Zapis Relacji LIVE - TUTAJ
Galeria zdjęć - TUTAJ
ROSA Radom w pierwszej rundzie FIBA Europe Cup mierzyła się już z rywalem z Turcji. W pamiętnym pojedynku przeciwko Turk Telekom Ankara, goście od razu zanotowali serię trafień, nie dając dojść radomianom do głosu. Zupełnie inaczej rozpoczął się wtorkowy mecz z Royal Hali Gaziantep, rywalem teoretycznie mocniejszym od poprzedniego - szybka wymiana ciosów, żaden z zespołów nie zamierzał odpuścić. Gospodarze chętnie dzielili się piłką i wykorzystywali szkolne błędy gości w defensywie. Tak choćby Seid Hajrić kilkakrotnie znajdował się pod koszem zupełnie niepilnowany i zdobywał łatwe punkty (5/5 za 2 pkt.)
Na początku drugiej ćwiartki przewaga gości wzrosła już do 10 "oczek", ale Rosa od razu zaczęła gonić wynik. Choć nie chciał wpaść żaden z ośmiu rzutów z dystansu, nasi koszykarze lepiej niż zwykle radzili sobie w strefie podkoszowej. Po ostatnim ligowym starciu, gdzie skuteczność w tym elemencie była dramatycznie niska (28%), wtorkowe 60% w tym elemencie wyglądało naprawdę świetnie. Pierwszą połowę zakończył Earl Calloway, równo z syreną trafiając na 31:37.
Pierwsza celna "trójka" Rosy stała się dziełem Toreya Thomasa dopiero w trzeciej odsłonie. To właśnie amerykański rozgrywający był wyróżniającym się graczem w ekipie Smoków. Gospodarze zagrali niezwykle ambitnie, walcząc o każdą piłkę z wymagającymi przeciwnikami. W ostatniej akcji Daniel Szymkiewicz podjął szybką i trafną decyzję - trafił z dystansu, dając swojemu zespołowi upragniony remis.
Ostatnia kwarta przyniosła dobry początek graczom znad Mlecznej. Igor Zajcew przedarł się przez obronę rywali i wyprowadził Rosę na prowadzenie. Po chwili ponownie zapunktował Szymkiewicz, ale wtedy zaczęły mnożyć się błędy. Sędziowie dopatrywali się kolejnych przewinień naszych koszykarzy i często używali gwizdków. Chwilowa euforia radomskich kibiców nie trwała długo, bo Turkowie szybko wrócili na prowadzenie. Na niespełna 3 minuty przed końcem meczu radomianie złapali wiatr w żagle, a strata do faworyta, po rzucie CJ'a Harrisa zmalała do zaledwie 3 "oczek". Zamiast przycisnąć rywala i wykorzystać kontratak, Rosa popełniła dwa kolejne błędy. Tę niemoc wykorzystali z kolei przeciwnicy i utrzymali dobry rezultat do samego końca.
Trener Wojciech Kamiński: - Gratulacje dla zespołu gości, którzy wykazali się większym doświadczeniem. Słowa uznania należą się też Rosie za równorzędną walkę z tak wymagającym rywalem. Tak często bywa w sporcie, że o sukcesie decydują małe rzeczy. Goście trafiali w trudnych sytuacjach, z 7-8 metra, a nam takich rzutów brakowało. To była bardzo dobra lekcja dla nas, bo w lidze polskiej rzadko mamy okazję grać przeciwko takim zawodnikom. Znamy kierunek dalszej pracy, wiemy, dokąd mamy dojść.
Najbliższe spotkanie radomianie rozegrają w niedzielę (20 grudnia). Ich wyjazdowym rywalem w 11. kolejce Tauron Basket Ligi będzie Siarka Tarnobrzeg.
ROSA Radom - Royal Hali Gaziantep 61:69 (14:20, 17:17, 19:14, 11:18)
ROSA: Szymkiewicz 14, Hajrić 10, CJ Harris 9, Thomas 8, Witka 6, Zajcew 4, Sokołowski 4, Jeszke 4, Bonarek 2
Gaziantep: Calloway 16, Rautins 14, Williams 10, Ogut 8, Ruzic 7, Balazic 5, Erol 5, Eryuz 4