Lotnisko na Sadkowie było kulminacyjnym miejscem drugiego dnia ćwiczeń służb podległych Ministerstwu Spraw Wewnętrznych, największych tego typu od prawie 40 lat. (czytaj więcej – TUTAJ). W czasie ich trwania Radom odwiedził premier Donald Tusk.
– Wierzę w powodzenie aranżowania sytuacji, które pomogą nam wzmocnić bezpieczeństwo państwa. W kontekście wydarzeń na wschodzie musimy być ambitniejsi, żeby pokonać bariery i rutynę. Takie ćwiczenia dają nam praktyczne odpowiedzi, co należy poprawić. Już dziś wiem, że uczestnicy tych manewrów mają pewne wnioski i wiedzą, co trzeba zmienić. Zaraz po zakończeniu manewrów i przeanalizowaniu ich, będą wdrażane projekty naprawcze, tak aby Polacy mogli czuć się bezpiecznie – powiedział premier Donald Tusk.
- Będziemy chcieli takie ćwiczenia organizować cyklicznie. Już dziś po dwóch dniach, widzimy jak bardzo ich brakowało. Wbrew pozorom nie są one aż takie drogie, patrząc przez pryzmat, jak wiele można się dzięki nim nauczyć, poprawić. Koszt to około 350 tys. zł, które zapewniono ze środków MSW – powiedział Bartłomiej Sienkiewicz, minister spraw wewnętrznych.
Czwartkowe manewry na lotnisku
W czwartek na Sadkowie obserwatorzy mogli zobaczyć działanie wszystkich służb w czasie dwóch zaaranżowanych scen. Na ich potrzeby na lotnisku powstało przejście graniczne Unii Europejskiej. Na początku w asyście dwóch myśliwców do awaryjnego lądowania w Radomiu podszedł samolot Casa C-295. Maszyna nielegalnie przekroczyła polską przestrzeń powietrzną i otrzymała kategorię renegate, co oznacza statek powietrzny o nieokreślonych intencjach lub uprowadzony. Po wylądowaniu Casa została otoczona przez służby lotniska, a chwilę później przez żandarmerię wojskową i kordon policji.
Ustalono, że na pokładzie znajdują się rosyjskojęzyczni obywatele, którzy chcą starać się o status uchodźcy. W przypadku odmowy grozili popełnieniem zbiorowego samobójstwa. W międzyczasie dwoje z nich zasłabło i zostało przewiezionych do szpitala. Policyjni negocjatorzy ustalili, że mają oni pokojowe zamiary, z ponad 40 osób przebywających na pokładzie dwie poinformowały, że chcą wracać do swojego kraju.Następnie zaaranżowano sytuację, kiedy przez granicę kraju chciały przejechać dwa autokary z Ukrainy, z osobami chcącymi otrzymać status uchodźcy. Pierwszy pojazd bez problemu przekroczył granicę, w drugim natomiast znajdowały się dwie osoby mające europejski nakaz poszukiwania. Doszło do awantur i przepychanek, musiały interweniować dodatkowe służby.
Zgodnie z planem, ćwiczenia mają zakończyć się w piątek, raport z ich przebiegu oraz wnioski powinniśmy poznać za około miesiąc.