Najlepsze wiadomości video z Radomia znajdziesz na naszym kanale na YouTube - TUTAJ.
- Radomskie Towarzystwo Miłośników Lwowa dokłada wszelkich starań, aby mieszkańcom Radomia przypominać historię miasta, które w herbie miało „Semper Fidelis” i przez kilkaset lat współtworzyło to, co dziś nazywamy Polską – mówi Aleksander Leszek Sawaryn z radomskiego TMLiKPW. - A listopadowe święta zmarłych to dla lwowian i kresowiaków szczególny czas. Czas naznaczony jedynym zrywem patriotycznym, kiedy to głównie młodzież obroniła Lwów przed ukraińskim najazdem. To czas Orląt Lwowskich, legendy o bohaterach, przykład patriotyzmu, gdzie na szali postawiono dar bezcenny – życie.
W 2009 roku, przypomnijmy, przy okazji inwentaryzacji najstarszych nagrobków na cmentarzu przy ul. Limanowskiego odkryto, że powstały w latach 80. XIX wieku pomnik pułkownika wojsk carskich Władysława Czarnowskiego kryje także upamiętnienie studenta Politechniki Lwowskiej, który 3 listopada 1918 roku zginął w obronie Lwowa. Jak udało się dowiedzieć, urodził się prawdopodobnie w 1895 roku, w Sandomierzu, ale ochrzczony został w Radomiu; zapewne rodzina się tu przeniosła. Immatrykulował się na politechnice 7 października 1918 roku, a niecały miesiąc później zginął. Być może rodzina nie widziała szans na sprowadzenie ciała do Radomia i zdecydowała się na cenotaf, czyli symboliczne upamiętnienie na grobie krewnego. Bo Wacław Kotowicz spoczął na cmentarzu Orląt Lwowskich.
Cenotaf jedynego radomskiego – jak się wtedy wydawało - Orlęcia natychmiast otoczyło opieką Towarzystwo Miłośników Lwowa. Bardzo też szybko zapadła decyzja, by zaniedbany, grożący zawaleniem nagrobek wyremontować. Radomscy lwowiacy nie tylko licznie uczestniczyli w kwestach Społecznego Komitetu Ochrony Zabytkowego Cmentarza Rzymskokatolickiego, ale też odpowiadali na liczne pytanie radomian, wrzucających pieniądze do puszek, dotyczące obrony Lwowa w 1918. Cenotaf Wacława Kotowicza został odrestaurowany w 2013 roku.
- Okazało się, że Wacław Kotowicz nie jest jedynym radomskim Orlęciem Lwowskim. Ostatnio Józio Szczepanik odnalazł kolejną mogiłę – mówi Aleksander Leszek Sawaryn. - To grób rodzinny, a pochowano w nim m.in. Mieczysława Twarowskiego, legionistę I Pułku Ułanów Krechowickich. Z zapisków do których dotarliśmy wynika, że Twarowski był urodzonym w Radomiu słuchaczem Politechniki Lwowskiej i „wziął udział w odparciu najazdu ukraińskiego”. Poległ w obronie miasta, wskutek postrzału, 18 listopada 1918 roku. Miał lat 26.
Na grobie wyryto fragment wiersza „Warszawa” Gustawa Daniłowskiego: „Jest czynów ludzkich podniosła sfera,/ że można ginąć lecz się nie umiera”.
- Niestety, grób jest bardzo zaniedbany i wymaga konserwacji – przyznaje Sawaryn. - Jeśli się okaże, że nie ma właściciela, chcielibyśmy go odnowić. Co roku przecież nasi działacze kwestują na cmentarzu, zbierając datki na renowację grobów, w których spoczywają radomianie polegli w obronie polskiego Lwowa. A na razie postawimy tabliczkę, informującą, że opiekujemy się tą mogiłą.
Najświeższe wiadomości z Radomia i regionu znajdziesz na profilu CoZaDzien.pl na Facebooku - TUTAJ.