Historia tego kina i budynku była długa i burzliwa. Otwarcie kina o nazwie Corso przy ówczesnej ul. Kościelnej (obecnie Moniuszki) odbyło się 28 września 1918 roku. W 1932 kino otrzymało aparaturę dźwiękową. Dwa lata później kino przebudowano, zainstalowano nową aparaturę dźwiękową i zmieniono nazwę na Adria. W czasie okupacji niemieckiej kino nadal funkcjonowało. W tym miejscu występowali też artyści warszawscy. W 1942 dał tu koncerty chór Juranda, dwukrotnie śpiewał tu Mieczysław Fogg, występowała tu Stefania Górska i balet Tacjany Wysockiej. Na początku 1945 roku, dwa dni po zakończeniu wojny, kino znów zmieniło nazwę - na Bałtyk. Było kinem prezentującym wyłącznie premiery filmowe. Kolejna zmiana nazwy nastąpiła w 1993, kiedy kino zostało kupione przez spółkę Helios. Wtedy to wyremontowany Bałtyk został przemianowany na Atlantic. Dobra passa nie trwała długo. Kino w tym budynku działało do 2006 roku. Wtedy spółka Helios uruchomiła w Radomiu swój multipleks i postanowiła zamknąć małe, jednosalowe kino. 24 lutego radomianie po raz ostatni udali się tam na seans filmowy, a budynek został wystawiony na sprzedaż. Jednak brakowało chętnego, aby go kupić. Od tego momentu kino niszczało. W powybijanych witrynach ze starymi plakatami zaczęły się pojawiać śmieci, niegdyś nowoczesny kaseton nad wejściem zaczynał coraz bardziej szpecić i straszyć przechodniów tym, że może się coś z niego urwać i spaść na głowę niczego niespodziewającego się spacerowicza. Graficiarze dopełnili dzieła zniszczenia swoją radosną twórczością. Do 2013 roku budynek niszczał w ciszy.
Wszystko się zmieniło, gdy gmach przejął nowy właściciel. Szybko się jednak okazało, że nowy właściciel nie ma pomysłu na budynek - wymienił go jedynie na tereny przylegające do Heliosa, na których powstał parking. „Nieużywany od 2006 roku budynek kina Atlantic przy ul. Moniuszki 15 spółka Helios oddała prywatnemu inwestorowi ze Skarżyska-Kamiennej. Dzięki temu przed kinem Helios powiększy się parking. Co będzie w budynku przy ul. Moniuszki, dowiemy się w tym tygodniu” - pisał wtedy Tomasz Woźniak z portalu cozadzien.pl.
Przez kolejne lata budynek dalej niszczał. W 2016 roku Mateusz Witkowski swój tekst o Radomiu w „Gazecie Wyborczej” - „Wszyscy jesteśmy z Radomia. Dlaczego drugie pod względem wielkości miasto na Mazowszu stało się stolicą obciachu?” zilustrował m.in. zdjęciem wejścia do dawnego Atlanticu, ze zniszczonym kasetonem wiszącym nad nim. Niedługo potem kaseton zniknął. Nie wiem, czy został zdemontowany, czy sam odpadł.
W 2017 budynek został owinięty zieloną tkaniną. Nie była to jednak zapowiedź remontu, ale samowola właściciela. Po części go rozumiem. W ten sposób chciał zabezpieczyć budynek przed dalszą dewastacją i ewentualnymi szkodami spowodowanymi przez odpadające fragmenty gzymsów.
W tym tygodniu za sprawą „GW” mogliśmy się dowiedzieć, że za ową zieloną płachtę właściciel został ukarany przez konserwatora zabytków karą 10 tys. zł.
Dlaczego postanowiłem napisać o historii jednego z radomskich kin? Bo szlag mnie trafia, gdy patrzę, jak piękny budynek w centrum miasta popada w ruinę. Szlag tym większy, że nie jest to jedyny zabytkowy budynek w naszym mieście, który przez właściciela został zapomniany. Czy po nałożonej karze coś się zmieni? Nie sądzę. Zwłaszcza, że miasto wielokrotnie bez skutku próbowało się skontaktować z właścicielem. Chyba nawet wątpię w to, że owa kara zostanie zapłacona. Do kiedy zatem piękne niegdyś kino będzie popadało w ruinę? Tego nie wie nikt.