Pięć lat temu, jako młody chłopak, wyjeżdżał pan z Radomia na podbój Ekstraklasy. Jakie miał pan wtedy marzenia?
- Wiadomo, chciałem podbić piłkarskie salony, zabłysnąć w Ekstraklasie. Wtedy razem z Radomiakiem wywalczyłem awans z III do II ligi, ale w tej drugiej lidzie w ogóle nie zagrałem, tylko przeniosłem się do Ekstraklasy. Ta moja przygoda z najlepszą piłką różnie przebiegała. Przez cztery i pół roku miałem swoje wzloty i upadki, jak to w życiu.
A gdzie było panu najlepiej?
- Mój najlepszy okres, to chyba czas, kiedy grałem w Dolcanie Ząbki. Tam byłem najdłużej i najwięcej grałem. Miałem dobre statystyki, wiele bramek i asyst. A dodatkowo mieliśmy bardzo fajną ekipę, w której aż chciało się grać.
Czyli sportowo najlepiej było w Ząbkach. A jeżeli chodzi o najlepsze miejsce do życia?
- To bardzo ciężkie pytanie. Wszędzie było fajnie - w Białymstoku, Warszawie i Bielsku. Miło wspominam pobyt w stolicy, w której spędziłem trzy lata. Ciągle, jak mam chwilę, wracam tam i spotykam się z przyjaciółmi. Natomiast najlepiej mieszkało mi się w Bielsku. To piękne miejsce. Miałem mieszkanie na wzgórzu z widokiem na góry. Każdy, kto zamieszka w Bielsku, zakochuje się w tym mieście i nie chce z niego wyjeżdżać.
Ale po pięciu latach wraca pan do Radomiaka. Co przez ten czas zmieniło się w klubie?
- Na pewno jest wszystko dużo bardziej profesjonalne. Włodarze zespołu dbają o detale i wszystko jest poukładane. Mamy dobrą bazę treningową z halą, stadionem i siłownią w zasięgu ręki. Tak że my, jako zawodnicy możemy się skupić tylko na grze.
Wraca pan do Radomia na stałe?
- Kontrakt mam podpisany na pół roku, ale w umowie jest zapis, że w przypadku awansu następuje automatyczne przedłużenie o dwa lata. Przyjechałem tutaj walczyć o I ligę i o zbudowanie w Radomiu mocnego klubu. Ale czy zostanę tu już do końca kariery? Nie wiem, bo gdzieś z tyłu głowy mam jeszcze marzenia o Ekstraklasie. Jednak w chwili obecnej myślę tylko o Radomiaku.
Na początku kariery grał pan z numerem 21, a teraz dostał pan 10. Ten numer to w świecie futbolu wielka odpowiedzialność.
- W Radomiu grałem z 21, a potem z 11. Teraz, wracając też chciałem dostać 21, ale okazało się, że 10 jest wolna. Więc wziąłem ten numer na klatę. Jestem gotowy i nie boję się nosić dychy na plecach.
Może pan grać na wielu pozycjach, ale na jakiej widzi się pan w Radomiaku?
- Najlepiej czuje się na boku pomocy. Na tej pozycji chciałbym grać w Radomiaku, ale będę grał na takiej, na jakiej wystawi mnie trener. Najważniejsze jest dobro zespołu.