Marcin Dąbrowski, przewodniczący SLD w Radomiu odpowiada Fundacji PRO - Prawo do Życia, która była organizatorem antyaborcyjnej wystawy w Radomiu. Lider radomskiej lewicy twierdził w piątek, że między stronami jest kompromis w kwestii demontażu instalacji. Środowisko pro-life jednak temu zaprzeczyło.
SLD: jest kompromis. Fundacja PRO: nie ma
Komentarz Marcina Dąbrowskiego publikujemy w całości poniżej:
"Organizator akcji, środowisko pro-life w dość typowy dla siebie sposób stara się komentować uwagi, jakie Sojusz Lewicy Demokratycznej skierował odnośnie instalacji „aborcyjnej”. Organizatorzy nadal nie dostrzegają, iż poprzez eksponowanie takich obrazów w przestrzeni miejskiej, ignorując krytyczne uwagi radomian, zwłaszcza matek i dzieci narażonych na tego typu widok, przyczyniają się nie do dialogu, ale do jeszcze większej polaryzacji poglądów w sprawach aborcji. Instalacje zamontowano na terenie kościelnym i ustawienie jej tuż przy miejskim deptaku, jest świadomym oddziaływaniem na nieprzygotowaną psychikę najmłodszych. A jak bardzo najmłodsi są psychicznie nieprzygotowani, mogą świadczyć ostatnie doniesienia, na temat lekcji religii w Publicznej Szkole Podstawowej nr 34 w Radomiu, na której katechetka obrazowo przedstawiła sprawy aborcji dzieciom jedenasto – i dwunastoletnim. Dzieci otoczono opieką pedagoga i psychologa. Katechetka przeprosiła i została odwołana, tym samym Kuria Biskupia przyznaje się do błędu. Nawet sama Minister Edukacji przyznała, iż jest to oburzająca sytuacja.
Nadal twierdzimy, iż instalacja nie ma związku z żadną akcją edukacyjną, która ma – zdaniem organizatorów – pokazać prawdę o aborcji. Eksponowanie ich, bez wcześniejszego przygotowania psychologicznego odbiorców, zwłaszcza dzieci, jest niepoważne i nastawione tylko i wyłącznie na nieprawdziwy przekaz związany z aborcją. Zazwyczaj bowiem przerywane są wczesne ciąże, które są najczęściej jeszcze w stadium komórek. Aborcji dokonuje się głównie w 6-8 tygodniu ciąży a prezentowane obrazy przez organizację pro-life są tendencyjne.
Środowiska pro-life twierdzą, że zgodnie z opinią psychologa, dostępną na stronie stopaborcji.pl, „reakcje niechęci i wstrętu czy silne emocje u widzów są naturalne i instynktowne, bo zdjęcia przedstawiają martwe ciała dzieci”. Choćby z tego względu, należałoby widzów przygotować na prezentowany powszechnie widok. Albo jest to zaniedbanie albo zwykła ignorancja, przede wszystkim wobec małych dzieci, zmuszanych do oglądania przedstawianych obrazów. Świadczą o tym liczne głosy oburzonych rodziców w mediach oraz w Internecie. I nie są to opinie anonimowe, wszystkie sygnowane są, jak choćby na portalu społecznościowym Facebook, imieniem i nazwiskiem oburzonych rodziców.
Dla nas zdjęcia pozostają manipulacją w sferze ich wykonania. Przez cały czas obnażamy hipokryzję. Zgodnie ze zdaniem organizatorów, zdjęcia pokazują człowieka a nie płód. Wykonanie zdjęć wskazuje na ich świadome aranżowanie, poprzez układanie przy płodach monet, czy kładzenia płodu w odpowiedni sposób na ręku osoby dorosłej. Czym więcej innym są – idąc za rozumowaniem organizatorów, jeśli to nie płód a człowiek – jak nie zbezczeszczeniem zwłok? To nie są zdjęcia reportażowe, nie są to zdjęcia dokumentalne – to są zdjęcia aranżowane.
Instalacja, na której zamontowano zdjęcia płodów poaborcyjnych, narusza prawo. Organizatorka akcji powołuje się na stronę internetową, z której pobrano materiały wizualne. Wyraźnie na stronie zaznaczono, iż ich każdorazowe użycie wiąże się z zamieszczeniem źródła ich pochodzenia. Żadne inne pozwolenia czy zgody nie są więc potrzebne, aby zdjęcia wykorzystać. Podpisu źródła tych zdjęć, ani żadnych innych użytych podczas tej akcji nie zamieszczono.
Sojusz Lewicy Demokratycznej w Radomiu, jako pierwsza organizacja polityczna w mieście, w sposób krytyczny odniósł się do instalacji ze zdjęciami płodów poaborcyjnych. Dialogiem i poprzez porozumienie się z organizatorami staraliśmy się usunąć z przestrzeni publicznej obrazy, które nazwane zostały przez środowiska pro-life „wystawą”. W dniu dzisiejszym instalacja została na szczęście usunięta, co jednak nie zamyka naszej krytyki. Motywacja organizatorów nie usprawiedliwia bowiem umieszczania tego typu przekazów w przestrzeni, gdzie na jej widok narażeni są nieprzygotowani psychologicznie widzowie."
