Na początku lipca Jacek Magnuszewski objął funkcję szkoleniowca drużyny Radomiaka Radom. Z nowym trenerem "zielonych" rozmawiał Michał Nowak.
Jakie są pańskie pierwsze wrażenia z pracy w Radomiaku?
- Jeżeli chodzi o warunki do pracy z zespołem to na pewno w Wiśle Puławy, skąd przyszedłem są lepsze - wiadomo, jest tam nowy obiekt. Wiedziałem jednak, czego się spodziewać w Radomiu i na pewno nie będę narzekał. Mamy dostęp do siłowni, do boiska naturalnego i sztucznego, więc warunki do pracy są dobre. Wiadomo było, że Radomiak to zespół po spadku z II ligi i trzeba go budować od początku. Przez ponad dwa tygodnie skupiliśmy się przede wszystkim na budowie zespołu ale i przygotowaniach do nowego sezonu.
Przed rozpoczęciem przygotowań założenie było takie, żeby zespół oprzeć na zawodnikach z regionu. Po pierwszym sparingu z Granatem wspominał pan, że wielu tych młodych piłkarzy nie sprostało zadaniu. Czy w związku z tym wizję budowy drużyny trzeba było zweryfikować?
- Myślę, że nie. W pewnym okresie trenowało z nami około 35 zawodników. Większość z nich to chłopcy, którzy rzeczywiście sobie nie poradzili, były to dla nich za wysokie progi. Części musiałem podziękować już przed sparingiem z Granatem, części dałem szansę gry, ale i tak się nie sprawdzili. W zespole zostali obecnie zawodnicy Radomiaka, którzy mało grali w II lidze, grali w rezerwach lub wrócili z wypożyczenia. To piłkarze z okolic Radomia. Kilku zagrało nawet w pierwszym składzie w Pucharze Polski, tak jak Przemysław Śliwiński, Adrian Karasek, Włodek Puton. Kilku graczy, którzy są z Radomia lub okolic jeszcze trenuje z nami i po środowym (23 lipca) sparingu z Łysicą podejmiemy decyzję co do ich przyszłości.
Na które pozycje poszukiwani są jeszcze zawodnicy?
- Na pewno szukamy środkowego obrońcy, bo mamy dwóch dobrych zawodników, ale wiadomo, że w trakcie sezonu są różne sytuacje, jak kartki czy kontuzje, tak że musimy mieć zabezpieczenie i chcemy mieć trzech piłkarzy na tę pozycję. Szukamy jeszcze jednego bocznego, lewego obrońcy, a także zawodników do środka pola, jednego o inklinacjach defensywnych i jednego o predyspozycjach ofensywnych. Na tym teraz się skupiamy.
Obecnie kadra liczy 18 zawodników. Ilu piłkarzy chciałby mieć pan w zespole na nadchodzący sezon?
- Tak, kadra w tym momencie jest osiemnastoosobowa, wraz z kontuzjowanym Darkiem Brągielem. W tym jest dwóch bramkarzy. Chciałbym, żeby kadra liczyła około 25 zawodników z trzema bramkarzami, czyli 22 zawodników z pola, żeby na każdej pozycji była rywalizacja.
Jak będzie wyglądała współpraca z zespołami juniorów czy rezerw? Czy wyróżniający się zawodnicy będą mieli szansę trenowania i występowania w pierwszej drużynie?
- Ci zawodnicy będą obserwowani. Mam stały kontakt z trenerami drugiej drużyny. Jest cały czas monitoring tych zawodników. Jeśli któryś będzie się wyróżniał, to dostanie szansę w zespole seniorów. Na razie jednak część z nich została przetestowana i na razie skupimy się na pracy z głównym zespołem.
Jeśli chodzi piłkarzy, których szuka pan na wspomniane wcześniej pozycje - będą to zawodnicy spoza regionu?
- Kilku zawodników, którzy z nami trenują, jest z regionu. Właściwie tylko dwóch jest spoza. Myślę, że po środowym sparingu podejmę ważne decyzje co do kształtu kadry. Nie wiem jak będzie ze środkowymi obrońcami, bo tutaj cały czas szukamy. Przed pucharowym spotkaniem z Olimpią (26 lipca) chcielibyśmy kolejnych dwóch, może trzech zawodników zgłosić do kadry.
No właśnie, w sobotę kolejny mecz o stawkę. Czy to nie zaburza nieco planu przygotowań do sezonu?
- Na pewno trochę zaburza, wolałbym rozegrać sparing. Do tego dochodzi daleki wyjazd. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że to rozgrywki, w których trzeba brać udział, trzeba grać. A jeśli już gramy mecz, to po to żeby go wygrać i tak do tego podejdziemy. To będzie też dla mnie informacja jak sobie radzą na boisku ci zawodnicy, którzy już są w kadrze, czy ich forma rośnie, czy jest jakieś zmęczenie. Jestem tu nowy i dopiero ten zespół poznaję.
Po pierwszym sobotnim meczu o stawkę z Sokołem jest pan zadowolony z dotychczasowej kadry, z zawodników, którzy dopiero zadebiutowali w pierwszym zespole, jak Śliwiński, Karasek czy W. Puton?
- Generalnie oni wszyscy dobrze wypadli w tym meczu. Śliwiński strzelił bramkę, to kolejny plus dla niego. Grali solidnie, nie odstawali od całego zespołu i liczę, że tak będzie dalej, że oni będą walczyli o swoje miejsce. Coraz więcej zawodników będzie w kadrze, dlatego rywalizacja będzie jeszcze większa.
Szuka pan boiskowego lidera do zespołu?
- Myślę, że taki lider się sam wykrystalizuje. Wydaje mi się, że siłą tego zespołu jest kolektyw. Zawodnicy dobrze się ze sobą czują, znają się dosyć długo. Jest trzon drużyny, który trzyma poziom sportowy zespołu i wydaje mi się, że ci starsi podchodzą dobrze do młodych zawodników, potrafią ich na boisku ustawić, trochę im podpowiedzieć.
Na konferencji prasowej po meczu z Sokołem mówił pan, że na razie nie ma wyznaczonego celu na nadchodzący sezon. Zajęcie miejsca w dolnej połowie tabeli, dodatkowo niższe niż lokalny rywal - Broń, wiązałoby się jednak z obniżeniem stypendiów miejskich, które są znaczącym źródłem finansowania klubu. Czy za taki cel minimum można więc uznać zajęcie pozycji w górnej części tabeli, co gwarantuje utrzymanie stypendiów na aktualnym poziomie?
- Na pewno wydaje mi się, że ten zespół stać, aby być w górnej części tabeli. Nie chcę tutaj składać jakiś deklaracji, ale będziemy robić wszystko, żeby tam się znaleźć. Będziemy grać o zwycięstwo w każdym meczu. Żadnych deklaracji jednak nie wygłoszę, bo po pierwsze nie znam jeszcze ostatecznego kształtu kadry, a po drugie zespół jest jeszcze cały czas w budowie. Jest dużo nowych zawodników, ta drużyna musi się wykrystalizować, musi się zrozumieć. Na to potrzeba czasu, nie zbuduje się zespołu w ciągu czterech czy pięciu tygodni.
Zapowiada się, że liga w tym sezonie będzie wyjątkowo mocna, więc tym bardziej będzie to trudne zadanie.
- Tak, jest kilka zespołów, które nadawały ton rywalizacji w zeszłym sezonie, jak Ursus, Legia II czy Broń. Są drużyny, które spadły z II ligi, czyli Świt, Pelikan i Radomiak - te zespoły na pewno będą grały o te wyższe cele. Są też zespoły, które awansowały, czyli przede wszystkim ŁKS Łódź czy Polonia Warszawa, które mają ambitne plany i chcą przeskoczyć od razu tę trzecią ligę i awansować do drugiej.
Dlaczego wybrał pan ofertę Radomiaka?
- Miałem kilka ofert z drugiej i trzeciej ligi. Pierwszym moim planem było to, żeby sobie pół roku odpocząć od piłki. Skończył mi się kontrakt w Wiśle Puławy. Tam moja koncepcja prowadzenia zespołu okazała się niezgodna z oczekiwaniami działaczy i rozstaliśmy się. Tutaj właściciel klubu przekonał mnie do pracy w Radomiu. Myślę, że swoją wizją też pomogłem podjąć decyzję co do obsadzenia pozycji trenera. Mam nadzieję, że nasza współpraca będzie się rozwijała się, że zespół będzie coraz lepszy i będzie osiągał dobre wyniki i ja jako trener, a także właściciel i kibice będą z tego zadowoleni. Ze swojej strony mogę obiecać, że zespół będzie walczył w każdym meczu o zwycięstwo i mam nadzieję, że tych punktów będzie na tyle, że miejsce będzie zadowalające.