Decyzja o zmianie przeznaczenia tych pomieszczeń została podjęta w Komendzie Głównej Policji. - To uniemożliwi nam kontynuowanie tej współpracy w dotychczasowej formie – informuje komendant miejski policji Karol Szwalbe. Pismo informujące o zmianie koncepcji izby zatrzymań otrzymało też miasto.
Pilotażowy program był uruchomiony 1 września i zaplanowany na nocną część doby. Między godz. 20 a 8 izba może przyjąć 15 osób, którymi zajmują się lekarz i pielęgniarz. Utrzymanie izby miało kosztować rocznie 600 tys. zł. Z czego 460 tys. zł miał wydać Radom. W kosztach partycypuje też starostwo powiatowe i gminy ościenne.
Celem utworzenia specjalnych pomieszczeń z personelem medycznym było odciążenie oddziałów szpitalnych.
- Ciągle mamy problem z pijanymi, ale mniejszy, niż wcześniej - mówi p.o. dyrektora Radomskiego Szpitala Specjalistycznego, Marek Pacyna.
A problem jest niemały. W RSS od września do końca listopada było ok. 200 pijanych miesięcznie. W dzień więcej (np. we wrześniu 176 osób), w nocy mniej (we wrześniu 52 osoby).
Na policyjnej izbie zatrzymań dla nietrzeźwych od 1 września do 15 grudnia było 235 osób. Tam wieziono upojonych, których życiu nic nie zagrażało.
Co na to dyrektorzy szpitali?
- Jestem bardzo zaniepokojony tym, że tej izby ma w ogóle nie być – mówi Marek Pacyna. Podobnego zdania jest Tomasz Skura, prezes zarządu Mazowieckiego Szpitala Specjalistycznego w Radomiu. - Jestem całkowicie za działaniem takiej izby, bo osoby, które nie są toksycznie zatrute alkoholem tam trafiają, a nam nie przeszkadzają w pracy – mówi prezes.
Na co dzień z problemem stykają się pracownicy SOR-ów i pacjenci. - Żyjemy w czasach, w których to powinno być oczywiste, że takie miejsce jest potrzebne – mówi Piotr Roczniak, kierownik SOR-u Mazowieckiego Szpitala Specjalistycznego. - Tu nie chodzi o nas, lekarzy. Kiedy uznam, że za bardzo mi tu śmierdzi, to pójdę pracować gdzie indziej. Chodzi o pacjentów, dzieci, dorosłych czy starszych. Nikt np. z kolką nerkową nie chciałby znaleźć się w miejscu, w którym ktoś zachowuje się wulgarnie, obnaża się, oddaje mocz. I zajmuje sobą cały personel. Bo takie sytuacje się zdarzają – mówi lekarz. Piotr Roczniak ma doświadczenie z nietrzeźwymi, nie tylko na oddziale ratunkowym. Dyżuruje też w policyjnej izbie zatrzymań dla nietrzeźwych. - Zamknięcie tej izby to zamykanie oczu na problem, który nie przestanie istnieć – podsumowuje Roczniak.
Wszyscy rozmówcy zaznaczali, że prawdziwą ulgę przyniosłaby dopiero izba prowadzona całodobowo. Ale kto miałby to zrobić i gdzie?
- Znacznie lepszym rozwiązaniem byłoby otworzenie np. oddziału detoksykacyjnego w szpitalu. Ale to również jest problem złożony. Trzeba wspólnie z dyrektorami szpitali ustalić, który szpital by się podjął takiego działania, ale również wesprzeć w pozyskaniu kontraktu z NFZ, już nie mówiąc o znalezieniu miejsca gdzie ten oddział miałby być - mówi sekretarz miasta, Rafał Czajkowski.
- To nie jest zły pomysł, ale nie mamy pomieszczeń - komentuje dyrektor RSS-u.