Z 17 Regionalnych Dyrekcji Lasów Państwowych w Polsce, tereny dyrekcji radomskiej są na drugim miejscu jeśli idzie o częstotliwość występowania pożarów. Radomscy leśnicy chcą to zmienić. Dlatego Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Radomiu zaczęła utwardzać drogi przeciwpożarowe w lasach.
- W tym roku w lasach państwowych na naszym terenie gaszono
388 pożarów. Spłonęło 140 hektarów lasów. To niechlubny wynik. Pod względem ilości pożarów wyprzedziły nas tylko Katowice. Chcemy to
zmienić. Dlatego rozpoczęliśmy utwardzanie dróg przeciwpożarowych,
znajdujących się na terenie lasów państwowych pod jurysdykcją radomskiej dyrekcji.
Planujemy wyremontować 180 km dróg. Niektóre z remontów zakończą się dopiero
w połowie 2013 r. Chodzi o to, by straż pożarna miała ułatwiony dostęp
do miejsca pożaru, by szybciej go ugasić i uratować więcej hektarów lasu
- informuje Tomasz Kuc, rzecznik Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych
w
Radomiu.
Z utwardzonych dróg leśnych będą korzystać tylko i wyłącznie służby leśne, straż pożarna, policja i samochody wywożące drewno. Są specjalnie oznaczone jako drogi przeciwpożarowe, a niektóre z nich mają szlabany.
Część utwardzonych dróg wybudowano od postaw, a część poszerzono i wysypano tłuczniem.
- Przy remoncie tych dróg obowiązują nas sztywne przepisy, normy warunkujące nośność, szerokość takich dróg itp. Lasy Państwowe muszą zapewnić dojazd odpowiednim służbom do zagrożonych drzewostanów. Drogi leśne w Radomskiem będą wyposażone w rowy, na ich powierzchni zostaną położone warstwy kruszywa, a później tłuczeń. W okolicach Starachowic i Marcul drogi są bitumiczne, ale to rzadkość. Oprócz tego przy drogach będą wybudowane tzw. mijanki, czyli miejsca, w których można wykręcić auto czy załadować drewno - tłumaczy Tomasz Kuc.
Na budowę i przebudowę dróg przeciwpożarowych Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Radomiu przeznaczy ok. 46 mln zł. Blisko 15,4 mln zł pochodzi z funduszy unijnych, z Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2007-2013.
- 90 procent pożarów jest wywołanych przez ludzi, umyślnie lub nie. Często zdarza się, że do podpaleń dochodzi w nocy lub wczesnym rankiem, kiedy trudno rozpocząć akcję ratunkową. Na szczęście w większości przypadków były one gaszone w zalążku, bo monitorujemy teren lasów, którym się opiekujemy. Mamy dwa śmigłowce "dromadery", które gaszą pożary z powietrza. Mimo to, pożarów było za dużo - mówi Tomasz Kuc.
