Sojusz Lewicy Demokratycznej w Radomiu zrezygnował ze złożenia do prokuratury wniosku o naruszenie praw autorskich zdjęć, wykorzystanych na wystawie antyaborcyjnej, która od tygodnia stoi w centrum miasta. Bo, jak twierdzi przewodnicy SLD, ze środowiskiem pro-life udało się wypracować kompromis. – Organizacja obiecała, że w miarę szybko, czyli najpóźniej do soboty zdejmie instalację – powiedział w piątek dziennikarzom. Organizator wystawy zdecydowanie dementuje jednak te informacje.
Wystawa antyaborcyjna, której organizatorem jest Fundacja PRO - Prawo do Życia, stoi przed klasztorem oo. Bernardynów od 2 kwietnia. Użyte na niej zdjęcia wywołały kontrowersje, a wielu radomian uznało je za zbyt drastyczne i szokujące. Środowiska pro-life twierdzą, że zgodnie z opinią psychologa, dostępną na stronie stopaborcji.pl, reakcje niechęci i wstrętu czy silne emocje u widzów są naturalne i instynktowne, bo zdjęcia przedstawiają martwe ciała dzieci.
- Silne emocje są objawem sprzeciwu wobec śmierci i niesprawiedliwości. Plakaty te nie mogą być przyjemne dla oczu, bo pokazują, że aborcja jest torturą dla dziecka, a aborcje są wykonywane również w stadiach rozwoju, w których dziecko czuje ból. Na przykład wtedy, gdy wyrywane są mu kolejne kończyny. Każdy może zobaczyć na własne oczy, że aborcja to nie wycięcie tkanki ciążowej, a morderstwo małego człowieka – powiedziała w rozmowie z cozadzien.pl Irmina Boniecka, wolontariuszka radomskiej komórki Fundacji Pro - Prawo do życia, która jest organizatorem wystawy „Wybierz życie” w Radomiu.
Sojusz Lewicy Demokratycznej odniósł się do ekspozycji z oburzeniem (pisaliśmy o tym TUTAJ) i zażądał jej usunięcia. - Wykorzystanie wizerunku płodów poaborcyjnych jest jednocześnie profanacją i zbezczeszczeniem zwłok ludzkich oraz przejawem braku szacunku do nich poprzez wystawianie ich obrazu na widok publiczny w takiej właśnie formie przekazu – mówił kilka dni temu Marcin Dąbrowski, przewodniczący partii w Radomiu. - Próbowaliśmy doprowadzić do kompromisu. Najpierw bardzo ostro zaapelowaliśmy poprzez media. Próbowaliśmy też skontaktować się z prowincją oo. Bernardynów w Krakowie, ale nie mieliśmy z ich strony żadnej odpowiedzi. Chcieliśmy nawiązać dialog, by tę instalację zdjąć, bo ona szokuje i dzieli radomian. Ona nie pokazuje problemu, który widzą organizacje pro-life. Skoro nie ma dyskusji, to ta instalacja szokuje – tłumaczył wówczas.
Radomskie struktury SLD zamierzały złożyć do prokuratury wniosek o naruszenie praw autorskich zdjęć, które zostały w wystawie wykorzystane. W piątek (8 kwietnia), Marcin Dąbrowski, przekazał mediom, że ostatecznie się z tego wycofuje, ponieważ udało się ze środowiskiem pro-life wypracować porozumienie. - Telefonicznie doszliśmy do kompromisu z organizatorem instalacji w Radomiu. Nie będziemy, jako Sojusz Lewicy Demokratycznej, składać wniosku do prokuratury, choć zdjęcia nie mają podanego źródła. Sama organizacja prawdopodobnie też nie wie skąd one są zaczerpnięte. Zdjęcia abortowanych płodów nie zostały wykonane w Polsce. Są tak zmanipulowane, by budzić jeszcze większe emocje. Organizacja pro-life obiecała, że w miarę szybko, czyli najpóźniej w soboty ją zdejmą – powiedział .
Organizatorka wystawy w Radomiu, Irmina Boniecka, twierdzi natomiast, że żaden kompromis w tej sprawie nie zapadł, a termin jej demontażu, od początku, ustalony był z klasztorem na sobotę 9 kwietnia. – 5 kwietnia pan Marcin Dąbrowski zapowiedział w mediach złożenie do prokuratury wniosku z powodu rzekomego zbezczeszczenia zwłok ludzkich. Wydaje się, że wystawa przyniosła zamierzony skutek. Mianowicie, już nawet członkowie SLD dostrzegli człowieczeństwo nienarodzonych dzieci! Po trzech dniach, 8 kwietnia, na wstępie telefonicznej rozmowy pan Dąbrowski zapytał, na kiedy jest zaplanowane zakończenie wystawy. Po uzyskaniu odpowiedzi, że zgodnie z planem w sobotę 9 kwietnia, szef radomskiego SLD oznajmił, że w takim razie nie zamierzają iść ze sprawą do sądu. Data zakończenia wystawy nie ma zatem nic wspólnego z telefonami i absurdalnymi zarzutami SLD, o czym pan Dąbrowski został w rozmowie telefonicznej zapewniony. Wystawa w tym miejscu będzie demontowana planowo i prawdopodobnie zostanie umieszczona w innym miejscu Radomia, bądź prześlemy ją do kolejnego miasta. W całej Polsce odbywa się jednocześnie wiele wystaw, jest duże zapotrzebowanie na plakaty - stwierdza Irmina Boniecka.
– Pan Dąbrowski wykazuje się nie tylko nieprzeciętną nieznajomością prawa karnego i autorskiego, ale jeszcze w swoich słowach oczernia Fundację sugerując manipulacje i nieznajomość pochodzenia zdjęć. Sprawę tych pomówień przekażemy prawnikom do stosownej analizy – komentują organizatorzy wystawy.
Boniecka dodaje, że źródła użytych zdjęć zostały opisane na stronie właściciela zdjęć (abortionno.org) i przedstawiają prawdziwe ujęcia dzieci po aborcji oraz że „nie ma tu mowy o manipulacji”. – To zwolennicy aborcji chcą manipulować i ukrywać niewygodne dla nich fakty. Naszym celem jest jedynie pokazywanie prawdy. Mamy też oczywiście zgodę na wykorzystanie zdjęć – mówi.
W ciągu 11 lat Wystawa „Wybieram życie” została w wielu miastach w kraju zorganizowana blisko 500 razy. W tym czasie fundacji wytoczono ponad 10 procesów, które ostatecznie wygrywała, a sądy uznawały prawo do prezentowania jej w miejscach publicznych.
Celem ekspozycji, według organizatorów, jest m.in. pokazanie prawdziwej strony aborcji oraz przekonanie Polaków, że to nie „płód” czy „zlepek komórek” jest usuwany, ale brutalnie mordowane nienarodzone dziecko.