Trzydniowe ćwiczenia rozpoczęły się w środę, 23 kwietnia. Bierze w nich udział niemal 2 tys. funkcjonariuszy policji, straży granicznej i straży pożarnej. Dodatkowo zaangażowane są rozmaite instytucje koordynujące ich pracę na terenie dwóch województw: mazowieckiego i świętokrzyskiego. Scenariusz ćwiczeń zawiera około 30 pozorowanych sytuacji m.in. dotyczących incydentów granicznych, katastrof i poważnych wypadków.
- Ćwiczenia mają na celu sprawdzenie współpracy pomiędzy wszystkimi jednostkami podległymi ministerstwu. Chcemy zobaczyć jak służby są w stanie kooperować i radzić sobie z różnymi sytuacjami– powiedziała Agnieszka Golias, rzecznik prasowy straży granicznej.
- Od pewnego czasu Polska przygotowuje się na warianty najgorsze. Nie ma incydentów np. na granicy z Ukrainą, ale musimy przetrenować służby na wszelki wypadek - powiedział Bartłomiej Sienkiewicz, minister MSW. – Od połowy lat siedemdziesiątych nie były organizowane podobne działania. Tutaj testowana jest logistyka, łączność, system powiadamiania. Chcemy zobaczyć, co można poprawić, gdzie szwankują wypracowane procedury. Po zakończeniu ćwiczeń powstanie raport, który zostanie dokładnie przeanalizowany. Jeżeli sprawdzimy wszystko i uznamy, że pewne systemy są nieszczelne i trzeba je dodatkowo przetestować, wówczas rozważymy kolejne ćwiczenia.
W środę obserwatorzy mogli przyglądać się pracy służb podczas jednej z symulowanych sytuacji. Z radarów zniknął śmigłowiec, który nielegalnie przekroczył wschodnią granicę państwa. Poszukiwania rozpoczął helikopter sił powietrznych, w międzyczasie do Centrum Powiadamiania ratunkowego dotarła informacja od jednego z mieszkańców, że jakaś maszyna rozbiła się na skraju lasu w miejscowości Jaśce koło Pionek. Pierwszy na miejscu pojawił się samochód okolicznej policji, chwilę później nadleciał helikopter, który na miejscu zdarzenia na linie opuścił ratownika. Jak ustalono, w kabinie rozbitego śmigłowca uwięzionych zostało dwóch pilotów, pod maszyną również znajdował się ranny człowiek.- Od pilota dowiedzieliśmy się, że na pokładzie maszyny znajdowało się więcej osób, które być może w wyniku szoku uciekły do lasu. Wiemy, że jest ich osiem, trwają poszukiwania – komentował na bieżąco Paweł Frysztak, Komendant Miejski Państwowej Straży Pożarnej w Radomiu.
Strażacy dogasili rozbity śmigłowiec i przy pomocy sprzętu hydraulicznego uwolnili rannego spod maszyny. Wylądował helikopter wojskowy, który zabrał rannego pilota do szpitala. Strażacy przy pomocy quada z przyczepą przywieźli dwóch rannych, których zabrało pogotowie. Na miejsce wypadku przyjechało prawie 200 policjantów i strażaków z jednostek poszukiwawczo-ratowniczych, którzy wraz z psami tropiącymi rozpoczęli przeszukiwanie lasu. Zabezpieczono teren zdarzenia, bowiem w rozbitej maszynie znaleziono materiały wybuchowe.
Manewry obserwowali również okoliczni mieszkańcy. - Wiemy, że są to ćwiczenia, już wczoraj robili próbę generalną. Postawili wrak, a na polu lądował helikopter. Wydaje się, że policjanci są dobrze zorganizowani – powiedział Piotr Sito.