Swojego czasu w Formule 1 zakochała się cała Polska. Wszyscy z wypiekami na twarzy śledziliśmy kolejne okrążenia w wykonaniu Roberta Kubicy, a zarazem poznawaliśmy kosmiczny świata „królowej motosportu” i panujące tam zasady. Mimo wszystko przez te lata Polacy nie do końca potrafili docenić to czego dokonał Robert Kubica. A dotarł on na szczyt, mimo że zaczynał z bardzo niesprzyjającej pozycji. Urodził się w kraju bez tradycji w F1, bez sponsorów, torów i infrastruktury, ale mimo wszystko dostał się do F1. Podobną drogę przeszedł jego przyjaciel z padoku Mark Webber, który w bezkompromisowy sposób opisał swoje życie w Formule 1.
Przyznam, że do autobiografii Marka Webbera zabierałem się z wielkimi oczekiwaniami. I ta książka mnie nie zawiodła. Już w pierwszym rozdziale dostajemy kilka smakowitych kąsków, w który Australijczyk opisuje swoje relacje z zespołowym kolegą – Sebastianem Vettelem. Już na pierwszych stronach mamy przedsmak tego co nas czeka, a to dopiero początek.
Później cofamy się w czasie i poznajemy życiową drogę Marka Webbera. Chłopaka z małego miasteczka w Australii, który uwielbia szybko jeździć samochodem. Ojciec wierzy w jego talent i inwestuje w niego dorobek całego życia. Webber nie błyszczy w juniorskich wyścigach, choć już w nich pokazuje drzemiący w sobie potencjał. Ale na każdym kroku spotyka się z ironicznym pytaniem: „Jakim, k***a, cudem zamierzasz dostać się z Queabneyan do F1?”.
Mimo przeciwności losu Webber krok po kroku zmierza do postawionego celu. Nie boi się opuścić rodzinnej miejscowość, a potem wyjechać na drugi koniec świata. Nie zatrzymują go kolejne problemy techniczne czy klęska w prestiżowym wyścigu Le Mans, którego niemal nie przepłacił utratą życia. Cały czas kroczy w kierunku F1 i uparcie dostaje się do coraz ważniejszych osób. A te otwierają przed nim kolejne drzwi, aż do upragnionego szczytu, czyli fotela w bolidzie Formuły 1.
Początek kariery w padoku F1 również nie należał do najlepszych. Mark Webber przez całe życie spokojnie zmierzał do celu i dzięki swojej ciężkiej pracy sięgał po dobre wyniki. W tej książce poznamy jego przemyślenia i poszczególne rezultaty, ale przede wszystkim zobaczymy mechanizmy funkcjonowanie Formuły 1. Mechanizmy, które bardzo nie podobają się Markowi Webberowi.
Z każdym kolejnym rozdziałem dowiadujemy się coraz więcej o panujących w padoku układach, interesach i machlojkach, które nie mają wiele wspólnego z istotą sportu. Webber tego nie lubi, bo jego nie interesuje polityka, on chce tylko jak najszybciej dojechać do mety, ale to niekoniecznie idzie w interesie możnych świata motorowego.
Punktem kulminacyjnym była „współpraca” Webbera z Vettelem w dwóch bolidach Red Bulla. Australijczyk bez wybielania opisuje tamten okres. Wspomina o poleceniach zespołowych, do których Niemiec nie chciał się stosować oraz o tym, jak jego własny zespół nie wspomógł go w walce o mistrzostw świata. Ostatecznie Webber stanął tylko na trzecim miejscu podium, choć na trzy wyścigi przed końcem był liderem klasyfikacji, ale nie wszystkim było na rękę jego zwycięstwo. W tej książce dostajemy wiele znakomitych kąsków, które zadowolą wszystkich fanów motosportu.
To lektura obowiązkowa dla każdego kto chociaż raz zarwał noc, żeby obejrzeć ścigające się bolidy po krętych uliczkach Albert Park w Australii. To historia twardego jak skała faceta, który z uporem dąży do celu, a potem bez ogródek opowiada o największym rozczarowaniu swojego życia i odzyskuje radość w „normalnym” ściganiu poza padokiem F1. Po tę książkę naprawdę warto sięgnąć.
Tytuł: Mark Webber. Moja Formuła 1. Autobiografia
Autor: Mark Webber
Tłumaczenie: Bartosz Sałbut
Wydawnictwo: Sine Qua Non
ISBN: 978-83-7924-723-3