Nie pamiętam czasów świetności tego miejsca. Pewnie dlatego, że byłem zbyt małym dzieckiem, aby to pamiętać. To, co przez lata było tam niezmienne, to jedynie zaniedbany basen odkryty, z którego jeszcze udało mi się skorzystać, równie zaniedbany budynek klubowy Radomiaka, ruiny hali, która nigdy nie powstała i stadion – od zawsze w fatalnym stanie. Stadion, któremu nie pomogła modernizacja w postaci nagrodzonej Makabryłą roku wiaty zadaszeniowej nad trybuną VIP, która bardziej przypominała wiatę na kombajn niż zadaszenie na stadionie. Śmieszności tej sytuacji dodaje to, że ową wiatę wykonał obecny wykonawca zarówno hali, jak i stadionu. Jedyne, co się w tym miejscu udało, to bazar. Niczym ten ze stolicy, ze Stadionu Dziesięciolecia, zwanego Jarmark Europa. Można było kupić prawie wszystko. Ruskie fajki, nielegalny alkohol, mnóstwo badziewia i wszechobecnych podróbek markowych towarów. Brakowało jedynie pirackiego oprogramowania.
To miejsce od lat miało pecha do inwestorów. Pewnie wielu czytelników pamięta, jak producent kostki brukowej - Jadar planował wybudować na ruinach niedokończonej hali Radomskie Centrum Siatkarskie. Na czym się skończyło? W listopadzie 2003 roku firma Jadar kupiła od miasta tereny przy Radomiaku, na których miała dokończyć budowę obiektów sportowo-rekreacyjnych, w skład których miały wchodzić: hala widowiskowo-sportowa, aquapark z dwiema zjeżdżalniami, hotel, kręgielnia, centrum odnowy biologicznej, restauracja, kawiarnia, małe sklepy i sala klubowa. W październiku 2005 roku okazało się, że przedsięwzięcie nie będzie zrealizowane, gdyż właściciel Jadaru, Tadeusz Kupidura wystawił nieruchomość na sprzedaż. Działkę, dopłacając do interesu, odkupiło miasto. Pech na tym się nie skończył. Gdy już wybrano projekt i wykonawcę hali widowiskowo-sportowej i stadionu Radomiaka, zaczęły się kolejne problemy. Opóźnienia przy budowie hali, zmieniane terminy oddania inwestycji, kary umowne czy też ostatnia groźba zejścia z placu budowy, o ile miasto nie dopłaci do budowy 23 mln zł. Tylko, jaką ma miasto gwarancję, że po dopłacie i kolejnym przesunięciu terminu inwestycja zostanie wreszcie ukończona? Nie zazdroszczę obecnemu prezydentowi miasta i prezesowi MOSiR-u. Jakąkolwiek by nie podjęli decyzję, to i tak będą niezadowoleni. Kolejnym problemem jest przetarg na przebudowę dróg przy nowo budowanej hali. Tu też nic nie idzie zgodnie z planem, gdyż kolejny już przetarg nie został rozstrzygnięty. Zamiast pasma sukcesów w tym miejscu mamy nieustające pasmo porażek.
Może zatem to miejsce zostało przeklęte? Przypomnijmy sobie czerwiec 1976 roku i to, co się wydarzyło po protestach robotniczych w naszym mieście. „Trzeba będzie zebrać tam Radomiaków i powiedzieć im, jak my ich nienawidzimy, jacy to są łajdacy (...). Uważam, że im więcej będzie słów bluźnierstwa pod ich adresem, tym lepiej dla sprawy. To musi być atmosfera pokazywania na nich, jak na czarne owce, jak na ludzi, którzy powinni się wstydzić, że w ogóle są Polakami, że w ogóle po świecie chodzą” – mówił Gierek. Później na stadion klubu sportowego „Radomiak” zwieziono delegacje z kilku ościennych województw. Na trybunach zasiadło ok. 35 tys. ludzi, z tysiącami propagandowych transparentów z hasłami: „Towarzysz Gierek naszym wzorem”, „Niech żyje KC PZPR”.
I oby się nie okazało, że zamiast Radomskiego Centrum Sportu pozostaną nam nowe niedokończone ruiny, wokół których znów powstanie bazar. Jakby to zaśpiewał Grabarz z Pidżamy Porno - „Bułgarskie centrum h...y”. W końcu to miejsce przeklęte.