedynie głupią walką z Kościołem. Później, w 2014 roku, Patryk bez sukcesu próbował swoich sił w wyborach samorządowych. Startował wtedy z list stowarzyszenia Wolny Radom. O stowarzyszeniu słuch szybko zaginął, jednak młody działacz szybko odnalazł się w nowym i nowoczesnym politycznym tworze. W Nowoczesnej przez długi czas był przybocznym przewodniczącej lokalnych struktur Katarzyny Kalinowskiej. Oficjalnie odpowiadał za kontakty z mediami. Jednak gdy tylko się zorientował, że w Nowoczesnej partii nic nie ugra, zmienił szybko front. Zaczął krytykować ugrupowanie, do którego do niedawna należał, i stworzył kolejny twór polityczny - stowarzyszenie Łączy Nas Radom.
Jednak stowarzyszenie (przynajmniej według niektórych) nie daje takich możliwości jak partia. Choć tu akurat bym się zastanowił. Często działając w ramach stowarzyszenia można zrobić dla społeczności lokalnej więcej, niż będąc członkiem jakiejkolwiek partii, gdy trzeba realizować instrukcje przychodzące z góry. Zwłaszcza, że nowa partia programowo stawia się raczej na marginesie sceny politycznej.
Jeden Biedroń wiosny nie czyni. Jak to powiedział jeden ze znanych polityków, „wiosna trwa maksymalnie trzy miesiące” i oby nie okazało się, że po wiośnie szybko przyjdzie lato, jesień i zima. A z zimą, jak to z zimą. Dobrze wszyscy wiedzą, że wtedy często występują zawieje i zamiecie. I oby nie okazało się, że nowa partia, która przyciągnie do siebie członków tak często zmieniających poglądy, sama się ze sceny politycznej zamiecie. Dlaczego twierdzę, że tak właśnie może być? Z obserwacji sceny politycznej. To samo działo się z Samoobroną, LPR-em, Ruchem Palikota, wszystkimi partiami Korwina, a niedługo stanie się z ugrupowaniem Kukiz 15 i Nowoczesną. Na populizmie - czy to lewicowym, czy prawicowym - można chwilę ujechać, jednak nawet chwytliwych haseł nie można non stop odgrzewać. W dłuższej perspektywie głoszący populistyczne hasła zawsze kończą tak samo. Porażką.