Autobiografia Giby zaczyna się od mocnego uderzenia. Jest rok 2002, a Brazylijczyk właśnie wpadł na dopingu. W organizmie gwiazdora wykryto marihuanę. Giba nie owija w bawełnę, tylko przyznaje się do błędu i ponosi jego konsekwencje. Siatkarz nie stara się wybielać. Ze szczegółami opisuje feralny wieczór spędzony ze świeżo poznaną Włoszką, który później stał się granicą dzielącą jego karierę na dwie części.
Po trzęsieniu ziemi w pierwszym rozdziale książka wraca na utarte szlaki. Kolejne strony chronologicznie opisują życie Giby od urodzenia do zakończenia kariery. Wszystko napisane jest lekkim piórem, choć trochę chaotycznym. Siatkarz momentami skacze z tematu na temat i nie kończy wszystkich wątków. Chwilami można się pogubić, ale poza tym czyta się szybko i przyjemnie.
Giba przyszedł na świata w średnio zamożnej brazylijskiej rodzinie. Nie wychowywał się w slumsach, ale też nie opływał w luksusy. A jego życie od początku nie było usłane różami. Kiedy Brazylijczyk miał cztery miesiące zdiagnozowano u niego białaczkę. Jednak młody organizm okazał się silny i poradził sobie z nowotworem. W dzieciństwie Giba doznał również groźnej kontuzji, która mogła przekreślić jego całą sportową karierę. Młody chłopak spadł z drzewa i okaleczył prawą rękę, na którą lekarze musieli założyć aż 150 szwów!
W młodości Giba nie należał do najwyższych. Po upadku z huśtawki trafił nawet do lekarza, którzy przewidywał, że będzie miał problem z osiągnięciem 170 centymetrów, ale jego matka zabrała go na seans spirytystyczny, po którym Brazylijczyk w szybkim tempie urósł do 192 centymetrów. Mimo takiego wzrostu nie miał najlepszych warunków fizycznych i przez nie nie dostał się do pierwszego profesjonalnego klubu. Po tej porażce Giba zawziął się w sobie i postanowił trenować jeszcze ciężej, żeby zostać najlepszym na świecie i to mu się udało.
Przez większą część książki „Giba. W punkt. Autobiografia” wędrujemy za reprezentacją Brazylii. Siatkarz opowiada o kolejnych zdobywanych medalach, a także zdradza kulisy pracy z Bernardinho, czyli trenerem, którzy przez ponad dekadę prowadził „Canarinhos”. Giba skupia się na opisywaniu kolejnych medali, a wątki klubowe ogranicza do minimum. Choć przyznaje, że często o wyborze drużyny decydowało położenie i chęć poznania nowej kultury.
W publikacji nie brakuje również opisów życia osobistego. Giba otwarcie mówi o dwóch nieudanych małżeństwach, a także zdradza kulisy kontuzji, której nabawił się podczas miesiąca miodowego.
Parę razy pojawiają się również „polskie” wątki. Nasz kraj wymieniany jest jako rywal, choć nie za często. Po zdobyciu mistrzostwa świata w 2006 roku Brazylijczycy nie mają najlepszych nastrojów, ale to właśnie Polacy dają im szampana i zachęcają do wspólnego świętowania. Giba zdradza również, że miał ofertę z polskiego klubu, ale ostatecznie nad Wisłę nie trafił.
W ostatnim rozdziale możemy dowiedzieć się trochę, co Giba robi po zakończeniu kariery. Nie brakuje tańca, telewizji i…gotowania. Choć sport ciągle pozostaje u niego na ważnym miejscu.
„Giba. W punkt. Autobiografia” to pozycja obowiązkowa dla każdego fana siatkówki i piszę to z pełną odpowiedzialnością. Ta krótka lektura pozwala lepiej poznać jednego z najlepszych siatkarzy w historii, ale również ukazuje obraz człowieka z krwi i kości, który tylko dzięki swojej ciężkiej pracy dotarł na sam szczyt.
Autor:
Giba, Luiz Paulo Montes
Wydawnictwo
SQN
Tytuł oryginału:
Tłumaczenie:
Barbara Bardadyn
ISBN
978-83-7924-668-7