Wszystko wydarzyło się w we wrześniu ubiegłego roku. Mężczyznom zarzuca się, że działając wspólnie i w porozumieniu, podczas świadczenia usług ochroniarskich w Radomskim Szpitalu Specjalistycznym wywieźli mężczyznę z poczekalni izby przyjęć, gdy ten oczekiwał na wykonanie badań i pozostawili leżącego na ziemi w budynku niedaleko lecznicy. - Z uwagi na wychudzenie i osłabienie organizmu oraz niską temperaturę powietrza narazili go na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia, w wyniku czego nieumyślnie spowodowali jego zgon – informuje Małgorzata Chrabąszcz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Radomiu. - Oględziny zewnętrzne ciała nie wykazały obrażeń zewnętrznych i wewnętrznych poza drobnym otarciem kończyn i drobnego strupa w okolicy czołowej lewej, sekcja zwłok wykazała, że przyczyną zgonu stała się niewydolność chorobowo zmienionego układu krążenia z odoskrzelowym zapaleniem płuc. Pacjent nie zmarł z powodu wychudzenia lub wyziębienia a z przyczyn samoistnych chorobowych.
Ogólny stan zdrowia pacjenta był dobry
Wcześniej mężczyzna był dowieziony przez karetkę pogotowia na oddział SOR z parku, gdzie leżał obok ławki. i oczekiwał na badania diagnostyczne. Został skierowany na moduł chirurgiczny ze względu na uraz głowy. Lekarz dyżurny ocenił ogólny stan zdrowia pacjenta, przy czym nie stwierdził świeżych urazów. - Widoczny był drobny strup w okolicy czołowej lewej, pacjent był przytomny i w kontakcie logicznym, nie zgłaszał żadnych dolegliwości, był zorientowany co do miejsca i czasu. Lekarz oceniając, iż stan zdrowia pacjenta nie wymaga pilnej interwencji chirurgicznej skierowała pacjenta na poczekalnię Izby Przyjęć, gdzie miał oczekiwać na dalszą diagnostykę – wyjaśnia w komunikacie Chrabąszcz. - Pacjent został przewieziony we wskazane miejsce zgodnie z procedurami na wózku inwalidzkim gdzie miał oczekiwać na dalszą diagnostykę. W czasie oczekiwania, jak wynika z ustaleń sprawy, pacjent został na jego prośbę i we wskazane przez niego miejsce, wywieziony na wózku na posesję znajdującą się w pobliżu szpitala i tam pozostawiony przez Grzegorza U. i Sylwestra O. Oskarżeni przed wywiezieniem pacjenta nie podjęli żadnych działań w celu zweryfikowania czy pacjent został wypisany ze szpitala, czy też wymaga pomocy medycznej.
Pacjent był w szpitalu dwa dni wcześniej. Powołano biegłego
Jak wyjaśnia rzecznik prokuratury, powołany był biegły, który z uwagi na to, że pacjent był diagnozowany dwa dni wcześniej tj. 17 września 2016 r. w tym szpitalu z uwagi na uraz głowy, miał ocenić „czy proces diagnostyczny został przeprowadzony prawidłowo i czy wyniki przeprowadzonych badań wskazywały na rozpoznanie wówczas odoskrzelowego zapalenia płuc oraz czy stan zdrowia pacjenta pozwalał na jego wypisanie ze szpitala”. Biegły ocenił, że badania i proces diagnostyczny zostały wykonane prawidłowo; wyniki nie wskazywały jednak na rozwijające się zapalenie płuc, dlatego nie było przeciwwskazań do wypisania pacjenta ze szpitala. Ta kwestia była rozpatrywana w odrębnym postępowaniu, jednak ze względu na brak znamion czynu zabronionego zostało ono umorzone.
Oskarżeni nie zdawali sobie sprawy
Oskarżeni przyznali się do zarzucanego czynu. - Żałowali, że posłuchali pacjenta, by go wywieźć do „sadku” w pobliżu szpitala; nie zdawali sobie sprawy z możliwych skutków ich działania, nie sądzili, że narażają pacjenta na niebezpieczeństwo utraty życia, rozmawiali z nim, na nic się nie uskarżał, nie prosił o pomoc i nie sprawiał wrażenia człowieka chorego, nie wiedzieli, że miał oczekiwać na dalsze badania – wyjaśnia Małgorzata Chrabąszcz.
Oskarżeni złożyli wnioski o dobrowolne poddanie się karze pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania, grzywnę, orzeczenie zakazu wykonywania zawodu pracowników ochrony przez pięć lat i przekazanie pieniędzy na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej. Okoliczności sprawy, postawa oskarżonych, stopień winy a także dotychczasowa niekaralność wskazują, że sąd przychyli się do wniosku.
Najświeższe wiadomości z Radomia i regionu znajdziesz na profilu CoZaDzien.pl na Facebooku - TUTAJ.