Dariusz Banasik pomeczową wypowiedź zaczął od gratulacji dla rywali. Docenił też dobrą postawę swojej drużyny w pierwszej połowie spotkania. - Na początku trzeba pogratulować gospodarzom, którzy zasłużenie wygrali ten mecz. Byli bardziej zdeterminowani, szczególnie w drugiej części spotkania. Co mogę powiedzieć? Mnie się podobał ten mecz, do 47 minuty prowadziliśmy grę, stwarzaliśmy sytuację, wydawało się, że to mecz do jednej bramki - powiedział.
http://www.cozadzien.pl/sport/kompromitacja-radomiaka-w-pruszkowie/54650
Szkoleniowiec Radomiaka wyjaśniał też problemy drużyny po przerwie i wypuszczone prowadzenie. - Na początku drugiej połowy poprawiamy na 2:0 i w tym momencie nie ma zespołu. Nie wiem, dlaczego się cofnęliśmy, pozwoliliśmy gospodarzom na stwarzanie sytuacji. Po minucie czy dwóch padła bramka, która dodała Zniczowi pewności, zespół uwierzył, że może coś zrobić. Zrobił się wyrównany mecz, nawet momentami ze wskazaniem na Znicza. Druga bramka z karnego, nie będę już dyskutował, czy był, czy nie, bo zazwyczaj karne są, ale zrobiło się 2:2. Trzeci gol, stały fragment gry nieodpowiedzialne zachowanie całego zespołu. Przy wyniku 2:3, kiedy traci się prowadzenie, ciężko się podnieść. Ciężko też powiedzieć co się stało, przyjechaliśmy z nastawieniem wywiezienia trzech punktów, do 47 minuty wszystko się sprawdzało, a potem bramka i karny, wszystko odwróciło losy meczu - przyznał.
http://www.cozadzien.pl/sport/znicz-radomiak-pruszkow-w-kolejce-do-odczarowania/54623
Według trenera "Zielonych" problem tkwi nie w tym, co widać na boisku, a w głowach zawodników. - Gratuluję rywalom, to bardzo ważne punkty dla Znicza. Mamy problem, bo na wyjazdach coś jest w głowach piłkarzy, że gramy wyraźnie słabiej niż w Radomiu. Musimy nad tym pracować, udało się to zmienić pod koniec tamtej rundy, ale wróciły stare mankamenty. Wyjazdy pokazują nam, że coś jest nie tak, jeśli chodzi o głowę, bo w piłkę pokazaliśmy, że grać potrafimy - wyznał Banasik.
Dariusz Banasik nie chciał komentować pracy sędziego Marcina Szczerbowicza. Zwrócił tylko uwagę na to, że w drugiej lidze rzuty karne są dyktowane wyjątkowo często. - Ja już się nie wypowiadam na temat pracy sędziów, bo kluczowe bramki tracimy najczęściej po rzutach karnych. Muszę to przeanalizować, zobaczyć, czy to było, czy nie. Na pewno nie można się tak zachowywać w polu karnym, bo to element, który przeciwnicy wykorzystując. Jeśli chodzi o rzuty karne w drugiej lidze to w 90 proc. meczów one są. Nie wiem, czy to są umiejętności zawodników, czy brak umiejętności... Wczoraj mieliśmy przykład w meczu Resovia - Widzew, dwa rzuty karne... Obejrzymy materiał i zobaczymy czy był karny i jaki miał wpływ na wynik meczu.
http://www.cozadzien.pl/sport/mlodziez-radomiaka-w-rozgrywkach-wojewodzkich/54595
W meczu ze Zniczem Pruszków nie wystąpił Bruno Luz. Portugalczyk miał problem z urazem, ale w przeciwieństwie do Patryka Mikity, brał udział w zajęciach i istniała szansa, że pomoże drużynie. - Bruno Luz nie był w pełni gotowy do meczu, narzeka na kontuzję. Na pewno by się przydał w tym meczu, żeby szarpnąć na skrzydle. Stwierdziliśmy jednak ze sztabem medycznym, że nie jest w pełnej dyspozycji zdrowotnej, żeby coś dać. Patryk Mikita nie trenował cały tydzień, natomiast Bruno zaliczył wszystkie treningi, na środowym treningu zgłosił uraz. Wzięliśmy go w razie czego, dzisiaj miała zapaść decyzja. Ważne jest zdrowie zawodnika, nie był gotowy do gry, mogło mu się coś stać i wypadłby do końca sezonu - wyjaśnił trener Dariusz Banasik.