Drużyna HydroTrucku do rywalizacji z Kingiem przystępowała pełna nadziei. Radomianie w ostatnich czterech ligowych meczach odnieśli trzy triumfy i mieli zakusy na kolejny. Tym bardziej, że ich przeciwnicy, a więc szczeciński King był po serii trzech porażek.
Mimo wszystko dużo więcej szans na wygraną dawano szczecinianom, którzy w tabeli Energa Basket Ligi wyprzedzali HydroTruck.
Początek gry pokazał, że o triumf radomianom będzie niezwykle ciężko. Gospodarzom wystarczyło zaledwie 70 sekund, by prowadzić 9:0. Trener Robert Witka, zachowywał jednak zimną krew i o czas nie poprosił. Dwa kolejne rzuty i to trzypunktowe zdobyli już radomianie i wydawało się, że HydroTruck zażegna niebezpieczeństwa. Tak się nie stało. Do końca tej kwarty, jak i w połowie kolejnej trwała prawdziwa dominacja Kinga. Efekt był taki, że w 15. minucie radomianie tracili do rywali aż 20 punktów!
Nikt wówczas nie przewidywał, że skazywani na porażkę zawodnicy z Radomia będą w stanie odwrócić losy, tej nierównej rywalizacji.
Tymczasem właśnie wtedy rozpoczęło się mozolne odrabianie strat. Jeszcze na niespełna trzy minuty przed końcem pierwszej połowy punkty zdobył Adam Łapeta, a na świetlnej tablicy wyników było 40:20.
Na szczęście dla gości, efektowna końcówka w ich wykonaniu spowodowała, że na przerwę King schodził prowadząc 42:30.
Po zmianie stron mecz miał już zdecydowanie inny przebieg. Z upływem czasu, coraz więcej nerwowości wkradało się w poczynania szczecinian, co skrzętnie wykorzystywali koszykarze z Radomia. Ostatecznie trzecia kwarta zakończyła się jednopunktowym triumfem gości.
Mimo wszystko wciąż, wszystko w swoich dłoniach mieli miejscowi.
Po celnym rzucie Pawła Kikowskiego, na niespełna 180 sekund przed końcem gry King miał 10 punktów zapasu. Wówczas kibice przypominali sobie ostatni wyjazdowy pojedynek ich ulubieńców we Włocławku. Tam było bardzo podobnie, i jak pamiętamy HydroTruck, rzutem na taśmę zapewnił sobie wygraną.
Odrabiać straty rozpoczął w Szczecinie Obie Trotter, trafiając za „trzy”. Następnie bardzo ważne punkty dodali Carl Lindbom i Rod Camphor (dwa kolejne rzuty dystansowe) i na minutę przed końcową syreną było 77:75. Katem szczecinian okazał się jednak Artur Mielczarek. To jego udany rzut trzypunktowy sprawił, że przyjezdni po raz pierwszy w meczu wyszli na prowadzenie i nie oddali go do końca!
King Szczecin – HydroTruck Radom 77:78
Kwarty: 25:14, 17:16, 21:24, 14:24.
King: Davis 5, Melvin 4, Ware 12, Mustapić 6, Wilczek 12, Kikowski 10, Bartosz 0, Łapeta 14, McCauley 14.
HydroTruck: Piechowicz 0, Trotter 19, Camphro 14, Bogucki 9, Lindbom 14, Wątroba 0, Zegzuła 4, Mielczarek 18.