Piłkarze Radomiaka Radom odpadli z rozgrywek o Puchar Polski. Zieloni przegrali w 1/32 finału z pierwszoligowym Dolcanem Ząbki 1:2, ale swojej postawy w środowym (13 sierpnia) spotkaniu nie powinni się wstydzić.Zapis relacji live -
TUTAJEkipa z zaplecza T-Mobile Ekstraklasy przyjechała do Radomia w nieco osłabionym składzie, bowiem kilku zawodników z podstawowej jedenastki otrzymało od trenera Marcina Sasala w środę wolne. Szkoleniowiec dał szansę gry przed radomską publicznością m.in. byłemu zawodnikowi Radomiaka, Pawłowi Tarnowskiemu, który ostatnio leczył kontuzję.
Pojedynek rozpoczął się dla Zielonych fatalnie. Dolcan już w czwartej minucie objął prowadzenie. Piłka w polu karnym trafiła pod nogi Rafałal Zembrowskiego, który umieścił ją w siatce. W 10 minucie gospodarze mogli doprowadzić do wyrównania, ale strzał Szymona Stanisławskiego zatrzymał się na słupku. Do przerwy oba zespoły stworzyły sobie jeszcze sytuacje, ale nie były one już tak klarowne.
Zobacz galerię zdjęć z meczu
Druga połowa była w wykonaniu Radomiaka bardzo dobra. Podopieczni trenera Jacka Magnuszewskiego przejęli inicjatywę i kontrolowali boiskowe wydarzenia. W 48 minucie dobrą sytuację zmarnował Przemysław Śliwiński. Zieloni co rusz meldowali się pod bramką Rafała Leszczyńskiego, ale golkiper Dolcanu był tego dnia znakomicie dysponowany. W 63 minucie sprzed pola karnego uderzał Aleksiej Dubina, ale przestrzelił minimalnie. W drugiej części gry przyjezdni sytuacji podbramkowych mieli jak na lekarstwo, ale w 73 minucie Dubina uratował Radomiaka przed stratą gola wybijając piłkę sprzed linii bramkowej.
W 77 minucie drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę otrzymał Mateusz Cichocki i Dolcan do końca meczu grał w osłabieniu. Podopieczni trenera Jacka Magnuszewskiego cały czas dążyli do wyrównania i ich wysiłki zostały nagrodzone. W doliczonym czasie gry na 18 metrze faulowany był Jakub Cieciura. Do piłki podszedł Daniel Barzyński i precyzyjnym uderzeniem umieścił ją w bramce, a na trybunach zapanowała wielka radość.
Do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była więc dogrywka. Lepiej rozpoczęła się ona dla przyjezdnych. W 92 minucie Tomasz Chałas wyszedł sam na sam z Piotrem Banasiakiem, ale minimalnie spudłował. Kolejne minuty przebiegały już pod dyktando radomian. Zieloni praktycznie nie schodzili z połowy Dolcanu, ale zabrakło wykończenia. Niestety, w 105 minucie w polu karnym faulował Włodzimierz Puton, a "jedenastkę" na gola dla gości zamienił Bartosz Wiśniewski.
W drugiej połowie dogrywki radomianie ambitnie walczyli o doprowadzenie do remisu. W 112 minucie w doskonałej sytuacji znalazł się Mateusz Radecki, ale zbyt długo zwlekał z oddaniem strzału i goście zażegnali niebezpieczeństwo. W 116 minucie z linii pola karnego uderzał Krystian Puton, ale ponownie w tym meczu górą był Rafał Leszczyński. Do końca meczu wynik nie uległ już zmianie i Radomiak, mimo ambitnej postawy, musiał pożegnać się z rozgrywkami Pucharu Polski.
Radomiak Radom - Dolcan Ząbki 1:2 (0:1) po dogrywce
Bramki: Barzyński 90+2' - Zembrowski 4', Wiśniewski 105' (k)
Radomiak: Banasiak - Cieciura, Świdzikowski, Dubina, Serodziński, K.Puton, Radecki, Agu (W.Puton 83'), Wnuk (Barzyński 38'), Leandro, Stanisławski (Śliwiński 46')
Dolcan: Leszczyński, Jakubik (Piesio 65'), Kiepczarek, Zembrowski, Cichocki, Łuszkiewicz, Sierpina (Tadrowski 79'), Tarnowski (Prejs 65') Osoliński, Wiśniewski, Chałas
POWIEDZIELI PO MECZUMarcin Sasal (trener Dolcanu Ząbki): Na początku meczu wykorzystaliśmy stały fragment gry, strzeliliśmy bramkę i ułożyliśmy sobie spotkanie. Chcieliśmy grać przede wszystkim z kontry i mądrze. Wiemy, że w sobotę mamy trudny mecz ligowy i stąd nasz trochę zachowawczy futbol. Myślę, że mam na tyle dojrzałych zawodników, że można było w ten sposób grać. Mimo że Radomiak miał swoje okazje do strzelenia bramki, trafił w słupek, to udało nam sie nie stracić gola. Przyszła 90 minuta i uważam, że sędzia popełnił błąd. Osoliński został przez Cieciurę najpierw złapany ręką i faulowany i to nam należał się rzut wolny. Nie byłoby tej sytuacji i nie byłoby dogrywki. To wprowadziło dużo nerwowości. Sędzia mylił się w obie strony, ale takie ewidentne sytuacje nakręcają i wypaczają wynik meczu. Oczywiście rzut wolny to nie bramka i Radomiak świetnie wykonał stały fragment gry. Było dużo emocji dla kibiców, Radomiak chciał grać ofensywnie. My graliśmy w dziesiątkę i staraliśmy się nie stracić bramki i stworzyć jakąś sytuację. Udało się zdobyć bramkę z rzutu karnego. Cieszymy się z awansu, bo taki był nasz cel.
Jacek Magnuszewski (trener Radomiaka Radom): Gratuluję trenerowi gości zwycięstwa. Myślę, że zespół Dolcanu był bardziej cwany i potrafił to cwaniactwo boiskowe wykorzystać. Strzelili nam dwie bramki po błędach moich zawodników. Wyszedł nasz brak doświadczenia, szczególnie przy rzucie karnym dla Dolcanu, gdzie w sytuacji gdy jest dogrywka, my mamy cały czas piłkę, stwarzamy sytuację, a doprowadzamy do rzutu karnego dla rywali, który przesądza wynik. Jednak poza tym błędem, po którym straciliśmy bramkę i poza troszkę słabszą pierwszą połową, mój zespół z minuty na minutę napędzał się. Graliśmy mądrze, dobrze w ataku pozycyjnym, stwarzaliśmy wiele sytuacji. Niestety zabrakło nam dzisiaj trochę szczęścia, może nieco umiejętności. Za to klasę pokazał dzisiaj bramkarz Dolcanu Rafał Leszczyński, który jak widać nieprzypadkowo był powoływany do reprezentacji Polski. Dzisiaj pokazał swój kunszt i w wielu sytuacjach uratował swój zespół. Uważam, że mimo tej porażki możemy śmiało trzymać głowy w górze, bo zespół pokazał walkę, zaangażowanie i serce na boisku. Będziemy starali się grać w taki sposób dalej. Zobaczymy jak dojdziemy do siebie po tej dogrywce, bo mamy tylko dwa dni na regenerację przed sobotnim spotkaniem ligowym. Będziemy robić wszystko, aby zespół jak najlepiej wyglądał w Łowiczu.