Mecz przeciwko MKS-owi miał dać działaczom HydroTrucku odpowiedź na pytanie, czy transfer „środkowego” jest na już, czy klub ma czas na szukanie potencjalnego centra. Po rozwiązaniu kontraktu z Efe Uwadiae-Odigie w drużynie na tej pozycji pozostali jedynie: Adrian Bogucki i Wojciech Wątroba. To właśnie ci dwaj zawodnicy w starciu z MKS-em mieli otrzymać najwięcej minut na parkiecie i tak też się stało. Jak się miało okazać obaj podobnie, jak i cała drużyna pokazali się z dobrej strony.
O ile największy problem radomianie mieli pod koszem, tak ich rywale do Radomia przyjechali bez dwóch czołowych zawodników. W niedzielny wieczór trener Michał Dukowicz nie mógł skorzystać z najlepszego strzelca ligi Dominica Artisa, a także niskiego skrzydłowego Tavariusa Shine.
Sam początek gry rozpoczął się po myśli przyjezdnych, a powody do radości miała zwłaszcza kilkunastoosobowa grupa fanów z Zagłębia Dąbrowskiego. Po sześciu minutach i stracie Roda Camphora do kosza radomian trafił Robert Johnson i było 15:7. Wtedy też o czas poprosił Robert Witka. Opiekun miejscowych najwięcej zastrzeżeń miał do postawy defensywnej swojego zespołu, bo rzeczywiście jego podopieczni w tym elemencie na zbyt wiele pozwalali rywalom. Na szczęście przerwa przyniosła efekt, bo kwartę otwarcia różnicą trzech punktów wygrali gospodarze.
Od kolejnej przewaga HydroTrucku wzrastała. Miejscowi po raz kolejny zademonstrowali swoją największą siłę, a więc seryjnie trafiali rzuty z dystansu. Tylko do przerwy mieli ich na koncie dziesięć, przy zaledwie jednym takim rzucie rywali. Efekt był taki, że na przerwę HydroTruck schodził prowadząc dziesięcioma punktami.
Po zmianie stron ta przewaga szybko wrosła o kilka kolejnych punktów, ale dąbrowianie w swoich szeregach mieli Johnsona. Rozgrywający właściwie w pojedynkę starał się nawiązać rywalizację z przeciwnikami, seryjnie umieszczając w ich koszu piłkę.
Prawdziwy festiwal strzelecki kibice obserwowali w ostatniej kwarcie. W niej dość szybko radomianie wypracowali sobie na tyle bezpieczną przewagę, że trener Witka mógł z biegiem czasu, wprowadzać na parkiet rezerwowych zawodników. Ci jak się okazało dali dobre zmiany i nie tylko utrzymywali przewagę, ale również punktowali. Kilkoma efektownymi blokami popisał się m.in. Wątroba. Efektowne asysty zaliczał Filip Zegzuła, a punkty na swoim koncie zapisał także Aleksander Lewandowski. Ostatecznie gospodarze wygrali różnicą 20. punktów, ustalając jednocześnie klubowy rekord rzutów trzypunktowych. Od meczu z MKS-em wynosi on 17, trafionych „trójek”!
HydroTruck Radom – MKS Dąbrowa Górnicza 96:76
Kwarty: 20:17, 25:18, 16:15, 35:26.
HydroTruck: Trotter 8, Lindbom 24, Camphor 22, Bogucki 8, Mielczarek 3, Marcin Piechowicz 7, Zalewski 0, Wall 3, Stankowski 0, Lewandowski 5, Wątroba 6, Zegzuła 10.
MKS: Johnson 34, Marek Piechowicz 5, Wasyl 6, Fraser 7, Douvier 7, Kobel 9, Put 8, Dawdo 0, Harris 0.