Zapis relacji live - TUTAJ
Sobotni (11 kwietnia) pojedynek lidera z wiceliderem grupy łódzko-mazowieckiej III ligi z trybun oglądał Zbigniew Boniek, prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej. "Zieloni" dzięki triumfowi nad Ursusem powiększyli przewagę nad ekipą ze Stolicy do piętnastu oczek!
Sam mecz nie był jednak porywający. Gospodarze znakomicie rozpoczęli to spotkanie. Już w pierwszej minucie piłkę do siatki w zamieszaniu podbramkowym skierował Mateusz Radecki. Potem Radomiak cofnął się i oddał inicjatywę rywalom. Ekipa ze Stolicy była dłużej w posiadaniu piłki, ale nie przekładało się to na sytuacje strzeleckie i do przerwy wynik nie uległ już zmianie.
Początek drugiej połowy nie przyniósł zmian w przebiegu gry. Radomiak zaskoczył rywali w 61 minucie. Gospodarze sprytnie, krótko rozegrali rzut rożny, piłka trafiła pod nogi Bartosza Sulkowskiego, który dośrodkował w pole karne. Tam czekał Chinonso Agu, który ładnym strzałem głową pokonał Dominika Puska. Po golu na 2:0 tempo meczu spadło i do końca nie oglądaliśmy już groźnych akcji.
Po 23 kolejkach Radomiak jest liderem grupy łódzko-mazowieckiej III ligi z dorobkiem 54 punktów i zdecydowanie przewodzi w stawce i jest już zaledwie o kilka kroków od zapewnienia sobie miejsca w barażach o awans do II ligi.
Radomiak Radom - Ursus Warszawa 2:0 (1:0)
Bramki: Radecki 1', Agu 61'
POWIEDZIELI PO MECZU
Ariel Jakubowski (trener Ursusa Warszawa): Co tu dużo mówić, wypada tylko pogratulować i uznać wyższość Radomiaka, który z niebagatelną przewagą przewodzi stawce. Z czystym sercem i szacunkiem mogę powiedzieć - powodzenia w drugiej lidze. Będę trzymał kciuki za Radomiaka, żeby dobrze się tam pokazał. Jeśli chodzi o mecz, to można się tłumaczyć, że mieliśmy więcej z gry, ale to nie o to chodzi w piłce nożnej, a o to aby strzelać bramki. Był to kolejny pojedynek, w którym mieliśmy sytuacje, mieliśmy coś z gry, ale nie zamieniamy tego na bramki. Nie jestem do końca zadowolony z tych meczów i grubą kreską oddzielam już ten sezon. Od poniedziałku mamy nowe rozdanie. Myślimy już nad nowymi celami. Naprawdę momentami zaskoczył nas Radomiak, szczególnie przy tym stałym fragmencie gry, kiedy zdobył drugą bramkę.
Jacek Magnuszewski (trener Radomiaka Radom): Dziękuję trenerowi za gratulacje. To dla nas bardzo cenne punkty i zwycięstwo. Podchodziliśmy do tego meczu z obawami. Widziałem, że zespół Ursusa dobrze grał w poprzednich spotkaniach, stwarzał dużo sytuacji, a że ich nie wygrał to może przypadek lub brak szczęścia. Wiedzieliśmy, że trzeba się spodziewać tego, że będą grali ofensywnie, że będą starali się nas zdominować i zdobyć bramkę. Byli zespołem, który chciał nas gonić w tabeli i musiał ten mecz wygrać. Zaczęliśmy to spotkanie trochę schowani. Taki był plan, żeby nie stracić bramki, bo w tych ostatnich meczach, które kończyły się remisami brakowało nam solidności w obronie. Mimo że przeciwnik oddawał jeden czy dwa strzały w meczu to zabierał nam punkty. W sobotę chcieliśmy to zamknąć, zagrać na zero z tyłu wiedząc, że ten remis nas nie krzywdzi i w międzyczasie poszukać swojej szansy w ofensywie. Ten mecz znakomicie się dla nas ułożył, bo zdobyliśmy bramkę już w pierwszej akcji i można było trochę skonsolidować nasze szyki. Przeciwnik atakował i można szczerze powiedzieć, że był dużo lepszym zespołem w pierwszej połowie. My graliśmy bardzo nerwowo i bojaźliwie. Nie potrafiliśmy utrzymać piłki z przodu. Ta gra była bardzo szarpana. W pierwszej połowie, oprócz gola, w zasadzie nic nie zrobliśmy. W przerwie zmieniliśmy trochę taktykę i ta gra później była już płynniejsza, stwarzaliśmy sytuacje, próbowaliśmy kontrataków i stałych fragmentów. Ten akurat wyszedł nam bardzo dobrze, po rzucie rożnym zdobyliśmy bramkę i w zasadzie było po meczu. Cieszą mnie przede wszystkim zdobyte trzy punkty, ale też mądrość mojego zespołu w tym bardzo ważnym meczu. Moi zawodnicy pokazali swoją solidność, która nas cechowała w rundzie jesiennej. Te trzy punkty są dla nas bardzo cenne i można już grać dużo spokojniej. Dochodzą puchary, więc będziemy stosować dużo większe rotacje w składzie i będziemy myśleli powoli o tym, aby wszyscy zawodnicy byli zdrowi na koniec sezonu.